Wróciłem, więc na cmentarz i snułem się między grobami w nadziei, że usłyszę jakieś echa dawnego życia mojej wsi: Rżenie koni o poranku, skrzypienie studziennego kołowrotu, stukanie wydłubanych w lipowym drewnie sabotów wiekowego Wojciecha Bartyzela, fabryczny gwizdek wzywający robotników na dzienną zmianę.
Może usłyszę kościelną sygnaturkę ponaglającą idące na poranną mszę starsze kobiety, warkot nadjeżdżającego z Bełchatowa zdezelowanego autobusu. Wpadną mi w ucho kłótnie kobiet walczących o lepsze miejsce w kolejce do
Może usłyszę kościelną sygnaturkę ponaglającą idące na poranną mszę starsze kobiety, warkot nadjeżdżającego z Bełchatowa zdezelowanego autobusu. Wpadną mi w ucho kłótnie kobiet walczących o lepsze miejsce w kolejce do