Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od 6 lat mam problem ze zdaniem egzaminu praktycznego na prawo jazdy. Nie chodzi o brak umiejętności, tylko głowa nie "mnie nie puszcza", i uwalam egzamin już na samym łuku. Próbowałem wszystkiego, od autohipnozy po wizyty u psychologa. W domu uczę się, studiuję trasy miasta, ale i tak to nic nie daje. Jestem totalnie bezsilny, i nie wiem co zrobić by zdobyć ten kawałek plastiku. Czy ktoś się zmagał z podobnym problemem, lub ma jakieś rozwiązanie? Nie wiem już totalnie co robić.
#prawojazdy #prawko

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #628e2e695b7f91b6f6275124
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 24
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: IMO trzeba do tego dojrzeć.
U mnie to zajęło ponad 5 lat. Najpierw nie chciałem, potem dostałem traumy. Po 10 razach odpuściłem. Po 5 latach jak już musiałem zdać bo mnie życie zmusiło zdałem za pierwszym po jakichś 5 godzinach jazd.

Uważam, że musiałem dojrzeć.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: też miałem podobny problem, zdałem za 4 razem, dzień przed egzaminem rozchorowałem się i poszedłem z gorączką, cały stres zniknął bo uznałem że i tak nie zdam.
Może rozchoruj się przed egzaminem albo pójdź tam z myślą że i tak nie zdasz co sprawi że sie rozluźnisz
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: @Jaklam_:

dzień przed egzaminem rozchorowałem się i poszedłem z gorączką, cały stres zniknął bo uznałem że i tak nie zdam.


I to jest motyw, najlepszy. Nie myśleć o tym, na tyle o ile się da, iść na egzamin z przekonaniem że "a choy tam, najwyżej uwalę i podejdę następnym razem" To jest najlepsze podejście, wiadomo że to jest rzecz która stresuje, ale im bardziej o tym myślisz, i im
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jak przez 6 lat nie dałeś rady na łuku to chyba jest jakiś znak.
Nie każdy musi mieć prawo jazdy i być kierowcą, ja np nie zrobiłem kat a bo sie boje jeździć motorem, że albo sie #!$%@? albo skasuje mnie jakiś najebus czy kapelusznik w fabii. I co? Nic, życie.
  • Odpowiedz