Wpis z mikrobloga

W związku z popularnym w mediach społecznościowych demonizowaniem dzieci (w szczególności w związku z ich zachowaniem w knajpach), najwyższy czas przedstawić na ten temat inne spojrzenie.

Będąc w restauracji/kawiarni o wiele częstszym przypadkiem niż problematyczne dzieci są dorośli, którzy:
- prowadzą zbyt głośne rozmowy, często używając wulgarnego języka,
- prowadzą głośne rozmowy telefoniczne, czasami nawet na głośniku,
- awanturują się z obsługą,
- mogą wdać się z tobą w utarczkę słowną (lub gorzej),
- rozpychają się, szczególnie tam gdzie stoliki są ustawione bardzo blisko,
- zostawiają po sobie bałagan.

W pozostałej przestrzeni publicznej:
- zasmrodzony i zarzygany tramwaj/autobus to w 99,9% przypadkach dzieło dorosłego,
- jeżeli z kimś wejdziesz w konflikt, to z dorosłym,
- zaśmiecona lub zdewastowana przestrzeń publiczna to głównie dzieło dorosłych,
- głośne zachowania uskuteczniane są przede wszystkim przez dorosłych.

Tymczasem w mediach społecznościowych często to dzieci są wrogiem publicznym numer jeden. W kraju, który w związku z demografią nie ma żadnej przyszłości, pozwala się na tworzenie atmosfery niechęci do w gruncie rzeczy nieszkodliwych i niewinnych istot. Jest to przede wszystkim nieuczciwe, a już na pewno szkodliwe. Dzieci, jakiekolwiek by nie były irytujące, są na samym końcu problemów z jakimi się stykacie podczas interakcji ze społeczeństwem.

Na koniec odniosę się do trendu knajp/hoteli tylko dla dorosłych. Generalnie uważam, że jeżeli ktoś chce przyjąć taki model biznesowy to powinien móc to zrobić. Jednakże uważam to za szkodliwy element kulturowy, gdyż jest to kolejna cegiełka do budowania atmosfery niechęci do dzieci, co ma ogromny wpływ na podejście do tematu przez wchodzącą w dorosłość część społeczeństwa.

#opinia #polska #dzieci #restauracja #spoleczenstwo #rodzice #rodzicielstwo #natalizm #madki #takaprawda
  • 10
  • Odpowiedz
@wjtk123 ale to często nie jest niechęć do samych dzieci, które po prostu nie są świadome pewnych rzeczy, tylko raczej do ich rodziców, którzy mają w dupie zachowanie ich bombelka, a jeżeli coś się stanie to oczywiście będzie twoja wina, a nie rodzica, że nie upilnował dzieciaka.

Przykład ode mnie z osiedla: dzieciaki biegają po parkingu wprost pod nadjeżdżające samochody, chowają się pod samochodami itp., a rodzice tylko się śmieją, że trzeba
  • Odpowiedz
  • 2
@troglodyta_erudyta: Nie będę zaprzeczał, że istnieją zachowania dzieci, które są złe, ale ponawiając moją linię argumentacji i odnosząc się do Twojego przykładu: jak często kiedy prowadzisz samochód to dzieci są problemem, a jak często dorośli (piesi oraz inni kierowcy)? Dlaczego więc zachowania dzieci zajmują aż tyle przestrzeni w dyskursie?

Odnośnie zachowania dzieci, to nie przeczę, że niektórych rodziców trzeba dyscyplinować. Jednakże ,,nienawiść" kierowana jest zazwyczaj na same dzieci.
  • Odpowiedz
@troglodyta_erudyta: zapoznaj się z informacjami nt. psychicznego rozwoju malych dzieci i dlaczego czasem dwulatek po prostu ryczy i nic nie mozna z tym zrobic. O tym jest właśnie mowa. Dwulatek czasem wpada w histerie, to element jego rozwoju i dlaczego z tego powodu rodziny mają być wypychane na margines? Zignoruj to, przejdz dalej np. w sklepie i daj dzieciom trochę przestrzeni. Wiadomo w restauracji trochę inna sprawa, ale jeszcze nie widziałam
  • Odpowiedz
@ciemnienie ale to często dotyczy 6-8-latków drących japy czy nawet starszych zachowujących się jak małpy w zoo. Nie powiesz mi, że to normalne, że dzieci w tym wieku tak mają, bo jakoś kiedyś tego nie było. Może dlatego, że rodzice nie mieli #!$%@? lub nie pozwalali dziecku dosłownie na wszystko?
  • Odpowiedz
@ciemnienie nie wydaje mi się, żeby to były sporadyczne przypadki. Mam w rodzinie kilku nauczycieli i wszyscy zgodnie powtarzają, że nigdy do dzieci nie zachowywały się w ten sposób jak w ostatnich latach. Nawet jeśli był jakiś nadpobudliwy dzieciak, który nikogo nie słuchał to był to ewenement. Teraz to jest norma, a spróbuj coś wspomnieć o tym rodzicom jako nauczyciel to zostaniesz od razu zjechany, że albo nie masz prawa krytykować mojego
  • Odpowiedz
@troglodyta_erudyta: możemy sobie tak opowiadać anegdotki, bo nie spotkałam nieogarnianych przez rodziców sześciolatków w diablej skórze, w jakimkolwiek publlicznym miejscu. Za to notorycznie przeszkadzają dorośli - pijani, sikający pod murem lub zwyczajne beje i to widać mocniej niż rozwydrzone dzieci.
  • Odpowiedz
Jednakże uważam to za szkodliwy element kulturowy, gdyż jest to kolejna cegiełka do budowania atmosfery niechęci do dzieci


@wjtk123: jestem innego zdania, w zasadzie to tak jak z kawiarniami dla kotów. To, ze są, nie sprawia że ludzie są bardziej za kotami, bo nie ma psich kawiarni. Po prostu ktoś chcący mieć styczność z kotkami chętniej tam pójdzie. Tak samo jak ktoś kto ceni sobie spokój chętniej wybierze miejsce odpoczynku gdzie
  • Odpowiedz