To skoro o piłeczkach to jedna - jak teraz na to patrzę abstrakcyjna historia - z mojego podwórka. W sensie dosłownym. Otóż we wczesnych latach 90. ja i moi koledzy byliśmy namiętnymi kolekcjonerami piłek golfowych dobrych marek. Były wymieniane jak puszki po piwie czy znaczki, choć trzeba przyznać, że to hobby raczej było mało popularne w Polsce. W moim mieście natomiast był taki czas że piłki do golfa latały po naszych betonowych
Historia_Podcast - To skoro o piłeczkach to jedna - jak teraz na to patrzę abstrakcyj...

źródło: golf

Pobierz
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

Pamiętacie "oni są zbudowani z mięsa"?

Wpadłem na genialny pomysł zaciągnięcia #chatgpt do stworzenia kontynuacji. W końcu to podobno algorytm wybierania najbardziej pasujących tokenów do tego, co otrzymał na wejściu.

Na wiele prób, tylko jedna była w miarę udana. Wydaje mi się, że ma potencjał i że się da, ale poza tym jednym kawałkiem (który obciąłem, bo dalej zrobiło się bagno), ciągle dostaję jakieś banały.

do rzeczy:

– Mięso próbowało
W sąsiedniej wsi na Podlasiu mieszka taka Gosia co jest niepełnosprawna umysłowo, która ma syna Pawełka z kazirodczego związku (który zresztą też jest niepełnosprawny umysłowo) ze swoim własnym bratem Andrzejkiem. Gosia była konkubiną Mirka, który zmarł na przełomie wiosny/lata tamtego roku na raka. Gosia, jak jeszcze żył Mirek, to spała u Mirka w domu, ale dnie spędzała u swojej Matki. Teraz, jak Mirek już nie żyje, to śpi u swojej matki a
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
MIRKI JA JUŻ NIE WYTRZYMAM!

W moich gimbazjalnych latach mieliśmy jakieś takie książki do j. polskiego - chyba nazywały się „Słowa na czasie” czy coś takiego. W książkach tych, znajdowały się fragmenty opowiadań. W jednym z opowiadań pojawiała się postać imieniem „Antena” (nie, nie Aneta). Teraz mnie tak wzięło na zastanawianie się, jakie to do jasnej cholery było opowiadanie? W sensie, jaki był tytuł? Wiem, że raczej nikt z
#film #pomyslnabiznes #opowiadanie

Drogie Mirki, co sądzicie o moim pomyśle na film lub książkę? Chodzi mi o to, żeby była to historia która potencjalnie mogłaby się wydarzyć, ale obawiam się, że trochę przegiąłem. Fabuła byłaby mniej więcej następująca.
W pewnym kraju dwóch przyjaźniących się polityków z tego samego ugrupowania kompletnie i wielokrotnie ignoruje prawo w celu osiągnięcia różnego rodzaju korzyści. Cały czas psocą i nie boją się żadnych kar, bo tak się
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Byłem leczony od dzieciństwa na zaburzenia erekcji. Wystarczyło że jakaś dziewczyna dotknela mnie ręką mi stawal. Gdy w szkole mieliśmy np lekcje grupową i siedzieliśmy obok siebie tak w okręgu takim, to zdarzało mi się że mój penis zaczynał mi stawać i nie miałem kontroli nad tym... Miałem na sobie dresy przez co to było bardzo widoczne, dziewczyny nic nie mówiły były zawstydzone, ale koledzy śmiali się że mnie
via mirko.proBOT
  • 0
Anonim (nie OP): Weź sobie kup bardziej obcisłe bokserki, ułóż sobie pitoka pod jajca i będziesz mógł chodzić w dresach :) pamiętam gdy byłem w 2 gimnazjum, bokserki wtedy mi jeszcze kupowała matka z jakiegoś atlantica czy innego hendersona i były w ciul luźne. O ile do spania spoko, tak w szkole szczególnie gdy nosiłem bardziej obcisłe jeansy to była mordęga, ile razy miałem wzwód gdy musiałem wstawać do tablicy to
  • Odpowiedz
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Byłem młodym i niewinnym 9-latkiem, gdy mama postanowiła zabrać mnie do największej tajemnicy naszego miasta - fabryki majonezu Kieleckiego. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, gdy pierwszy raz usłyszałem o tym planie. Kto by pomyślał, że moje wielkie przygody odbędą się na terenie produkcyjnym tłustego, kremowego sosu? Zafascynowany, wyobrażałem sobie wieże z kaskadami białego majonezu i teren pełen ketchupu płynącego jak rzeka.

Wreszcie nadarzyła się ta magiczna niedziela, kiedy wyruszyliśmy
mirko_anonim - ✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Byłem młodym i niewinnym 9-latkiem, gdy mama ...

źródło: 0fdbdee2c3433

Pobierz
  • Odpowiedz
Pani Esmeralda Krupnik prowadziła rodzinny, szacowny interes, znaczy się punkt zaopatrzenia ludności okolicznej w warzywa i owoce. Była to w istocie buda z płyty pilśniowej pomalowanej na wściekle zielony kolor, skrzynki z towarem zajmowały też kawałek chodnika przed owym pałacem warzywnym. Podchodziła do tego nawet z pewną starannością, nie sprzedawała na kredyt, miała zaopatrzeniowca w postaci sąsiada dysponującego własnem samochodem, który jeździł na targ po towar. W pracy pomagała jej córka, Eleonora.
  • Odpowiedz