Wpis z mikrobloga

Nazywam się Wardęga, Sylwester Adam Wardęga i jestem tajnym agentem służb specjalnych.

Rozpracowywanie Michała B., pseudonim Baxton, rozpocząłem w 2018 roku. Pozyskałem wtedy do współpracy Wojciecha G., pseudonim Biseks, który wykorzystując sprzyjające okoliczności, powstałe na obsranej kanapie w mieszkaniu przy ulicy Urzędniczej 2 w Toruniu, pomógł mi przygotować grunt pod dalszą obserwację. Organizacja Fame MMA miała stać się w najbliższych latach główną areną tworzenia się skomplikowanej sieci powiązań. Od tej pory wszystkie drogi, wszystkie szemrane interesy miały prowadzić do jednego człowieka, Michała B.

Życie toczyło się dalej, a ja zająłem się innymi sprawami. W międzyczasie do grona tajnych współpracowników pozyskałem Magdalenę Ł., pseudonim Madzia, przebywającą na co dzień w najbliższym otoczeniu Michała B. W 2021 roku uznałem, że sytuacja dojrzała do tego, by samemu przeniknąć do tego środowiska i przyjrzeć mu się na własne oczy. Przyjąłem propozycję Michała B. i wszedłem do federacji, najpierw jako zawodnik mieszanych sztuk walki, a następnie jako konferansjer. Zwłaszcza ta druga rola okazała się niezwykle pożyteczna, pozwalała na prowadzenie moich śledztw i zadawanie podejrzanym niewygodnych pytań w ramach tzw. show, choć miała też swoje skutki uboczne i przez jednego z pozyskanych przez federację proroków obnażona została moja zwyrolska natura. Najważniejsze jednak, że główna misja pozostawała nieodkryta, a łatka Zwyrola, która już ze mną zostanie, odpowiednio wykorzystywana, pozwalała nawet uwiarygodnić się w środowisku.

Na początku 2022 roku wszedłem w konflikt z Mikołajem T., pseudonim Oskarek. Celem było wzmocnienie jego pozycji jako internetowego szeryfa, samemu kreując się przy tym na obrońcę pdfów. Z zadowoleniem obserwowałem, jak słabnie moja renoma ostatniego sprawiedliwego i jednocześnie, jakim uznaniem zaczynam cieszyć się wśród internetowych szumowin. W tym czasie zdobyłem zaufanie znanej prostytutki Agaty F., pseudonim Szpagata. Była bardzo cennym kontaktem operacyjnym, z racji wykonywanej profesji doskonale orientowała się w środowisku, a klienci nierzadko odkrywali przed nią sekrety, których nie zdecydowaliby się powierzyć nawet najbliższym. Cierpliwie znosiłem więc jej nieeleganckie uwagi na temat mojego wyglądu, na pierwszym miejscu stawiając powodzenie misji. Niestety, narastał również mój konflikt z innym człowiekiem spoza układu, walącym na oślep samotnym mścicielem, Jackiem M., pseudonim Legionista. Nasza konfrontacja doprowadziła do tego, że z końcem roku obaj opuszczaliśmy federację, tracąc bezpośredni kontakt z tym siedliskiem zła. Na szczęście miałem już przygotowany plan awaryjny.

Na początku 2023 roku zaproponowałem Michałowi B., żebyśmy zostali wspólnikami w szemranych interesach. Tak powstało Goats. Od teraz to Ambasada miała być miejscem, gdzie dochodzi do najbardziej obrzydliwych rzeczy. Wszystko pod czujnym okiem kamer. Byłem na tyle bezczelny, że otwarcie mówiłem, że chcę, żeby wszystko, co dzieje się na terenie Ambasady, było rejestrowane na potrzeby projektu przez 24 godziny na dobę. Oczywiście o niektórych kamerach wiedziałem tylko ja. I dwie moje agentki, Klaudia oraz Wiktoria, która najlepsze lata swojego życia poświęciła inwigilacji innego z moich arcywrogów, Roberta P., pseudonim Patus. Zgromadziliśmy w ten sposób setki godzin materiału dowodowego z udziałem śmietanki polskich patoinfluencerów.

Latem, niespodziewanie cała historia zaczęła nabierać tempa, a katalizatorem biegu wydarzeń znów stała się obsrana kanapa w mieszkaniu przy Urzędniczej 2 w Toruniu. Pojawienie się w Warszawie Nikoli B., pseudonim Łysa Chucky, a następnie otoczenie jej swoim protektoratem przez Amadeusza R., pseudonim Farmazeusz, wprawiło w furię moją najważniejszą informatorkę Agatę F., która w mojej obecności wygadała się z kilku cennych informacji, a histeryczny telefon Marcina D., pseudonim Debil tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że pora działać. Zdecydowałem się postawić wszystko na jedną kartę. Zorganizowałem skandaliczny eksperyment Milgrama, skrupulatnie rejestrując ekscytację jaką wywołuje w Michale B. upokarzanie młodych kobiet, samemu oczywiście dostosowując się do otoczenia, by nie zdradzać moich prawdziwych zamiarów. Miał to być gwóźdź do trumny projektu Goats, jednocześnie utwierdzając Michała B., że jesteśmy wspólnikami w zbrodni i jedziemy na tym samym wózku. Nic bardziej mylnego. Wycofałem TW Madzię, obawiając się jej dekonspiracji. Pozostawałem już wtedy w ścisłym kontakcie z Mikołajem T., który miał na siebie ściągać uwagę podejrzanych, sugerując, że pracuje nad materiałem, który wysadzi środowisko. Bombę odpaliłem jednak ja sam.

Dla Michała B. to był szok. Traktował mnie już wtedy jako "przyjaciela", wspólnika swoich ciemnych interesów, a może nawet w jakimś sensie autorytet, który będzie mu służył swoją przenikliwością w razie jakiejś wpadki. Bardzo się pomylił. Z satysfakcją obserwowałem jego upadek, to jak miotał się między rzucaniem gróźb pod moim adresem a błagalnym płaczem i prośbami, by go nie dobijać, nie robiło na mnie większego wrażenia. Przyjąłem zdecydowanie konfrontacyjną postawę, zakładając, że to już jego koniec. Ale ja też nie doceniłem siły przeciwnika i sieci powiązań, które zbudował, które pozwalały mu teraz błyskawicznie odbudowywać swoją pozycję. Musiałem więc zrobić krok w tył. Mimo publicznie składanych deklaracji, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i nie czujemy do siebie żalu, obaj wiedzieliśmy jednak tym razem, że to tylko taktyczne pojednanie, które potrwa do pierwszego błędu przeciwnika. Dla dobra mojej misji musiałem więc przełknąć kolejne upokorzenie w walce na gali Fame, a następnie wystawić się na brutalny ostrzał ze strony Kasjusza Ż., pseudonim Król.

Michał B. szybko popełnił jednak pierwszy błąd. Po pomoc zgłosił się do grupy wrocławskiej, pod nieformalnym przywództwem Siergieja G., pseudonim Wujek Nikosia, która na pierwszy rzut oka, z perspektywy ekranu komputera, może wydawać się groźna i potrafi wzbudzać respekt, ale w rzeczywistości okazuje się być raczej lokalną odmianą Gangu Olsena. Nie mogłem tego nie wykorzystać. Pozwoliłem im działać, jednocześnie niemal na bieżąco otrzymując od moich informatorów raporty z każdego wykonanego przez nich kroku. W kluczowym momencie postanowiłem ośmieszyć tę szajkę nieudaczników, publikując ich własny materiał z moim komentarzem i wyrzucając efekt ich miesięcznej pracy do kosza.

Michał B. zdążył w tym czasie opuścić Warszawę i zaszyć się w ustronnym miejscu. Ale spokojnie, wszystko pod kontrolą, w jego otoczeniu wciąż działa świetnie zakonspirowany tajny współpracownik o pseudonimie Pluto, doskonale odgrywając rolę lekko upośledzonego, pozbawionego własnego zdania przyjaciela, który jest gotowy wykonać każde polecenie swojego opiekuna. Spodziewajcie się więc kolejnych rewelacji!

#famemma #wardega #primemma #cloutmma
edenmar - Nazywam się Wardęga, Sylwester Adam Wardęga i jestem tajnym agentem służb s...

źródło: 0509b495c4c2a5b7249fe251ecc5c375

Pobierz
  • 10