Relatywnie niedawno skończyłem studia i od niespełna 2 lat pracuje na pełen etat w biurze. Podczas studiów również robiłem staże, pracowałem, ale co najwyżej sięgało to 3/4 etatu, a to i tak rzadziej niż częściej.
Od pierwszego miesiąca pełnego etatu, jestem ciągle tak BARDZO ZMĘCZONY po całym dniu, że to tragedia. Początkowo myślałem, że się chociaż trochę przyzwyczaję, ale mijają już prawie 2 lata i mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. A przede wszystkim najgorszy jest ten okres od około października do momentu kiedy robi się jaśniej i cieplej. Nagle łapiesz się na tym, że mogłeś nie widzieć słońca od kilku dni, bo siedzisz w biurze. Dodatkowo nie wiem, czy kiedykolwiek tak długo i regularnie spędzałem czas w pozycji siedzącej przed komputerem.
I przy tym moja od urodzenia sportowa część, bardzo cierpi. I tu w sumie druga rzecz, z mojej dotychczasowej perspektywy, ten etatowy rozkład dnia jest z milion razy gorszy niż najgorsza sesja na #studbaza. Zdarzały się dłuższe dni, zdarzało się więcej nauki, ale przynajmniej z tym drugim, miałem dużą elastyczność kiedy do niej usiądę. Noc, z samego rana, okienka za dnia czy w ogóle wolne dni. Praca w najbardziej rozpowszechnionym wariancie, zabiera minimum 1/3 dnia (i to chyba jego najlepszą część). I tu też na przykład dowiedziałem się, że chyba wolę żyć po nocach - wstawanie na 8/9 przez 5 dni z rzędu jest bardzo ciężkie w moim wypadku. Jeszcze poniedziałek i wtorek da radę, ale jak się cały tydzień kumuluje, to ciągle chodzę zmęczony.
@krisip: Łapię się na Z, ale no średnio się z tym utożsamiam. Pracuję od kiedy pamiętam, nie mam wygórowanych wymagań jak czasami można w nagłówkach przeczytać xD
@krisip: No, to nie ma nic do rzeczy. I to mówię jako poważny propagator sportu. Ale niektórzy chyba lubią sobie to wmawiać, mam w pracy takich co "chodzą na siłownię, co im pomaga", a po prostu idą tam pochodzić po bieżni. W sensie dobre i to, ale nie wierzę w wielki efekt po tym. No chyba że taka osoba nigdy się nie ruszała.
Od pierwszego miesiąca pełnego etatu, jestem ciągle tak BARDZO ZMĘCZONY po całym dniu, że to tragedia. Początkowo myślałem, że się chociaż trochę przyzwyczaję, ale mijają już prawie 2 lata i mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. A przede wszystkim najgorszy jest ten okres od około października do momentu kiedy robi się jaśniej i cieplej. Nagle łapiesz się na tym, że mogłeś nie widzieć słońca od kilku dni, bo siedzisz w biurze. Dodatkowo nie wiem, czy kiedykolwiek tak długo i regularnie spędzałem czas w pozycji siedzącej przed komputerem.
I przy tym moja od urodzenia sportowa część, bardzo cierpi. I tu w sumie druga rzecz, z mojej dotychczasowej perspektywy, ten etatowy rozkład dnia jest z milion razy gorszy niż najgorsza sesja na #studbaza. Zdarzały się dłuższe dni, zdarzało się więcej nauki, ale przynajmniej z tym drugim, miałem dużą elastyczność kiedy do niej usiądę. Noc, z samego rana, okienka za dnia czy w ogóle wolne dni. Praca w najbardziej rozpowszechnionym wariancie, zabiera minimum 1/3 dnia (i to chyba jego najlepszą część). I tu też na przykład dowiedziałem się, że chyba wolę żyć po nocach - wstawanie na 8/9 przez 5 dni z rzędu jest bardzo ciężkie w moim wypadku. Jeszcze poniedziałek i wtorek da radę, ale jak się cały tydzień kumuluje, to ciągle chodzę zmęczony.