Długo myślałem jak do tematu podejść, by jak najwięcej osób ten post zobaczyło i zrozumiało jak bardzo błądzą. Powiem wprost - wykop, #przegryw, te blackpille i redpille, mokebe i p0lki, sytuacja na rynku matrymonialnym i cały ten nieporównywalny ocean postów o tym jak źle jest, a to dopiero początek, to droga na stryczek. Droga katastrofalna i każdy dzień jaki spędzam czytając ten potok tylko mnie w tym umacnia. Po kolei.
@Chce_tylko_byc_obok_Ciebie: Też od jakiegoś czasu mam takie przemyślenia. Dlatego bardzo rzadko się tutaj udzielam. Wyznaczyłem sobie pewne cele do których dążę i tym się zajmuję. Wiem, że nie dostanę od życia wszystkiego co bym chciał ale przynajmniej będę miał świadomość, że coś zrobiłem w kierunku poprawy.
Godzina 02:25 w nocy, więc coś wam opowiem. Uważam, że gry komputerowe zniszczyły mi życie i to gry częściowo są odpowiedzialne za moje samotne życie. W podstawówce grałem na pegasusie i później dostałem komputer. Miałem jakichś tam kolegów, ale im więcej grałem tym bardziej się od nich izolowałem. W gimnazjum była ostra patola, więc uciekłem w świat gier komputerowych. W liceum zadawałem się z 2-3 osobami, które też grały. Pod koniec liceum
@dziobnij2: Ja swój własny komputer dostałem dopiero w drugiej klasie podstawówki, po komunii, a i tak wcześniej byłem aspołeczny i nie miałem prawie żadnych kolegów. Gry to była tylko odskocznia od brutalnej rzeczywistości.
Z każdym miesiącem, tygodniem, dniem coraz gorzej. Coraz więcej refleksji, coraz wiecej smutku. Wykop stał się miejscem gdzie mogę przelać swoje myśli, swoją frustrację- nie wiem czy to mi pomaga, ale mimo wszystko przez samotność , brak jakichkolwiek osób ktorym mogę szczerze się wyzalic robię to tutaj... Ostatnio doszedłem do wniosku ,że najwiekszymi źródłami frustracji są: - fakt ,że już osiągnąłem swój szczyt - byłem szczęśliwie zakochany , nie brakowało mi już
Streszczone lore mojego życia zawiera: - wychowywanie pod kloszem - problemy w relacjach z rówieśnikami od czasów zerówki - symptomy adhd i autyzmu, na które zwracały uwagę nauczycielki w szkole - zaborczą matkę lekceważącą te symptomy - brak
Końcowo - letnia lista obecności, oto ona. Przez cały okres trwania wakacji, sobota w sobotę, zrzeszaliśmy się w ten jakże przykry czas tutaj, na tagu, naszym świętym tagu. Dziś nie jest inaczej... Trwają huczne imprezy na zwieńczenie wakacji, pełne radości i miłych wrażeń. U nas trwa wegetacja, samotność oraz marazm.. Jeśli jesteś tu, jeśli jednoczysz się ze świętym tagiem, zapisz się na vipowskiej liście obecności. #przegryw
Ahh... Miły wieczór... Szkoda że akurat muszę iść do tej zj€banej pracy gdzie ten zakład centralnie mnie już wyniszczył... Nie dość że codzienne biję się z myślami o mojej byłej jak idę do tego gówno-kołchozu, to jeszcze zostałem tam oszukany... Szkoda słów...
JAKBY SIĘ KTOŚ PYTAŁ CZEMU ZOSTALEM OSZUKANY: Od początku roku szkoliłem się na team leadera, byłem nawet oczywiście zastępcą team leadera, bo koleżanka zwolniła się w tym miesiącu, ale szefostwo
Powoli koniec wakacji, w każdy sobotni wieczór, jesteśmy tu, także dziś. Wspólnie łącząc się w wegetacji i samotności. Tak więc jak co sobotę, oto lista jest, obecności, jeśli jesteś, zapisz się... #przegryw
List pożegnalny już wydrukowany. Aby nie zginął zostanie rozesłany jutro rano na meila do najbliższych. To jest ten moment, w którym człowiek doszedł do ściany i aby dłużej, oraz bardziej się nie męczyć postanowił zakończyć to tu i teraz. Wybrałem chyba najbardziej bezbolesną metodę - zaczadzenie w odpalonym samochdozie. Miał być sznur, ale nie wiem czy dał bym radę, a tak tylko usnę i po sprawie. Tylko nie idźcie w moje ślady.
@spokojnyinformatyk: Ale ja nie zgłosiłem tego wpisu. Co więcej, sam dwa razy tutaj opublikowałem podobny wpis i zostałem zgłoszony, więc wiem z czym się wiąże pisanie takich rzeczy.
Nie mogę przeboleć tego, że zmarnowałem jedyną szansę na dość pewne wejście na właściwe tory życia i bycie dziś zupełnie innym, normalnym człowiekiem, prawidłowo funkcjonującym w społeczeństwie. Nazwijcie mnie oskim, ale w szkole była dziewczyna, która ewidentnie mnie lubiła, a ja ją kompletnie olałem (przez swoje #!$%@?). Jestem przekonany, że gdybym wtedy wykorzystał okazję, to nie byłoby mnie dziś na wykopie. To był kamień milowy. Zdobycie dziewczyny -> wychodzenie z domu ->
@ToJestNiepojete: W szkole też była jedna dziewczyna, która się mną interesowała. Obiektywnie to nawet najładniejsza z całej klasy, dziwne czemu akurat na mnie zwróciła uwagę bo przecież byłem największym spierdoksem. Tak, czy siak też nie wykorzystałem tej możliwości przez chorobliwą nieśmiałość.