Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
W skrócie: jestem w nie najlepszym okresie w życiu i nie wiem jak poradzić sobie z regularnymi nocnymi napadami lęku.

Od kilku lat tkwię w niezłym bagnie życiowym, o problemach nie będę się szczegółowo rozpisywać, ale w skrócie to poważna choroba kogoś bliskiego, własna działalność która idzie raz lepiej raz gorzej, do tego długi po rodzinie i znajomych (łącznie ok 50k zaciągnięte na poczet diagnostyki i leczenia tego bliskiego oraz ratowania biznesu w słabym okresie). Obecnie biznes kręci się stabilnie ale wystarcza tylko na życie i leczenie, nie mam perspektyw na ruszenie tych długów więc jak się domyślacie moje stosunki towarzyskie nie są zbyt przyjazne co odbija się na moim samopoczuciu psychicznym.

Teraz do sedna mojego problemu: w ciągu dnia radzę sobie dobrze, pracuję, zajmuję się domem, opiekuję bliską osobą, zdaję sobie sprawę z bagna ale mimo wszystko głęboko wierzę że kiedyś będzie lepiej i wyjdziemy z tego. Często się śmieję, żartuję, może nie mam zbyt dużo powodów do radości ale kiedy mogę to cieszę się choćby z najprostszych rzeczy. Natomiast w czasie niektórych nocy zaczyna się stan, jakby ktoś wgrał mi go głowy inny soft. Jakby ktoś pod ciśnieniem wciskał mi do głowy same negatywne myśli: że jestem porażką życiową, jest beznadziejnie, brak kasy i oszczędności, okropne długi, nieciekawe perspektywy na co najmniej kilka następnych lat, młodość się już praktycznie skończyła a ja nie mam żadnych miłych doświadczeń, wakacji, relaksu. Że inni sobie lepiej radzą, korzystają z życia a ja jedyne czego doświadczam to pasm porażek.

Te myśli atakują mnie zaraz przed zaśnięciem gdy nie mogę od razu zasnąć lub też w środku nocy gdy się z jakiegoś powodu obudzę. Nie występują one każdej nocy, ciężko określić częstotliwość bo czasami może to być noc w noc przez tydzień a czasami raz na dwa tydzień-dwa. Mam wtedy przyspieszone bicie serca, szybszy oddech, uczucie duszności, bóle w klatce piersiowej. Wiem że to nerwica, gdyż od czasów studenckich mam takie dolegliwości w sytuacjach silnego stresu. Próbuję wtedy za wszelką cenę się uspokoić ale nic nie działa. Wyobrażanie sobie czegoś miłego działa na mnie negatywnie, bo coś co sprawiłoby mi radość to jest dla mnie nieosiągalne, nie mam perspektyw na żadne wakacje, spotkanie ze znajomymi (od czasu pożyczek stosunki są lodowate). Jakieś liczenie oddechów, skupienie na "niczym" też nie działa bo prędzej czy później moje myśli same dryfują w kierunku tych negatywnych. Taki stan potrafi trwać nawet kilka godzin, gdy już mam całkiem dość to zaczynam przeglądać coś w internecie aż do takiego poziomu zmęczenia że wreszcie zasypiam. Gdy się rano budzę to jakby ręką odjął i chce mi się śmiać z tych negatywnych myśli jakie mnie dopadają w nocy i normalnie zaczynam kolejny dzień.

Czy ktoś mógłby mi doradzić jak mogę radzić sobie z takimi lękami? Jakieś techniki relaksacyjne, medytacja, może polecacie jakieś książki? Jak przezwyciężyć atak lęku i normalnie zasnąć? Psychoterapia prawie na pewno odpada bo każde kilkaset złotych miesięcznie jest dla mnie bardzo ważne, ale jeśli totalnie nie będzie innego wyjścia to zainteresuję się tym tematem.

#nerwica #psychologia #bezsennosc #zalesie #gorzkiezale

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #600edac27298ba000a3b4f85
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: bardzo mi przykro, ale może Ci pomóc kilka rzeczy: medytacje, ale codziennie aż się nauczysz. Nie walcz z tymi myślami, pozwól im przechodzić przez ciebie, ale nie skupiaj się na nich, obserwuj w tym czasie fizyczne aspekty, jak chesz w tym czasie płakać - płacz koniecznie, jeśli możesz się do kogoś przytulić - zrob to. Dwa: kup potas i mangez i przyjmuj codziennie, twój organizm teraz potrzebuje tych mikroelementów. Trzy: