Wpis z mikrobloga

Kiedyś myślałam, że fajnie będzie mieć męża i dzieci. Dzisiaj wiem, że szybko mieszkania nie kupię (500-700 tysięcy bo duże miasto) więc nie ma nawet co o tym myśleć. Z pracy czasami wracam zmęczona, nie wyobrażam sobie jeszcze zapierniczać przy dziecku po 9h poza domem.
Moje dzieciate koleżanki często się żalą, dzwonią zapłakane. Te, które nie pracują i opiekują się dziećmi narzekają bo nie mają swojego życia, są wypalone i dziczeją. Pracujące mamy ciągle są niewyspane, zestresowane, nie mają na nic czasu i często przed to przestają o sobie dbać a ich faceci rozglądają się po innych kobietach.

Jak o tym myślę to cieszę się, że mam swoje spokojne i luźne życie i w sumie codziennie jestem z niego zadowolona xd
#zwiazki #gownowpis
  • 252
  • Odpowiedz
@darknightttt: kazdy ma swoje priorytety , szczerze to nawet bawiąc dzieci bym nie miała takiego poczucia straconego czasu jak gdybym imprezowała i miała z tego tylko kaca
A luźne życie też potrafi umeczyc bo jest więcej czasu na myślenie , które prowadzi do smutnych wnioskow
  • Odpowiedz
@darknightttt: to też kwestia izolacji ludzi. W kulturach pierwotnych, czy nawet nie tak dawno u nas przy dzieciach pomagała cała rodzina, dziadki i tak dalej a że wszyscy ze sobą mieszkali to było to łatwiejsze.

A teraz jak masz rodzinę 2+1 to niedziwne że kobiety wypalone zwłaszcza, że kobiety są nadopiekuńcze. Przecież kiedyś puszczenie dzieciaka nawet małego by sobie latało na podwórku cały dzień to nie było nic dziwnego a teraz
  • Odpowiedz
@darknightttt: Za bardzo odeszliśmy od natury w strukturze łowiecko zbierackiej wszystkie baby naraz chowały dzieci i zbierały jagody po lesie chłopy szły na caly dzień polować i jakoś to było. Teraz każdy sam musi dbać o swoje dziecko praca 8 godzin dom i to wszystko nie dziwne że ta cywilizacja wymiera to ślepy kierunek. Tylko ludzie z krajów afrykańkich żyjący w biedzie bez nawałów obowiązków się rozmnażają i tak się skończy
  • Odpowiedz
@jozef-bania: Dokładnie. Praktycznie nie występowała sytuacja by dziecko było wychowywane tylko przez matkę, zawsze był wujek, ciotka, babcia, albo osoby z tego samego plemiona czy otoczenia.

To też trochę u nas zostało bo na przykład zdarzało się, że koleżanka mamy podrzucała nam jej dzieci by się nimi zająć i one mówiły na moich rodziców "ciocia, wujek" chociaż nie było żadnego pokrewieństwa.

A teraz? Mojego oskarka oddać obcym? Kobiety neurotyczne wychowujących przyszłych
  • Odpowiedz
@darknightttt: Tak i nie ukrywam że masz rację ale to efekt tego, że całe struktury społeczne się rozpadają, nie tylko rodziny i tak dalej. Jak patrzę na stare pokolenie wujków i cioć a nasze czyli powiedzmy 30 latków to widać gigantyczną przepaść właśnie w 'znajomościach' a zoomerzy są jeszcze gorsi. I to nie jest narzekanie starych ludzi widać to po danych - niska dzietność ale też kiedyś widziałem statystyki, że polacy
  • Odpowiedz
@darknightttt: swędzą mnie palce żeby coś napisać, ale pewnie będzie nie po myśli. Jesteś specyficzną osobą.
Dałbym cię na czarną, ale czasami jeszcze piszesz sensownie (żeby było jasne, to powyżej to nie jest ten przypadek).
  • Odpowiedz
@darknightttt: i ktoś gada przegrywowi wyjdz do ludzi jak statystyczny polak raczej nie ma żadnych przyjaciół ani bliskich znajomych a później nie ma kto pomóc przy dzieciach czy ogólnie życiowo. Cała komunistyczna kultura pomagania sobie, przysługa za przysługę zdechła.
  • Odpowiedz
  • 2
@janciopan: tzn ja widzę osoby z dosyć dużym gronem towarzyskim ale każdy ma swoje życie i ja nie dziwię się, że ci ludzie nie chcą poświęcać czasu na zajmowanie się cudzymi dziećmi. Sami chcą odpocząć, zająć się sobą w wolnym czasie.
  • Odpowiedz
@darknightttt: W takim razie takie znajomości nie mają żadnej wartości. Ludzi do picia i bawienia się łatwo znaleźć, ale jeśli ludzie nie chcą sobie pomagać to o kant dupy to wszystko.

U mnie te "zasady" w rodzinie są o tyle jeszcze silne, że jak kiedyś szukałem mieszkania w warszawie to kuzynoctwo mnie przyjęło na tydzień bym sobie znalazł mieszkanie.
  • Odpowiedz
  • 8
@janciopan: zastanawiam się jak to jest i też nie widzę za dużo szczęścia tam gdzie ludzie żyją w kilka pokoleń np w jednym domu.
Zazwyczaj robi się z tego wielki bajzel i konflikt interesów.
  • Odpowiedz