Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich mireczkowych rodziców. Chciałbym zaczerpnąć opinii i porady, ponieważ zmagam się z pewnym problemem, a zasadniczo moje dzieciaki. Mam dwójkę chłopców (2 i 4 lata). Odkąd starszy poszedł do przedszkola rok temu, ciągle jest w domu choroba. Przebrnęliśmy już chyba dosłownie przez wszystko. Od zapalenia płuc, przez ospę, po szkarlatynę i bostonkę. Najgorsze jest to, że od starszaka zawsze zaraża się młodszy z synów. Lekarz mówi, że to normalne, że dzieciaki muszą przechorować i nabędą odporności, ale mamy już z żoną nikłą nadzieję na poprawę i rozważamy wypisanie syna z przedszkola. Chciałbym się poradzić, czy w zaistniałej sytuacji powinienem dopatrywać się nieprawidłowości sanitarnych w przedszkolu syna czy raczej problem jest po prostu "do przeżycia" i nie ma szans go ominąć? Suplementujemy synom witaminy, dmuchamy, chuchamy, szczepimy - wszystko na ch*j. W wakacje było idealnie, kąpiele w lodwatym bałtyku? Nawet katarku. W samym wrześniu - zapalenie krtani, szkarlatyna, bostonka. Wszystko x2. Rodzice, co robić?

#zdrowie #rodzicielstwo #dzieci
  • 13
Mniejsza placówka może trochę pomóc. Nie przegrzewanie dzieci może trochę pomóc. Ale tylko trochę. Może trzeba potrzymać dłużej starszego po chorobie w domu (kilka dni, 4-5 z babcia/niania), ale tak żeby nie siedział w murach tylko mógł wyjść na podwórko/plac zabaw. To może trochę pomóc. Ale to wszystko może tylko trochę pomóc. Niektóre dzieci przestają chorować po 3mirsiacach, inne po 2 latach od pójścia do placówki.