Mam pytanie do osób doświadczonych w związkach, chętnie wysłucham rad różowych. Może coś mi doradzicie. Mam 21 lat, z wyglądu oceniam się tak średnio - może 5-6/10. Jestem wysoki 185cm, ważę 85kg, choć ważyłem więcej, a teraz powoli staram się zejść do tych powiedzmy 75-80kg. Z charakteru to jestem raczej spokojny i brakuje mi spontaniczności i energii ekstrawertyków, chociaż dobrze czuję się w towarzystwie ludzi.
Przez całe życie zawsze byłem odsuwany przez rówieśników. Tłumaczyłem to sobie, że nie warto się z takimi ludźmi po prostu zadawać i skupiałem się na nauce. Właściwie to byłem może tylko na kilku domówkach, bo nie jestem po prostu zapraszany. W liceum udało mi się nawiązać kilka przyjaźni, więc trochę się sytuacja poprawiła. Ale i tak zawsze byłem gdzieś z boku. Byłem chyba tylko na dwóch osiemnastkach. Obecnie studiuję kierunek, który można określić jako prestiżowy i wymaga poświęcenia dużo czasu na naukę. Ale problem nadal mam ten sam, niby jestem lubiany, ale te wszystkie relacje są bardzo płytkie. Piszę może z dwoma osobami z grupy, nie wiadomo jak dużo, ale jakiś kontakt poza studiami utrzymuję. Tutaj też nie jestem nigdzie zapraszany, chyba że jest to jakieś grupowe wyjście. Generalnie doskwiera mi trochę samotność i chciałbym być otoczony większą ilością ludzi.
Trochę zobrazowałem swoją osobę, to teraz mogę przejść do meritum. Nigdy nie miałem dziewczyny i mogę powiedzieć, że za tę słynną „rękę nie trzymałem”. Przyznam, że zaczęło mi to doskwierać i chciałbym to jakoś zmienić, ale nie potrafię. Nie potrafię chyba wzbudzać emocji w dziewczynach i bałbym się też ich reakcji, żeby nie przejść ze skrajności w skrajność i nie wyjść na jakiegoś chorego napaleńca, któremu tylko jedno w głowie. Podejmowałem kilka prób jednak pomimo, że początkowo fajnie się rozmawiało, to do spotkań nie dochodziło. Miałem też niedawno jedną dłuższą relację, z którą wiązałem duże nadzieje, jednak okazało się, że jestem postrzegany wyłącznie w kategoriach przyjaciela. Przyznam, że to przeżyłem bardzo i postanowiłem, że zapiszę się do psychologa, aby przepracować zarówno tę sytuację, jak i problemy ze szkolnych czasów. Wydaje mi się, że dziewczyny postrzegają mnie wyłącznie w kategorii kolegi i nie wzbudzam w nich żadnego zainteresowania. Osobiście uważam siebie za troskliwą i uczuciową osobę i dla tej „jedynej” wiele bym był gotów zrobić. Niestety, jestem mało żywiołową osobą i mam niekiedy problem z wymyślaniem tematów rozmowy. Zauważyłem, że głównie tematy o studiach przychodzą mi do głowy.