@smalljourney: Mieszkam w uk na tej samej ulicy co pewien zaginiony kilkanaście lat temu czternastolatek. Idąc do pracy codziennie widziałem jego zdjęcie na oknach domu i samochodu jego rodziców. W końcu zmieniłem trasę, bo ciężko mi było. Nie chcę wiedzieć co muszą czuć rodzice skoro mi tak smutno z powodu obcego dzieciaka.
Jak ja wami gardzę nieudacznicy, najpierw się nabijacie z dzieciaków szukających tutaj przecieków z matury, a za chwilę żebrzecie o nudesy jakiegoś napęczniałego szmuliska.