Wpis z mikrobloga

Piesek mi zdechł przedwczoraj i przed chwilą pierwszy raz wróciłem z nocki i jak zawsze odruchowo rzuciłem plecak w kąt, chwyciłem smycz z wieszaka, otworzyłem drzwi od pokoju i dopiero wtedy dotarło do mnie "co ja #!$%@? robię?". Całą drogę do domu myślałem o tym jak dziwnie będzie wrócić do pustego mieszkania a jak już wróciłem to zadziałał jakiś pogięty automat. Przerażające nieco.
Druga rzecz że za każdym jak mijam teraz kogoś z psem na smyczy to mam ochotę tego psiaka pogłaskać. Nie robię tego, ale uśmiecham się na widok każdego. Nie miałem w planach brać od razu kolejnego psa, nie myślałem o tym. Zmieniłem zdanie w 1 dzień, serio teraz już wiem że niedługo biorę psa ze schroniska.

Na razie w ten weekend pojadę do Ciapkowa i zabiorę jakiegoś na spacer. #pies #psy
  • 35
  • Odpowiedz
@Minieri
Zawsze najgorsze po śmierci IMO jakiegokolwiek zwierzaka to ta pustka po nim w domu. Że po prostu nic się nie plącze pod nogami. Albo jeżeli to był jakiś gryzoń czy ptak to że się w tej klatce nie krząta.
  • Odpowiedz
@Minieri: Pół roku się zbierałem po tym jak mój terrier pobiegl hasać po psiej chmurce, a przez następne dwa lata nie chciałem nawet słyszeć o kolejnym czworonogu.
Mijają już 4 lata od kiedy Mars nie czlapie po ziemskim łez padole. Przez cały ten czas oglądam się częściej za psem na ulicy niż za atrakcyjną kobietą, a i w interakcje wchodzę nierzadko bo jakoś tak mam że psy do mnie ciągną.
Dopiero
  • Odpowiedz
  • 1
@hehasnoname: Ja właśnie teraz jestem w trakcie przeprowadzki i zanim się dobrze urządze to trochę czasu jednak minie. Dopiero wtedy wezmę psa, ale decyzję że wtedy go wezmę już podjąłem.
  • Odpowiedz
  • 2
@rafal-heros trochę przesada moim zdaniem. Decyzja podjęta pod wpływem impulsu bez przemyślenia co to za pies jaki może charakter, jakie wymagania itd. I czy mi to będzie pasować i takiego psa właśnie chcę. To trzeba jednak na spokojnie.
  • Odpowiedz
@DrCieplak też tak gadałem jeszcze kilka lat temu. Jak żona przyniosła naszego psiaka na dom tymczasowy to kazałem jej z nim wypieprzać, a dwa tygodnie później sam musiałem ją urabiać żeby nie dawać go dalej do adopcji. Dobrze, że został bo nikt mi nie sprawił w życiu tyle radości.
  • Odpowiedz
@Minieri: To samo pół roku temu. Nikt nie przybiega się przywitać. Nikt nie szczeka jak słyszy domofon. Nikt nie siada ci na kolanach żebyś go pogłaskał po pyszczku.
  • Odpowiedz