18010,54 - 11,01 = 17999,53

Raz na bieżni na siłowni to nie pedał... A tak szczerze, to żałuję tej decyzji tak bardzo, że szkoda gadać. Chciałam zaoszczędzić trochę czasu - pracowałam do 21, a siłownię mam zaraz obok. A zanim bym wróciła do domu i się ogarnęła, to siłownia wydawała się lepszą opcją. No to ten... Tragedia. Masakra jakaś. Katastrofa. No i chyba nie bardzo działała klima, bo nawet w środku lata
@walter21: Ja generalnie też nie mam problemów ze wstawaniem rano, ale jutro mam taki dzień, że pobudka przed 5 rano na bieganie to mega słaby pomysł. A już mam ten poziom biegowego uzależnienia, że jeśli i dzisiaj i jutro bym nie pobiegała, to bym była nie do wytrzymania ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
18068,48 - 12,81 = 18055,67

Dystans: 12,81 km
Czas: ◷01:18:05
Średnie tempo: 6:06 min/km

Nie planowałam aż tak długiej przerwy od biegania, ale wczoraj przed pociągiem musiałam zająć się siostrą, a dzisiaj rano czułam się tak beznadziejnie, że odpuściłam. I bardzo dobrze wyszło, bo z godziny na godzinę humor mi się poprawiał i jak już przyszedł moment wyjścia na bieganie, to naprawdę strasznie tego chciałam.

Biegło się bardzo przyjemnie. Dzisiaj bez muzyki,
@Kinja: Dobra decyzja o badanich.
Ja robiłem badania krwi, EKG i echo serca. Wyszło w sumie ok - mam coś to nazywa się "niepełny blok lewej odnogi pęczka Hissa", ale to ponoć dość częste i nie jest przeciwwskazaniem do uprawiania sportu. Nawet na wspomnienie o planach startu w maratonie żaden z dwóch kardiologów, z którymi miałem do czyniania, nie miał nic przeciwko.
  • Odpowiedz
18755,09 - 10,13 - 10,52 = 18734,44

II Poznański Bieg Niepodległości
Dystans: 10,13 km
Czas: ◷00:59:24
Średnie tempo: 5:52 min/km

Wiecie co to oznacza? Całkowicie przez przypadek, zupełnie bez planowania tego, na sam koniec sezonu - wybiegałam swoją życiówkę na 10 km ʕʔ

Założenie na dzisiaj było takie, żeby pobiec na luzie, ale nogi tak mnie niosły, że po 3 kilometrze postanowiłam przyspieszyć - może nie na moje
19273,90 - 11,07 = 19262,83

O Mirki, jak mnie ten #wiatrcwel dzisiaj wkurzał, to głowa mała ( ͡° ʖ̯ ͡°) Nie dość, że jak zawsze prosto w twarz, to jeszcze czasami myślałam, że mnie gdzieś zwieje. Do tego mimo cieplejszego ubioru (dobrze, że przed samym wyjściem wyszłam sobie kontrolnie na balkon) momentami było mi po prostu przez ten głupi wiatr zimno. Najgorszy był ostatni kilometr, gdzie wiedziałam, że
@Kinja: biorąc pod uwagę, że biegasz - o ile pamiętam - w tempie ok. 6min/km to ten izotonik wypity w trakcie biegu raczej będzie działał na zasadzie placebo :) Ja picie biorę gdy jest koszmarny upał i leją się ze mnie hektolitry, ewentualnie w biegach rzędu 2h+... W przeciwnym wypadku nie bardzo ma to chyba sens.
  • Odpowiedz
19614,72 - 12,66 = 19602,06

Mój najlepszy bieg ever. Założenie było proste: zero patrzenia na zegarek, słuchanie muzyki (dobranej na spokojne tempo) i czerpanie radości z każdego postawionego kroku. Wykonanie: 100% ʕʔ W ogóle nie czuję zmęczenia, a Polar Flow pokazał mi najwyższy do tej pory Running Index. Coś pięknęgo. I to jeszcze po całym dniu spędzonym na nogach, a przecież wczoraj też biegałam. Magnezowy shot, który ze
20075,42 - 11,08 = 20064,34

Dzień dobry bardzo!

Dzisiaj bieg jeden z tych cięższych, nie ma za co się nad tym roztkliwiać. Na szczęście jest to tylko chwilowa niedyspozycja. Za to niedzielna cisza i spokój pozwoliły mi zaplanować sobie bieganie na nadchodzący tydzień, tak żeby w sobotę cieszyć się każdym kilometrem: rano w Poznaniu, a po południu w moim Gorzowie. (ʘʘ)

W ogóle zrobiłam już swój pierwszy mały
  • Odpowiedz
20500,26 - 12,77 = 20487,49

Dzisiaj szalony dzień. Takie nie zdarzają się często - dzień wolny od pracy-pracy i pracy w laboratorium do inżynierki. Budzika nie nastawiałam i mimo tego, że obudziłam się około 5, to postanowiłam pospać jeszcze trochę. Tym samym na bieg zaczęłam w sumie kilka minut po 8. Okolice te same co wczoraj, ale tym razem przed wyjściem dobrze przyjrzałam się trasom z endomondo i udało mi się ominąć
20703,49 - 11,05 = 20692,44

Wiecie co? Stwierdzam, że bieganie przez las w deszcz, kiedy do końca nie zna się trasy nie jest najmądrzejszym pomysłem. Kałuża po kolana w pewnym momencie niekoniecznie była czymś, na co chciałam trafić. ( ) Dobrze, że chociaż miałam na tyle zdrowego rozsądku, żeby zacząć biegać jak już zrobi się jasno.

Bieg jak najbardziej udany, chociaż z serii tych, które jeszcze bardziej
20833,20 - 15,46 = 20817,74

Miało być rano. Budzik był nastawiony i wiecie co? Obudziłam się około 6:30, nawet nie pamiętając momentu, w którym go wyłączyłam (,) A biorąc pod uwagę, że chciałam dzisiaj pobiegać dłużej, nie było już opcji, żebym zdążyła przed wyjściem z domu. No a że dzisiaj ostatni dzień miesiąca, to nie mogłam też sobie odpuścić, więc po powrocie z pracy szybciutko (no dobra, nie
21262,58 - 5,22 = 21257,36

Z racji, że zegara biologicznego nie sposób tak od razu o godzinę przestawić, a ja poszłam wczoraj w sumie dość wcześnie spać, to pobiłam dzisiaj swój rekord jeśli chodzi o najwcześniejszą godzinę rozpoczęcia treningu 3:58 ʕʔ A i tak strasznie się ociągałam z wyjściem z domu.


Pogoda? Ulewa + #wmordewind - oczywiście niezależnie od tego w którą stronę biegłam <3 No i jednak
21398,64 - 8,30 = 21390,34

Dzisiejszy Run or Death ʕʔ Naprawdę jeden z najlepszych biegów, w jakich brałam udział. Świetna atmosfera! Tylko trasa trochę ciężka - błotnista i śliska, a do tego zimno i deszczowo. No i miało być około 6km ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mimo to było naprawdę super! Aż w szoku jestem, że mam same pozytywne odczucia odnośnie tego biegu.
No i
21683,85 - 6,59 = 21677,26

Bardzo delikatne, bardzo powolne i bardzo równe rozruszanie po niedzieli na miły początek dnia ʕʔ Miało być po pracy, ale wczoraj wieczorem sobie przypomniałam, że przecież na bieganie to ja umiem wstać wcześnie bez większego problemu (ʘʘ) Ulice dość puste, pogoda przyjemna. Tylko w nogach jeszcze czuć niedzielne kilometry.
Miłego dnia Wam wszystkim! (
22539,25 - 21,08 = 22518,17

Moi mili! Zostałam oficjlanie Półmaratończykiem! ʕʔ


Nie wyszło to jednak do końca tak, jak to widziałam, ale po kolei. Głowa i nogi dały radę bez problemu. Dobrze też rozpracowałam sobie, kiedy brać żele. Biegło mi się naprawdę dobrze, pilnowałam, żeby nie było za szybko. Wiadomo, że obstawiałam koniec stawki, ale odczuwałam radość z biegu i to się dla mnie liczyło. Biegacze, których mijałam
22760,18 - 7,14 = 22753,04

Miało być rano, ale rodzinka narobiła zamieszania i okazałam się jedyną osobą, która mogła zostać z Małą. Tym samym udało mi się wyjść z domu dopiero o 15. Za to przyznam, że biegło się naprawdę świetnie. Lekko i przyjemnie, zero spiny. Idealnie przed niedzielą. Wyzdrowiałam w sumie już do końca i jeśli będzie mi się biegło w niedzielę tak samo jak dzisiaj, to będzie bajka (ʘ
@tolstyy00: No pewnie, że dam radę! Sama nie jadę - będę mieć towarzystwo w postaci mojego Taty. Powiedział, że jak skończy to się po mnie jeszcze wróci, żeby mi na końcówce pomóc. ʕʔ

Ja generalnie 3 tygodnie temu dystans półmaratonu pokonałam, więc jedyna moja niewiadoma na jutro to jest dyspozycja mojego organizmu - "tylko", albo raczej "aż". Ale i tak jestem dobrej myśli! Podchodzę do tego na
  • Odpowiedz
23101,51 - 6,01 = 23095,50

Czuję się już lepiej, ale żeby nie ryzykować, zdecydowałam się dzisiaj na bieżnię na siłowni. Nazwałam to sobie takim małym kompromisem, bo na dwór się nie wystawiłam, a pobiegane zostało. Proszę mną za to nie gardzić (,)

Za to czuję, że jak dobrze rozegram kolejne dni, to niedziela może nie być aż tak tragiczna (ʘʘ) Cokolwiek by się nie
@Kinja: zdrowiej zdrowiej! Współczuję bieżni na siłowni - psychicznie więcej niż 5 km chyba bym nie wytrzymał ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
23553,82 - 5,53 = 23548,29

Dzisiaj nawet trochę wcześniej niż wczoraj, jednak z racji poniedziałku ruch na ulicach był większy. Pobiegłam też trochę inaczej niż zwykle, bo te najbliższe okolice zaczynają mi się już nudzić. Jednak nie to okazało się moim największym problemem dzisiaj. Jestem przeziębiona - katar i kichanie od wczoraj mnie nie opuszczają. Dlatego skróciłam bieg, bo w okolicy 4km naprawdę źle się poczułam. Najgorzej, że do środy nawet nie
23897,25 - 7,09 = 23890,16

Oczywiście, zamiast wstać zaraz po budziku, to jeszcze poleżałam, więc z lekkim opóźnieniem o 5:45 wyleciałam i... bajka. Cisza, spokój - totalna pustka wszędzie. Do tego przyjemne 15 stopni, lekki wiaterek. Po prostu bieg jak z bajki. Mogłam spokojnie zrobić zaplanowany trening, a wyszło mi to tak:
1. dogrzanie się
2. 11 serii 200m/200m trucht/bieg~5:15-5:30min/km (ostatnia seria szybciej)
3. schłodzenie
Teraz mogę spokojnie przeżyć resztę dnia. I
24093,60 - 6,24 = 24087,36

Ehh, znowu musiałam pokonać niechcemisie. Muszę też przestać włączać drzemki w budziku, bo mnie to kiedyś zgubi. Do tego chwilami marzłam przez wiatr, który momentami postanawiał pokazać na co go stać. Mimo to jestem naprawdę zadowolona. Biegło się lekko, bez większej spiny.
Miłego weekendu, a wszystkim, którzy mają jakieś starty - powodzenia! ʕʔ

@enron: Piękne jest to x7 i x9 ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kto powiedział, że muszą to być nudne, pełne godziny, bądź wielokrotności kwadransy ( ͡º ͜ʖ͡º)
@Kinja: U Ciebie również :D Dzięki! Będziemy cisnąć!
  • Odpowiedz
24392,21 - 8,29 = 24383,92

Jak mi się nie chciało! Fakt, że znowu przyszło mi biegać po mieście wcale nie pomagał. Naprawdę po przebudzeniu poczułam takiego lenia, że aż zaczęłam się od razu ogarniać na bieg, żeby przez przypadek nie zostać w łóżku na dłużej. Żeby przełamać trochę biegową rutynę zrobiłam coś szalonego, czego nie robiłam w sumie od czerwca - w trakcie biegania słuchałam muzyki. Dobrze, że mam ten półmaraton, bo
@Kinja: Ja się właśnie przekonuję i idzie to w dobrym kierunku ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chociaż na dłuższych wybieganiach muzyka może się przydać ;o)
  • Odpowiedz
24602,43 - 2,50 - 2,50 - 1 - 1,39 = 24595,04

Dzisiaj zamiast biegu ciągłego postanowiłam się trochę pobawić.
Pierwsze dwie serie to szybkie 1,5km/1km w tempie trochę powyżej 6min/km.
Później jeszcze szybszy 1km.
A na koniec pozostała do domu trasa włączyłam sobie timer interwałowy w zegarku i prze minutę biegłam lekko szybko, a później szybkie 30 sekund.

Naprawdę przez większość dnia walczyłam ze sobą czy iść biegać czy nie. Po wczoraj