#anonimowemirkowyznania TL;DR: Czy waga przyszłej partnerki (mimo że jest w normie) może sprawić, że ją odrzucicie?
Jestem kobietą, ważę 65 kg przy 169 cm wzrostu. Od wczesnego dzieciństwa miałam diagnozowane zaburzenia odżywiania, przez które trudno było mi schudnąć. W dodatku mam szeroki kościec, chyba po rodzicach, klasyfikujący mnie do kategorii endomorfika.
Ogólnie nie wyglądam na tyle, bo ćwiczę 3x w tygodniu, zdrowo się odżywiam, liczę kalorie i makroskładniki. Ze względów zdrowotnych wolałabym już nie tracić na wadze, ponieważ boję się nawrotu dawnej choroby psychicznej, ortoreksji. Dobrze czuję się we własnym ciele, więc chyba nie ma sensu schodzić do tych 53 kg, które dla mojego wzrostu są chyba granicą niedowagi. Nie jestem filigranowa i nigdy nie będę jak te wymarzone dziewczyny; niskie, urocze, w ubraniach w rozmiarze XS i utrzymujące wiecznie 47 kg na liczniku.
PospolitaKreatura: Nie ma żadnych wymówek typu zaskoczenie wagą. Albo wyglądasz dobrze czyli szczupło mając mięśnie i możesz ważyć nawet 65kg albo wystaje Ci brzuch a pod skórą się przelewa a wazysz 55kg bo jesteś skinny fat
@AnonimoweMirkoWyznania: Twój wpis najlepiej pokazuje, w jakich nienormalnych czasach żyjemy. Po pierwsze, waga i wygląd to są dwie zupełnie różne rzeczy, zwłaszcza jeśli ćwiczysz - jak ktoś słusznie napisał, mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. Nawet trzy razy więcej. Po drugie, jeśli jesteś zdrowa i zadowolona ze swojego wyglądu, to nikt, absolutnie nikt nie ma prawa Ci zwracać uwagi, że coś powinnaś poprawić, za dużo ważysz czy coś tam. Jeśli jakiś
TL;DR: Czy waga przyszłej partnerki (mimo że jest w normie) może sprawić, że ją odrzucicie?
Jestem kobietą, ważę 65 kg przy 169 cm wzrostu. Od wczesnego dzieciństwa miałam diagnozowane zaburzenia odżywiania, przez które trudno było mi schudnąć. W dodatku mam szeroki kościec, chyba po rodzicach, klasyfikujący mnie do kategorii endomorfika.
Ogólnie nie wyglądam na tyle, bo ćwiczę 3x w tygodniu, zdrowo się odżywiam, liczę kalorie i makroskładniki. Ze względów zdrowotnych wolałabym już nie tracić na wadze, ponieważ boję się nawrotu dawnej choroby psychicznej, ortoreksji. Dobrze czuję się we własnym ciele, więc chyba nie ma sensu schodzić do tych 53 kg, które dla mojego wzrostu są chyba granicą niedowagi. Nie jestem filigranowa i nigdy nie będę jak te wymarzone dziewczyny; niskie, urocze, w ubraniach w rozmiarze XS i utrzymujące wiecznie 47 kg na liczniku.
Zaakceptował: LeVentLeCri