Krótkie wyjaśnienie dlaczego wybuchła "afera" na UAM a nie na innych uczelniach

Imperius
Imperius

Czołem mireczki,

chciałem w miarę merytorycznie szybko wyjaśnić dlaczego "afera" wybuchła na UAM a nie np. na UW, UJ i innych dużych uczelniach.

Info jak wygląda sprawa rekrutacji obywateli Ukrainy na polskich uczelniach (z kartą polaka czyli na zasadach jak dla obywateli RP).

Ukraińcy po ukończeniu szkoły średniej uzyskują Atestat (nasze świadectwo ukończenia liceum) - na atestacie są oceny w skali 1-12. Dodatkowo piszą egzamin zewnętrzny tzw. ZNO które ma skale punktową 100-200. Znajomy mówił, że bardzo ciężko jest na Ukrainie ten egzamin "przekręcić" - natomiast z ocenami na świadectwie różnie bywa (nie będę tu posądzał kogokolwiek o korupcję), natomiast wiadomo, że łatwiej jest uzyskać niezłą ocenę od nauczyciela w szkole niż na zewnętrznym egzaminie, z którym nauczyciele nie mają nic wspólnego.


Teraz porównajmy sobie kryteria kwalifikacji dwóch największych uczelni w Polsce dla osób, które kształciły się na Ukrainie:

UW: https://monitor.uw.edu.pl/List...

UJ: https://rekrutacja.uj.edu.pl/s... 


Czyli 2 największe uczelnie w Polsce wymagają tych zewnętrznych egzaminów - w przypadku UW oceny na świadectwie (atestat) mnożone są jako 0.5/0.6, UJ wymaga Atestatu do wpisu jako dokumentu potwierdzającego uprawnienia do podjęcia studiów, natomiast OBYDWIE uczelnie uwzględniają to ZNO traktując jego wynik jako maturę na poziomie rozszerzonym (odejmując od niego 100 pktów bo skala to 100-200 - co pokrywa się 1:1 z naszą maturą wtedy). 


Co najprawdopodobniej zrobił UAM? W odróżnieniu do największych uczelni w Polsce najprawdopodobniej po prostu przeliczył wyniki ze świadectwa ukończenia szkoły średniej stąd taki "pogrom" rekrutacyjny wśród osób, które rywalizowały z rozszerzoną polską maturą z osobami posiadającymi kartę polaka i przeliczonym świadectwem ukończenia szkoły średniej.