Wpis z mikrobloga

Mireczki, trochę w kontraście do tego wpisu, bo jak tam odpisywałem, to już schodził z gorących, a myślę, że to bardzo ważny temat, który moim zdaniem wiele osób interpretuje to w szkodliwy dla siebie sposób. Oczywiście, że warto czuć się dobrze ze sobą, rozwijać się na różnych polach niezależnie od tego, czy jesteście z kimś w związku, i generalnie dbać o higienę psychiczną, żeby mieć poukładane w głowie i nie uzależniać całego swojego funkcjonowania od drugiej osoby. Ale nie wmawiajcie sobie, że trzeba być za wszelką cenę niezależnym i samowystarczalnym w 100%. Jeśli czujecie potrzebę bliskości i uważacie, że bez tego wasze życie nie jest kompletne, to nie żadna słabość czy desperacja, tylko coś normalnego. Tak samo jeśli jesteście w poważnym związku, to całkiem normalne jest, że uzależniacie szczęście od obecności tej drugiej osoby, widzicie siebie w pewnym sensie jako jedność, a nie po prostu sumę dwóch osób, które można zwyczajnie rozdzielić i też będzie spoko, bo jesteście przecież tacy silni psychicznie.

#zwiazki #psychologia #niebieskiepaski #rozowepaski
  • 22
@Clermont: czytałem twój komentarz wcześniej i w sumie masz więcej racji niż OP tamtego wątku. Wielu było takich niezależnych indywidualistów, którzy kończyli na sznurze w lesie z powodu samotności. Ważny głos w tej dyskusji.
Jeśli czujecie potrzebę bliskości i uważacie, że bez tego wasze życie nie jest kompletne, to nie żadna słabość czy desperacja, tylko coś normalnego.


@Clermont: ... z czasem potrzeba minie i będzie po związku.

całkiem normalne jest, że uzależniacie szczęście od obecności tej drugiej osoby


@Clermont: ... ta druga osoba może mieć zupełnie inne zdanie o czym prędzej czy później boleśnie przekonacie się.
  • 1
@greenbong: Zależy, jaką to przybiera formę. Jeśli ktoś wyzbywa się przez to szacunku do siebie, swoje potrzeby odsuwa na bok i podporządkowuje wszystko drugiej osobie, to nie jest to zdrowe i pewnie źle się skończy. Ale jeśli to jest obopólne, symetryczne zaangażowanie i przywiązanie, tak silne, że zaczynasz z kimś współodczuwać, to nie ma piękniejszego uczucia.

@kosmita
No ale co w związku (nomen omen) z tym? Zdarza się, że nawet takie
Naprawdę to może być życiowy gamechanger.


@Clermont: wspaniale że się o tym dowiedziałaś. Prawdziwy gamechanger, o którym nie wyczytasz w pseudoporadnikach z necie jest taki, że większość ludzi których spotkasz w życiu w PL wyniosła z domu styl pozabezpieczny i nie mają pojęcia w jaki sposób realizować cokolwiek innego.

Związek nie jest do zasypywania deficytów żadnego typu. Podejście "bo ja potrzebuję bliskości" najczęściej popycha ludzi do wiązania się z nieodpowiednimi osobami.
@kosmita: Zgadzam się z tobą w 100%. To konkretna osoba powinna wywoływać chęć bycia blisko. Jak ktoś szuka bliskości nie wiedząc jaki drugi człowiek jest, jakie ma potrzeby to trochę jak szukanie czegoś w ciemnym tunelu bez źródła światła. Możesz znaleźć coś wartościowego, ale po drodze napotkasz wiele niepotrzebnych śmieci. Masz rację i sensownie to tłumaczysz.
  • 1
@kosmita: Potrzeba bliskości dla samej bliskości to biologia, naturalna potrzeba, a nie bug w systemie. Nie widzę przy tym powodu, dla którego ktoś miałby przyznawać, że ma potrzebę bliskości, a jednocześnie nie mieć żadnych wymagań i łaknąć dosłownie każdej, nawet byle jakiej relacji.

BTW Nie znam wyników badań dla Polski, ale generalnie szacuje się, że ok. 50% społeczeństwa charakteryzuje się bezpiecznym stylem przywiązania.
Potrzeba bliskości dla samej bliskości to biologia


@Clermont: potrzeby bliskości na podstawowym poziomie powinni zapewnić ci ludzie w twoim otoczeniu: rodzina, przyjaciele, znajomi. Na tym poziomie wielu ludzi ma deficyty, po prostu żyją w całkowitej izolacji od kogokolwiek. A potem masz dorosłego "mężczyznę" który pisze że potrzebuje dziewczyny, żeby tylko potrzymała go za rękę albo przytuliła... jak mały chłopiec zaniedbany emocjonalnie przez rodziców - którym najczęściej jest.
@kosmita: Gościu, ale są różne formy bliskości. Inna jest bliskość z przyjaciółmi, inna z rodzicami, a inna z dziewczyną/chłopakiem. To, że komuś brakuje ten ostatniej, to nie znaczy, że nie ma pozostałych. Poza tym inne są formy bliskości z przyjaciółmi i rodziną w zależności od tego czy jesteś mężczyzną, czy kobieta. Te durne rady typu "zadbaj o siebie, naucz się być szczęśliwym samemu" są kierowane głównie do kobiet. "Bycie samemu" to
Gościu, ale są różne formy bliskości.


@blehblehbleh: truizm. Nic nie wnosi do tego co napisałem.
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałem wyżej. Jeśli nie przekonuje cie moje stanowisko - pytaj, spróbuję wytłumaczyć.

"Bycie samemu" to jest codzienność większości mężczyzn,


@blehblehbleh: jesteś w błędzie. Większość ludzi ma rodzinę, przyjaciół, znajomych, współpracowników, klientów itd. Osoby wyizolowane ani nie są większością, ani ich sytuację trudno uznać zwykle za normalną.
Ale czym innym jest to, że masz przyjaciół i rodzinę, a czym innym kobieta, która Cię pożąda.


@Velociraptor_w_kubku: ja nie twierdzę inaczej. Postaraj się zrozumieć że bliskość jaką dają rodzice, koledzy, kochanka - mimo odmiennej formy - to cały czas bliskość. Że są różne formy to wiadomo.

Byłem w związku dwukrotnie i każdy kto mówi, że nie realizuje to unikalnej potrzeby bliskości - kłamie albo się myli.


@Velociraptor_w_kubku: owszem, wiele
@kosmita Oczywiście, że nie zastąpią. Odniosłem wrażenie, że Twój argument idzie w kierunku dowodzenia, że jak ktoś ma przyjaciół i rodzinę to partnerka stała lub okazjonalna już mu niepotrzebna.

Jest wiele facetów, z którymi wszystko jest bardziej niż w porządku, a mimo to są sami. Podejrzewam, żenię tylko takich, jak ja, którzy w związkach bywali, ale i wśród tzw. inceli.
jak ktoś ma przyjaciół i rodzinę to partnerka stała lub okazjonalna już mu niepotrzebna


@Velociraptor_w_kubku: wiele osób tak żyje #mgtow

Jest wiele facetów, z którymi wszystko jest bardziej niż w porządku, a mimo to są sami.


@Velociraptor_w_kubku: niektóry chcą, niektórzy tylko wydają się "w porządku", a tak pod spodem mają deficyty społeczne, deficyty bliskości wyniesione z domu, żadnych przyjaciół, żadnych znajomych. Choćby takie wykopowe przegrywy - nie mają żadnego życia
@kosmita jestem kobietą, ale mam wrażenie że mężczyźni rzadko kiedy mają kolegów z którymi ma realną głęboką przyjacielską relacje. Wiele takich grupek mężczyzn często niby mówi że jest przyjaciółmi ale na wielu polach tej relacji rywalizuje z resztą czy to praca, finansami, kobietami, bicepsem czy czymkolwiek innym. Nie mówię że tak wszyscy mają ale takie mam wrażenie z obserwacji mojego otoczenia że te przyjaźnie słabo realizują bliskość intelektualną czy emocjonalną a bardziej
@Kitku_Karola: młodsze generacje mają obecnie bardzo płytkie relacje albo i wcale. Raz że covid, dwa że praca zdalna dla wielu jest codziennością, trzy to godziny spędzone przy komputerze zamiast wśród ludzi. Odnoszę wrażenie, że większość ludzi ma obecnie bardzo poważne deficyty i ile nie fobie społeczne.

Faceci rywalizują identycznie jak kobiety, tyle że nie mają aż tak ewolucyjnie utrwalonych potrzeb społecznych. Rywalizują otwarcie - kobiety często rywalizują po cichu, udając pełną
@kosmita no często widzę posty mężczyzn w Internecie gdzie piszą że szukają dziewczyny i ich zaletami są ich praca czy zarobki albo wzrost a tym co ich motywuje to to że chcieli by kogoś potrzymać za rękę lub przytulić. I często nic poza tym nie ma napisane więc się nie dziwię kobietom że nie odpisują na takie posty, bo tam nie ma nic na czym można budować relacje XD zero czym się
zero czym się interesuje, co lubi, jakie jest wymarzone życie


@Kitku_Karola: bo faceci o to przeważnie nie dbają. Raz, że nie mają wyboru, a dwa, że nie wiedzą, że to istotne. I to jest chyba taka "nowa normalność", bo wiele dziewczyn jest zaskoczonych, kiedy facet, który wie czego i kogo szuka, po 5 minutach rozmowy mówi "sorry nic z tego nie będzie".