Fotka z fotoradaru. Jak wygląda sprawa w sądzie
Witam. Jest to mój pierwszy wykop, więc z góry przepraszam za niedostatki techniczne.
Jak wygląda sprawa w sądzie o fotoradar? Opiszę swój dziwny przypadek.
Akt I - Zdjęcie i pisma SM Wejherowo
W marcu ubiegłego roku moje auto dostało fotkę na krajowej 6 w Wejherowie. Na "70" miało 91. Piszę auto, bo kierowcą nie byłem ja, lecz prawdopodobnie któryś z moich znajomych. Standardowe pismo z fotką, ja odpisuję im (i tu błąd, bo tylko listem zwykłym), że to nie ja. Po jakimś czasie dostaję kolejne pismo (olewam), i następne z groźbą sprawy w sądzie. Daleko do Wejherowa nie mam, więc chętnie pojadę.
Niestety zamiast zaproszenia na sprawę, dostaję wyrok nakazowy z orzeczeniem o mojej winie. Tu ważne, wyrok dotyczy tylko tego czy prowadziłem lub nie. Nie ma mowy o tym, że nie chcę wskazać kierującego. Kopię wyroku dodaję jako fotkę główną.
Myślę, cóż to za chamstwo. Skoro straszą mnie sprawą, to powinni mi dać szansę obrony. Piszę odwołanie, kolejny raz stwierdzając, że to nie ja prowadziłem auto i nie ja jestem na fotce. Dodatkowo sugeruję kto może być na zdjęciu.
Akt II - Wizyta dzielnicowego
Na dwa miesiące przed moją sprawą zagląda do mnie dzielnicowy (oby tylko do mnie) i robi szeroki wywiad środowiskowy na zlecenie sądu z Wejherowa. W sprawie o fotoradar!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że nie nachodził moich sąsiadów informując wszystkich w około jakim to groźnym przestępcą jestem. Dla większości pewnie zostanie tylko obrazek w głowie, że ściga mnie policja i sąd. Elegancki PiaR.
Akt III - Sprawa w sądzie.
Na dzień dobry sędzina na podstawie zdjęcia wydrukowanego na kartkę (które jest mega nieczytelne) oświadcza z radością - to pan. I tu następuje kilkuminutowe przekomarzanie. Nic to nie daje, więc zaczyna przechodzić do tematu, że nie chcę wskazać kierowcy, więc da mi grzywnę 5000zł. Uspokajam i mówię, że chętnie wskażę, tylko w tym czasie kilka osób użytkowało moje auto, więc podam te kilka osób. Ona na to, że nie mogę, muszę jedną. Ja mówię, że prawo pozwala mi wskazać kilka osób, które użytkowało auto. Ona na to, że ona jest prawnikiem 30 lat orzeka i ma rację. I c--j (pewnie chciałaby dopowiedzieć). Odpowiadam jej, że jestem też prawnikiem, ale hobbystą i delikatnie sugeruję, że to nie dotyczy tematu sprawy (a ta dotyczy tego czy ja czy nie ja jestem na fotce, a nie o wskazanie przeze mnie kierowców).
I teraz finał.
Sędzina zamiast poprosić o lepszej jakości fotkę od SM, odracza sprawę i zarządza badania antropologiczne twarzy (długość warg, rozstaw oczu itp.), które kosztują ponad 15 tysięcy złotych i straszy mnie kosztami. Chętnie biorę te badania i pytam - czy SM zapłaci te koszta. Oczywiście, że nie.
Ludzie, gdybym miał 1% niepewności, że to może ja, to bym odpuścił. Ale nie ja jestem na tej fotce.
**Mandat 300 zł, a ta sędzina robi koszta na prawie 20 tysięcy. C--j tam z długiem publicznym. Jestem cały rad, że aparat jego tuskowości poniesie sromotną klęskę.
O finale sprawy, poinformuję Was, za kilka miesięcy, chyba, że ktoś w Sądzie Rejonowym Wejherowo pójdzie po rozum do głowy.
Jak wygląda sprawa w sądzie o fotoradar? Opiszę swój dziwny przypadek.
Akt I - Zdjęcie i pisma SM Wejherowo
W marcu ubiegłego roku moje auto dostało fotkę na krajowej 6 w Wejherowie. Na "70" miało 91. Piszę auto, bo kierowcą nie byłem ja, lecz prawdopodobnie któryś z moich znajomych. Standardowe pismo z fotką, ja odpisuję im (i tu błąd, bo tylko listem zwykłym), że to nie ja. Po jakimś czasie dostaję kolejne pismo (olewam), i następne z groźbą sprawy w sądzie. Daleko do Wejherowa nie mam, więc chętnie pojadę.
Niestety zamiast zaproszenia na sprawę, dostaję wyrok nakazowy z orzeczeniem o mojej winie. Tu ważne, wyrok dotyczy tylko tego czy prowadziłem lub nie. Nie ma mowy o tym, że nie chcę wskazać kierującego. Kopię wyroku dodaję jako fotkę główną.
Myślę, cóż to za chamstwo. Skoro straszą mnie sprawą, to powinni mi dać szansę obrony. Piszę odwołanie, kolejny raz stwierdzając, że to nie ja prowadziłem auto i nie ja jestem na fotce. Dodatkowo sugeruję kto może być na zdjęciu.
Akt II - Wizyta dzielnicowego
Na dwa miesiące przed moją sprawą zagląda do mnie dzielnicowy (oby tylko do mnie) i robi szeroki wywiad środowiskowy na zlecenie sądu z Wejherowa. W sprawie o fotoradar!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że nie nachodził moich sąsiadów informując wszystkich w około jakim to groźnym przestępcą jestem. Dla większości pewnie zostanie tylko obrazek w głowie, że ściga mnie policja i sąd. Elegancki PiaR.
Akt III - Sprawa w sądzie.
Na dzień dobry sędzina na podstawie zdjęcia wydrukowanego na kartkę (które jest mega nieczytelne) oświadcza z radością - to pan. I tu następuje kilkuminutowe przekomarzanie. Nic to nie daje, więc zaczyna przechodzić do tematu, że nie chcę wskazać kierowcy, więc da mi grzywnę 5000zł. Uspokajam i mówię, że chętnie wskażę, tylko w tym czasie kilka osób użytkowało moje auto, więc podam te kilka osób. Ona na to, że nie mogę, muszę jedną. Ja mówię, że prawo pozwala mi wskazać kilka osób, które użytkowało auto. Ona na to, że ona jest prawnikiem 30 lat orzeka i ma rację. I c--j (pewnie chciałaby dopowiedzieć). Odpowiadam jej, że jestem też prawnikiem, ale hobbystą i delikatnie sugeruję, że to nie dotyczy tematu sprawy (a ta dotyczy tego czy ja czy nie ja jestem na fotce, a nie o wskazanie przeze mnie kierowców).
I teraz finał.
Sędzina zamiast poprosić o lepszej jakości fotkę od SM, odracza sprawę i zarządza badania antropologiczne twarzy (długość warg, rozstaw oczu itp.), które kosztują ponad 15 tysięcy złotych i straszy mnie kosztami. Chętnie biorę te badania i pytam - czy SM zapłaci te koszta. Oczywiście, że nie.
Ludzie, gdybym miał 1% niepewności, że to może ja, to bym odpuścił. Ale nie ja jestem na tej fotce.
**Mandat 300 zł, a ta sędzina robi koszta na prawie 20 tysięcy. C--j tam z długiem publicznym. Jestem cały rad, że aparat jego tuskowości poniesie sromotną klęskę.
O finale sprawy, poinformuję Was, za kilka miesięcy, chyba, że ktoś w Sądzie Rejonowym Wejherowo pójdzie po rozum do głowy.