Aktywne Wpisy
Wysłałem przez ostatni miesiąc około 100 CV. Efekt – 1 rozmowa o pracę, na której zostałem odpalony i nie przeszedłem rekrutacji. Reszta ofert, na które aplikowałem CISZA.
Wysłałem przez ostatni miesiąc około 1000 zaproszeń/polubien na różnych aplikacjach randkowych. Efekt – 4 pary, z czego 3 to jakieś fejk konta/scamy i jedna – 36-letnia bezrobotna bambaryła z 3 bękartów. (Nie pytajcie czemu dałem jej lajka, po prostu każdego dodawałem).
Chciałem się wyprowadzić od
Wysłałem przez ostatni miesiąc około 1000 zaproszeń/polubien na różnych aplikacjach randkowych. Efekt – 4 pary, z czego 3 to jakieś fejk konta/scamy i jedna – 36-letnia bezrobotna bambaryła z 3 bękartów. (Nie pytajcie czemu dałem jej lajka, po prostu każdego dodawałem).
Chciałem się wyprowadzić od
3x32 +7
Jak już pisałam doszło do złamania kompresacyjnego kręgosłupa, krąg obniżył się o 25%.
Z tego powodu doszło do obrzęku szpiku kostnego i stanu zapalnego. Coraz bardziej mnie boli i coraz bardziej nogi mi drętwieją, oprócz tego tułów mi sztywnieje, to takie uczucie jakby mój tros ktoś wsadził w gips. Czuję się, jak żywy posąg. Jestem dość mocno przestraszona, ponieważ z każdym dniem czuję, że jest po prostu gorzej. Boję się, że pewnego dnia się obudzę i nie będę się mogła w ogóle ruszać.
Lekarz który mnie operował i pod którego jestem opieką, jakoś nie może się określić co zamierza zrobić. Czekamy już prawie trzy tygodnie i cały czas jest zwodzenie.
Jak udaje się z nim porozmawiać, to obiecuje, że rozmówi się z szefem, ordynatorem neurochirurgii i ustalą plan działania.
Lekarka pod którą jestem opieką w ramach hospicjum domowego, też z nim rozmawiała i to samo jej obiecywał.
Wiem, że to bardzo zabiegany człowiek, ale muszę wiedzieć na czym stoję.
Czy on podejmje się operacji usunięcia reszty nowotworów i stabilizacji kręgosłupa, czy mam szukać innego neurochirurga.
Bardzo liczę na to, że zdecydują się na operację, to fantastyczny specjalista i oddział intensywnej terapii bardzo fajny a po zabiegu będę najpierw u nich a później wrócę na neurochirurgię, którą sobie także bardzo chwalę. Mają świetny personel, od lekarzy po opiekunów medycznych. Szczerze mogę polecić szpital w Wałbrzychu, o czym pisałam niejednokrotnie. Tylko szkoda, że komunikacja leży.
Szczęście w nieszczęściu, że Pani doktor która mnie prowadzi w ramach hospicjum domowego, bardzo się zaangażowała i sama od siebie zaproponowała, że pójdzie na wizytę do poradnii onkologicznej, w szpitalu w którym pracuje w moim imieniu. Chodziło oto, żeby mnie niepotrzebnie nie wozić na konsultację, ponieważ na pierwszej wizycie to kwestia dostarczenia dokumentów. Tak, też się stało. Była na wizycie, biedna pomyliła gabinety, bo nie były oznaczone, siedziała ponad godzinę nie w tej kolejce. Na szczęście dotarła do odpowiedniego gabinetu. Zebrało się konsylium w mojej sprawie, chodziło oto, czy nowotwory które mam w kręgosłupie nadają się do naświetlania, czyli do radioterapii. Wiedziałam, że nie ponieważ będąc w hospicjum byłam konsultowana przez lekarza który mnie prowadził a który jest onkologiem. Zresztą kilkoro lekarzy, różnych specjalizacji, którzy tam pracują zrobili burzę mózgów mając przed oczyma płytkę z rezonansu i opis. Po czym dokładnie wyjaśnli mi dlaczego w moim przypadku naświetlenia są tylko ostanią deską ratunku i jeśli istnieje możliwość operacyjnego ich usuwania, to należy je wycinać. Po pierwsze musiałabym otrzymać duże i rozległe dawki promieniowania, to skutkowało by poparzeniem organów wewnętrznych, takich jak chociażby pęcherz, z wielkim prawdopodobieństwem doszło by do nieodwracalnego uszkodzenia i nie tylko pęcherza. Po drugie nie ma żadnej gwarancji, że guzy by się zmniejszyły za to jest ryzyko, że by spuchły. Po trzecie leczenie poparzeń po takim naświetlaniu jest długie i bolesne. Lekarze ze szpitala onkologicznego, tak samo jak ci z hospicjum, stwierdzili że naświetlenia odpadają i musimy czekać na ruch ze storny neurochirurgów.
Pani doktor po prostu chciała coś zrobić, czuła się bezradna i bezsilna, chciała sama się przekonać i usłyszeć co mają do powiedzenia onkolodzy i chwała jej za to. Tak, samo jak my z mamą jest wkurzona na lekarzy ze szpitala i sądzę, że czuje się przez nich ignorowana. Cała ta sytuacja bardzo mnie frustruję, ale wierzę że w końcu wszystko dobrze się skończy, muszę tylko uzbroić się w cierpliwość. Tyle już w swoim życiu przeszłam i ciągle muszę na coś czekać, teraz też dam radę.
https://youtu.be/HurDUl7KyeA?si=AyHZKmOcBQkZtDP1
Trzymam bardzo mocno kciuki, wydajesz się ciepłą osobą i mam nadzieję, że niedługo to będzie już przeszłość
A powiedz mi, jakie były pierwsze objawy? Co skłoniło cię do dokładnych badań?
Wszystko wyjdzie na prostą i będzie dobrze, serio.
Życzę Ci spokoju ducha.
Dzięki za te opisy. Dobrze, że to z siebie wyrzucasz a i człowiek zdrowy, warto jak przeczyta o cierpieniu aby czasem i swe życie oraz szczęście przewartościować.