Siedziałem na balkonie. W rękach miałem puszeczkę z niedopałkami papierosów, które teraz bacznie obserwowałem pod słońce. Niektóre nadawały się jeszcze do palenia, więc brałem takiego niedopałka i przysuwając go do ognia zapalniczki, ciągnąłem paląc sobie niemal rzęsy. Pomyślałem wtedy, że takie w życiu spotykałem właśnie kobiety, niedopałki, którymi próbowałem się jeszcze zaciągnąć chociaż raz. Bo jakie są dziewczyny? Spały z wieloma chłopakami, bez żadnego wstydu. A ze mną na końcu, zawsze ostatek,