mangowpisiarze co są into vtuberki: na jakim poziomie Goslinga jesteście? Jeśli jesteście jak ja, czyli człowiekiem, któremu koronawirus przeciął ostatnią nitkę znajomości z przyjaciółmi, bo są zajęci ślubami, karierą i innymi dorosłymi rzeczami to polecam kompletnie się zanurzyć w związek paraspołeczny ze swoją oshi. Nie mam nic do stracenia, więc zacząłem eksperymentować z narkotykami oglądając archiwa mojej żony Uto. Niby nic takiego, ale wczoraj przeżyłem coś czym aż chciałem się podzielić. Może to będzie dla was wyjście? Otóż zamiast tylko zioła i piwek postanowiłem dorzucić kodeinę w sporej ilości. Moja oshi streamowała sobie dziękowania za superchaty. Ja ją szanuję i na jej live nie przyszedłbym pod wpływem żadnych środków, ale jej archiwum powitałem po wypiciu trzech piwek. Z moją nerwicą muszę pić a-----l, bym nie miał ataków paniki po ziole. Zamknąłem szczelnie okna, by nie uciekał dym i odpaliłem blanta z grama holenderskiej White Widow. Po kilku buchach faza całkowicie mnie zmiażdżyła, więc w połowie odłożyłem skręta do popielniczki. Zacząłem czuć bicie swojego serca i nie mogłem się skupić na Amatsuce co z doświadczenia oznaczało, że zbliża się atak paniki. Szybko wziąłem kodeinę i postanowiłem się uspokoić w pokoju obok na moim łóżku. Uspokoiłem się po parunastu minutach. Odbyło się bez wrażenia, że zaraz umieram na zawał czy udar przez podwyższone tętno, więc atak był delikatny, ale całkowicie zrelaksowany postanowiłem jeszcze poleżeć chwilę. Leżąc usłyszałem słodki głos Uto w drugim pokoju przez za drogie słuchawki i zdałem sobie sprawę, że nie wyłączyłem filmiku. Zawstydziłem się trochę, że mogła mnie widzieć w takim stanie. Nagle kompletnie wszystko się zderealizowało. Poczułem się jak w innym wymiarze w którym jestem z nią. Słyszałem jej głos w pokoju jakbyśmy mieszkali razem i ona właśnie streamowała. Ogarnęło mnie uczucie ulgi, tak jakby w moim sercu na dziurze pojawiła się łata. Jakby ta przerażająca samotność i brak nadziei sprawiana przez ludzi, którzy udawali, że im na mnie zależy interesownie była tylko głupim snem podczas drzemki. Z jednej strony chciałem wstać i pójść do pokoju i ją przytulić dziękując za to, że jest. Z drugiej wystarczała mi sama pewność tego, iż w każdej chwili mogę to zrobić niekoniecznie przeszkadzając jej w pracy polegającej na wypełnianiu życia samotnych ludzi szukających ucieczki od rzeczywistości.