Wraca mężuś z pracy, dobra rozumiem, że zmęczony, ale naprawdę nie musi robić już nic innego, zje, rozwali się na kanapie i co otwiera mordę, to tylko warczy jak zły pies.

Niech ktoś mi wyjasni, bo od codziennych pretensji tej mojej włoskiej mendy, zaczynam dostawać swira: Czy naprawdę istnieją dzieci, które nie brudzą się, nie hałasują, nie rozwalają zabawek, nie złoszczą się itp? Chodzi o tylko dwulatka...

Wszystkie inne są idealne, tylko