Wpis z mikrobloga

Inteligentni ludzie mają w życiu #!$%@?, bo dostrzegają coś więcej od jedzenia, picia, ruchania, pracy od poniedziałku do piątku, spania i wydalania i od mniej więcej 14-15 roku życia zaczynaja zauważać, ze to wszystko nie ma sensu.
Myślicie, że idiota o tym myśli? Taki fizol zje obiad, strzeli browara, dmuchnie swoją Grażynę z owłosioną cipką w tanim kondomie (albo nawet bez, bo ma #!$%@?, czy spłodzi kolejnego gowniaka, mogąc zapewnić mu co najwyżej egzystencje na poziomie minimum) i pójdzie spać. Jak ja im #!$%@? zazdroszczę.
#antynatalizm #przemysleniazdupy #przemyslenia #depresja
  • 111
@r4do5: to jest prawdziwe wyobrażenie niestety.
Mam na to mnóstwo dowód i sytuacji autentycznych. Chociażby dzisiejsza zasłyszana przeze mnie rozmowa jednej dziewczyny z chłopakiem. Typowa nastolatka i typowy nastolatek z prowincji, którzy poza imprezowaniem, płcią przeciwną i innymi prymitywnymi przyjemnościami nie mają zainteresowań w życiu. To samo co napisał @Bardamu pomyślałem, wracając autobusem do domu... Takim to dobrze. Oni nie przejmują się niczym. Biorą życie takim jakie jest i nie zaprzątają
@Bardamu: O to to to. Dlatego inteligentni ludzie dużo częściej są podatni na popadanie w depresję, a głupi są zwyczajnie szczęśliwi, bo nie ogarniają co ich otacza. Nadmierne myślenie o wszystkim czasem jest mega przytłaczające... Też czasem takim zazdroszczę w gorszych momentach, choć tak naprawdę nie chciałabym się zamieniać. Nie jara mnie aż tak wizja bycia kompletnie pustym i tego złudnego szczęścia, gdzie koniec końców i tak wszyscy zdechniemy.
@Bardamu: moze po prostu masz za duzo wolnego czasu?

Na studiach, gdy tylko sie uczylem i nic wiecej nie robilem (a ze zawsze nauka latwo wchodzila mi do glowy, wiec mialem duzo wolnego czasu) to podobnir o sobie myslalem. Ze jaki to ja wyjatkowy intelektualista jestem.

Pozniej trzeba bylo pojsc do pracy, w czasie po pracy uczyc sie i doszkalac, so tego budowac jakies relacje miedzy ludzkie i po prostu zabraklo
Zgadzam się z @Jerzy-Muc. Jak mam okres w życiu, w którym dużo się dzieje: sesja, praca, projekty i tak dalej, to nie mam czasu na takie przemyślenia. Ale jak mam luźny okres to jest masakra. Jadę do kumpli, oni gadają tylko o tym, że tyrają od poniedziałku do piątku, w sobotę wódeczka, a w niedzielę humor popsuty i tak w kółko XD Żeby nie zginąć od tych egzystencjalnych rozkmin to staram