Kumajcie tą historię. Będąc nastolatkiem byłem sobie na takim obozie językowym w Puławach. Gadaliśmy tam sobie z amerykanami (potworna patologia btw) a poza tym tak sobie żyliśmy razem - nastolatki z Polski. Co tam się działo #!$%@?ę. Ale nie będę o tym mówił. Jak byłem w Puławach i graliśmy sobie w piłkę koplnąłem "znajomego" tak, że skończył w gipsie. Przysięgam, że to było przypadkiem i na serio było mi przykro. Ale do
Mireczki&Mirabelki.
Siedzac na kiblu i przegladajac #coolstory przypomniala mi sie pewna historia, ktora ma juz kilka lat

Stalo sie to na obozie harcerskim, lvl15 wiec troche dawno. Na kazdym obozie trafial mi sie "jeden dzien" dzien kiedy jelita przemawiaja, oglaszaja kapitulacje itp. Tego akurat dnia moj podoboz mial MTO (Manewry Techniczno-Obrone), podczas MTO sprawdza sie glownie praktyczna wiedze harcerska (od umiejetnosci rozpalania ogniska, poslugiwania sie mapa, az po budowanie schroniska na kilka
@Adrian77: zawsze mnie krew zalewa jak widze te komentarze, ludzie nic nie potrafia i dumaja nad praca miedzy produkcja a magazynem, a jak ktos im pracowac kaze to foch, bo "oboz pracy". Idz pan w #!$%@?. Matka mojego rozowego pracuje na produkcji i zawsze musze sie od niej nasluchac, ze ja to w biurze caly dzien siedze i przed komputerem elegancko a ona musi sie narobic tyle, no i ze u