Jakiś czas temu w Łodzi zrobiła się afera, ludzie tonami dostawali wezwania za rzekomą jazdę bez biletu.
Zgadzał się tylko adres, nazwisko. Ewentualnie jedno z powyższych.
Oczywiście nigdy nie było np nr pesel lub dokumentu, czyli ewidentne twórcze pisanie mandatów.
Skala była tak duża, że i lokalna gazeta o tym pisała. Jak się okazało na mój adres też przyszło wezwanie.
Jest imię nazwisko i adres zamieszkania, ale brak jakichkolwiek danych potwierdzających np pesel, więc zapewne ktoś spisał np. z klatki schodowej.
W każdym razie jadę z awanturą. Wchodzę do biura firmy, a tam ze 30 osób awanturujących się o ten sam problem.
Zgadzał się tylko adres, nazwisko. Ewentualnie jedno z powyższych.
Oczywiście nigdy nie było np nr pesel lub dokumentu, czyli ewidentne twórcze pisanie mandatów.
Skala była tak duża, że i lokalna gazeta o tym pisała. Jak się okazało na mój adres też przyszło wezwanie.
Jest imię nazwisko i adres zamieszkania, ale brak jakichkolwiek danych potwierdzających np pesel, więc zapewne ktoś spisał np. z klatki schodowej.
W każdym razie jadę z awanturą. Wchodzę do biura firmy, a tam ze 30 osób awanturujących się o ten sam problem.
Ożesz w morde, halina trzymaj mniej mam zawał...