Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

29. lutego 3019 roku Trzeciej Ery

Po zmroku Rohhirimowie trzymali orków w okrążeniu i nękali żołnierzy Nieprzyjaciela, nie pozwalając zaznać im spokoju. Nocne godziny upływały w napięciu. Kilku Jeźdźców Rohanu zakradło się nocą nawet na skraj obozu orków i po krótkim starciu, w wyniku którego trupem padło kilku spośród sług Saurona, umknęli w noc. Uglúk puścił za nimi kilku orków i wywiązała się walka. Trzeba tu dodać, iż w lesie czaił się oddział z Isengardu pod dowództwem Mauhúra, który ruszył z odsieczą właśnie w tym momencie.

Hobbici cały czas węszyli okazji ucieczki, jednak Grishnákh, chcąc odszukać Pierścień i korzystając z zamieszania, porwał Merry’ego oraz Pippina, chcąc wynieść ich poza obóz. W czasie tej próby natknął się na Jeźdźców Rohanu – natychmiast został zabity. Hobbici natomiast, zupełnie niezauważeni, czmychnęli w stronę lasu. W tym czasie starcie dobiegło ku końcowi, zaś oddział Mauhúra został wycięty w pień, po czym znów zaległa. O świcie Rohhirimowie przypuścili ostateczny szturm na obóz orków i wyrżnęli wszystkich w pień. Hobbici obserwowali to starcie z bezpiecznej odległości, a wkrótce kroczyli do Fangornu.

Maszerowali w głąb lasu wzdłuż napotkanego strumienia. Szli długo, a ścieżka, jaka ich wiodła, była trudna i nieprzyjazna. Las był gęsty i duszny, przez co kolejne kroki pokonywali w coraz większym mozole. Wreszcie dotarli na skalną półkę, gdzie mogli zaczerpnąć nieco powietrza i rozejrzeć się po okolicy.

– Wiatr zmienił się – rzekł Merry. – Dmucha znów od wschodu. Tu, w górze, jest dość chłodno.


– Tak – odparł Pippin. – Boję się, że pogoda nie potrwa długo i wszystko na nowo zszarzeje. Szkoda! Ten stary gąszcz leśny zupełnie inaczej wygląda w blasku słońca. Mam wrażenie, jakbym go niemal polubił.


– On ma wrażenie, jakby niemal polubił las! Dobre sobie! Bardzo łaskawie z twojej strony – przemówił jakiś dziwny, obcy głos. – Odwróćcie się i pokażcie mi twarze. Mam wrażenie, jakbym was obu nie lubił, ale nie chcę sądzić zbyt pochopnie. Obróćcie się, żywo!


Ogromne, sękate dłonie spadły na hobbitów i łagodnie, jakkolwiek stanowczo okręciły nimi w miejscu, po czym dwie wielkie, silne ręce podniosły ich w powietrze.


Ujrzeli tuż przed sobą zdumiewającą, niezwykłą twarz. Należała do olbrzymiego ni to człowieka, ni to trolla, który miał ze czternaście stóp wzrostu, a głowę podłużną i osadzoną niemal bezpośrednio na krzepkim tułowiu. Trudno było zgadnąć, czy owinięty jest w płaszcz z jakiejś zielonoszarej, podobnej do kory tkaniny, czy też jest to jego własna skóra. W każdym razie ramiona nieco poniżej barku nie były pomarszczone, lecz gładkie i brunatne. U każdej stopy miał siedem palców. Dolną część twarzy zarastała siwa broda, długa, gęsta, krzaczasta, o włosach u nasady prawie tak grubych jak gałązki, ale na końcach cieniejących i puszystych niby mech. Zrazu jednak uwagę hobbitów przykuły wyłącznie oczy olbrzyma, które wpatrywały się w nich bez pośpiechu, uroczyście, ale zarazem bardzo przenikliwie. Oczy te były głębokie, brązowe, rozświetlone zielonymi cętkami. Pippin nieraz później usiłował opisać, jaki na nim zrobiły wrażenie w pierwszej chwili:


„Wyczułem poza nimi jak gdyby bezdenną studnię pełną odwiecznych wspomnień i długich, powolnych, spokojnych rozmyślań; na powierzchni ich wszakże iskrzyło się odbicie teraźniejszości, jak odblask słońca na liściach ogromnego drzewa albo na zmarszczonej tafli bardzo głębokiego jeziora. Nie umiem tego wyrazić, ale wydawało mi się, że coś, co wyrasta z ziemi, by tak rzec, uśpione, czy też tylko siebie czujące od korzeni po brzeżek liścia, między głębią ziemi a niebem, nagle ocknęło się i patrzyło na mnie z takim samym powolnym skupieniem, z jakim od niepamiętnych lat rozważało swoje własne wewnętrzne sprawy”.


Spotkali Drzewca, jednego z entów. Strażnik drzew nie wiedział, kim są napotkani wędrowcy, jednak po długiej rozmowie, gdzie wszyscy troje wspomnieli m.in. o Gandalfie, którego każdy z nich miał za przyjaciela, zdecydował się zabrać ich w głąb lasu.

Aragorn, Gimli i Legolas po nocnym postoju nadal podążali śladami orków przez stepy Rohanu.

Frodo i Sam kontynuowali trudny marsz przez bezludne wzgórza. Z pomocą elfich lin z Lórien przeprawili się przez urwisko i tym samym dotarli do krańca pasma wzniesień Emyn Muil. Nocą z daleka spostrzegli Golluma, który niestrudzenie podążał ich śladem. Przygotowali zasadzkę, by pochwycić stwora, wywiązała się krótka walka.

Źle zapewne skończyłaby się dla Sama ta przygoda, gdyby nie Frodo, który skoczył naprzód z obnażonym Żądełkiem w garści. Lewą ręką złapał Golluma za rzadkie włosy, tak by blade, zionące jadem złości oczy musiały spojrzeć prosto w niebo.


– Puść mego przyjaciela, Gollumie – rzekł. – To jest Żądło. Jużeś je w życiu widział przed laty. Puść mego przyjaciela, bo inaczej poznasz się z tym Żądełkiem z bliska. Utnę ci łeb.


Gollum poddał się wreszcie, przebłagał hobbitów, by darowali mu życie, a w zamian obiecał przeprowadzić ich, jako że znał drogę, przez rozległe, niebezpieczne Martwe Bagna prosto do Mordoru.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska
Na ilustracji "Drzewiec" autor: Rodney Matthews


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

29. lutego 3019 roku Trzeciej Ery

Po zmroku Ro...

źródło: 122589@2x

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@zimowyporanek: Znalazłem.

"They found they were looking at a most extraordinary face. It belonged to a large man-like, almost Troll-like, figure, at least fourteen foot high, very sturdy, with a tall head, and hardly any neck. Whether it was clad in stuff like green and grey bark, or whether that was its hide, was difficult to say. At any rate the arms, at a short distance from the trunk, were not
  • Odpowiedz
  • 1
@zimowyporanek: a ja właśnie odkopałem pdfa na komputerze i miałem wkleić :)
No ale tak, w tekście nie ma wzmianki o liczbie palców u dłoni. Tylko z powyższego cytatu:

A large knob-knuckled hand was laid on each of their shoulders, and they were twisted round, gently but irresistibly;
  • Odpowiedz
@Majku_: Na fandomie znalazłem to

They varied in height, size, colouring, and number of fingers and toes. An individual Ent usually resembled the species of tree they guarded. For example, Quickbeam guarded rowan trees and resembled them closely (tall and slender, etc.).


Ale skąd to wzięli ani słowa ( ͡° ʖ̯ ͡°). Może to z listów Tolkiena?
  • Odpowiedz
  • 1
@zimowyporanek: skoro już tak wnikliwie badamy temat, to tutaj (https://tolkiengateway.net/wiki/Ents) znalazłem taki cytat:

Ents were 14-foot tall creatures like humanoid trees with very thick skin resembling tree bark. They resembled the trees that they shepherded. An individual Ent more or less resembled the specific species of tree that they typically guarded or honoured, to the point of the personality one might expect from that tree


z odnośnikiem do "Encyklopedii Śródziemia"
  • Odpowiedz
@Majku_: Kończąc, znalazłem jeszcze to https://lotr.fandom.com/pl/wiki/Entowie

Mieli duże zróżnicowanie w wyglądzie, zarówno pod względem wysokości jak i innych cech. Upodabniali się do różnych gatunków drzew, od buków czy kasztanowców po jodły i świerki. Mogli mieć od 3 do 9 palców u dłoni, wszyscy mieli jednak podobne oczy: cierpliwe, uparte, zadumane i rozświetlone zielonymi iskrami.


Ale w odnośniku nic nie ma. Dzięki i czekam na dalsze wpisy.
  • Odpowiedz
via Android
  • 1
@zimowyporanek dzięki :)
Doceniam twój upór w drążeniu tematu :) ja, przyznaję, aż tak biegły w tym nie jestem. Bardziej orientuje się w procesie twórczym Tolkiena, bo to mnie znacznie bardziej interesuje - jak tworzył, dlaczego, skąd brał pomysły, jak to wszystko wyglądało i jak kształtowało się na przestrzeni lat. Skala jego twórczości robi wrażenie nawet dziś :)
  • Odpowiedz