Wpis z mikrobloga

Ostatnio w robocie wpadła mi w ręce pewna gazeta branżowa, w której znalazłem stronę z ogłoszeniami matrymonialnymi. Chyba nie trudno się domyślić, że dominowali tam mężczyźni (głównie byli to trzydziestolatkowie i czterdziestolatkowie, przeważnie z małych miejscowości). Byłem zdziwiony, że w dobie internetu i portali typu Tinder ktoś jeszcze wysyła anonse do kącików samotnych serc w formie papierowej, licząc, że w ten sposób znajdzie towarzyszkę życia. Tinder jednak ma tą przewagę, że jest ogólnie dostępny i opiera się jak reszta portali społecznościowych na opublikowanym wizerunku. Obawiam się, ze w dzisiejszych czasach sam suchy opis nie wystarczy, a tym bardziej wątpię, by kobiety czytały takie czasopisma. Jeśli te anonse nie posiadają wersji cyfrowej, to mogą nigdy nie zostać przeczytane przez płeć przeciwną i "zginą" śmiercią naturalną jako makulatura. Według mnie to trochę desperacka próba znalezienia partnerki, oparta na praktycznie wymierającej metodzie. Dla mnie osobiście ogłoszenia matrymonialne publikowane w czasopismach to trochę jak śpiew ostatniego samca ptaka bezskutecznie nawołującego samiczkę, gdyż jedyne co mu odpowiada mu martwa cisza ze strony jego własnego gatunku (niestety, tak to widzę). Oczywiście mogę się mylić i faktycznie takie anonse działają, a dzięki nim jakiś wdowiec po czterdziestce znajdzie tam miłość na kolejne lata. Mimo mojego sceptycyzmu chciałbym jednak życzyć tym facetom szczęścia w szukaniu partnerki.
#przegryw #przegrywpo30tce #tfwnogf #przemysleniazdupy
CulturalEnrichmentIsNotNice - Ostatnio w robocie wpadła mi w ręce pewna gazeta branżo...
  • 3
  • Odpowiedz
@CulturalEnrichmentIsNotNice: dzisiaj to nawet wystarczy byc przecietnym i do tego troche zamknietym w sobie, wtedy over jest. A baba to zawsze se kogos znajdzie, albo to raczej znajdą ją.
Jeszcze 10 lat temu bylo sporo latwiej bo Tindery nie byly takie popularne, ale bardziej aplikacje typu jakies GG. Teraz w necie to nie ma gdzie szukac jak dobrego zdjecia nie masz.
  • Odpowiedz