Wpis z mikrobloga

#motogp #pseudodziennikarstwo
Nie da się ukryć, że Ducati zmajstrowało sobie w tym roku kłopot bogactwa. Nie da się ukryć, że we wszystkich czterech swoich ekipach ma zawodników, których stać na wygrywanie. Niemniej, jedną z nich według mnie, przynajmniej na papierze, prezentuje się nieco słabiej od pozostałych i należy ustawić ją w jednym szeregu z konkurencyjnymi europejskimi producentami. A który to zespół?

6 - Pertamina Enduro VR46 Racing Team
#49 - Fabio di Giannantonio, #72 - Marco Bezzecchi

Kolejny sezon, kolejne jednoroczne Ducati w rękach drugoroczniaka na podium klasyfikacji generalnej. Po niezłym debiucie w 2022 Bezzecchi odjechał kapitalną pierwszą część sezonu i bardzo solidną drugą. Na uwagę zasługuje fakt, że kiedy wygrywał (a takie sytuacje były trzy plus jedno zwycięstwo w sprincie) robił to z dużą przewagą nad resztą, wydaje się więc, że kwestię głowy Włochowi w końcu udało się uporządkować, z czym za młodu miał poważne problemy.

Mocną stroną Włocha jest też fakt, że choć uczestniczył w kilku kolizjach, to z własnej winy przewrócił się chyba tylko raz, na Silverstone, atakując prowadzącego Pecco Bagnaię. Niestety, ma on też tendencję do znajdowania się w złym miejscu i czasie, przez co bywał strącany z motocykla, a to powodowało pewne urazy, jak np w Katalonii.

Druga kontuzja przytrafiła mu się natomiast na ranczu i o ile nie była na tyle poważna, żeby uniemożliwić Włochowi starty, o tyle... Trochę to jednak przeszkadzało, co widać po nierewelacyjnej końcówce kampanii (tylko jedno podium w sprincie po popisie w Indiach).

Choć był łączony z Pramakiem, to ostatecznie Bez zdecydował się przedłużyć umowę z dotychczasowym zespołem. GP22 bardzo mu pasował, ale jest to zawodnik hamujący podobnie do Bagnai i tu wyczuwam pewne problemy. Obrońca tytułu długo nie mógł zapanować nad latającym tylnym kołem na hamowaniach, z czym duże problemy miał też Bastianini, a styl jazdy Marco to coś pomiędzy jednym, a drugim, więc nie wiem, czy GP23 "kliknie" mu tak dobrze.

Więcej znaków zapytania jest przy jego nowym koledze. Lukę Mariniego zastąpił Fabio di Giannantonio. Gdyby ktoś przed sezonem napisał taki scenariusz, jaki stał się udziałem rówieśnika Beza, to chyba nawet Tarantino stwierdziłby, że takiej fantastyki to nie nakręci.

Drugi sezon w zespole Gresiniego, ale z kiepskim rozpoczęciem (kontuzja i wywrotka na testach) i nowym szefem mechaników, który nie znał jeszcze tego motocykla. Niemniej, Fabio przez 3/4 sezonu po prostu odstawał, nawet od "poranionego" Bastianiniego. Dna sięgnął w Misano, gdzie nawet nie załapał się do punktów.

Od tego jednak momentu coś się diametralnie zmieniło. Być może zdał sobie sprawę, że musi walczyć o miejsce w kategorii królewskiej, być może Frankie Carchedi w końcu zrobił użytek że swojego ogromnego doświadczenia jako szef mechaników, a może chodzi o jakąś poprawkę, o której świat się nie dowiedział?

W każdym razie już w Japonii Włoch zgarnął punkty w obu wyścigach, a w Indonezji dojechał na znakomitym czwartym miejscu. Jeszcze lepiej było w Australii, gdzie di Gia wywalczył swoje pierwsze podium w szalonych okolicznościach związanych z nietrafionym doborem opon przez Jorge Martina i ogólnym chaosem, jaki miał w tym wyścigu miejsce.

Gorzej było w kolejnych dwóch rundach, ale Katar okazał się kulminacją tego wystrzału formy. Fabio szybki był przez cały weekend, co potwierdził sprint, w którym wyprzedził go tylko Martin. W niedzielę zaś długo siedział na ogonie lidera generalki, Bagnai, aż wreszcie na trzy okrążenia do mety wyprzedził go, skorzystał z jego błędu i pognał do mety, zwyciężając. Jeszcze dwa miesiące wcześniej na polach do GP San Marino był ostatni. Kto by to przewidział?

Kolejne podium uciekło Włochowi w Walencji, był bowiem jednym z zawodników pokrzywdzonych przez bzdurne przepisy o oponach, ale nie sądzę, aby szczególnie go to bolało, bo po długich wahaniach zespół Valentino Rossiego jednak wyciągnął pomocną dłoń i Fabio będzie startował na motocyklu Ducati.

Gdzie zatem widzę ten duet? To pytanie, na które trudno odpowiedzieć, uważam bowiem, że di Gia ani nie jest tak słaby, jak wskazywał na to okres od marca do sierpnia, ani tak mocny, jak można wywnioskować po końcówce sezonu. Niemniej, jego ostateczna pozycja, dwunasta, może być pewnym wyznacznikiem, na co właściwie możemy liczyć.

A Bez? Najwięcej zależy od tego, czy dogada się z maszyną, która najlepiej działała w rękach płynnych Martina i Zarco. Tytułu według mnie nie zaatakuje, ale Top5 jest spokojnie do obronienia, chyba że znów będzie jeździł z niedoleczonym urazem złapanym gdzieś na ranczu. Tak czy inaczej, jest spora szansa, że nadchodząca kampania będzie jego ostatnią w obecnych barwach, bo przynajmniej jedno, a być może oba miejsca w Pramacu mogą się zwolnić, a drugi raz Bez już raczej Ducati nie odmówi.
BogdanBonerEgzorcysta - #motogp #pseudodziennikarstwo 
Nie da się ukryć, że Ducati zm...

źródło: temp_file4980373667194404305

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz