Sytuacja z dzisiaj:

Przy przystanku tramwajowym dwóch rowerzystów zaczyna się szarpać i krzyczeć na siebie. Przyglądam się - jeden ewidentnie trzyma drugiego za kierownicę i nie pozwala odjechać. Łapie za telefon, gdzieś dzwoni. Nie radzi sobie z obiema czynnościami, więc krzyczy: niech ktoś zadzwoni na policję! Pytam go: a w jakim celu? Odpowiada: uszkodził mi rower! Tamten się wyrywa, w końcu skutecznie. Odjeżdża, ale gościu go dogania. Łapie za szyje i ściąga