Wpis z mikrobloga

Rigby wyszedł przed drewnianą chatkę i przeciągnął się. Poranne słońce ogrzewało zmarznięte bobry nad brzegiem rzeki, zbierające gałązki na budowę kolejnej tamy. Kawałek dalej wędkę zarzucał Conan.
- Howdy, biorą? - zapytał Beaverson, podchodząc.
- Dzień bobry, sąsiędzie. - Beaverian dotknął kapelusza na przywitanie, nie odrywając wzroku od wody. - Biorą, biorą.
Mężczyzni postali w milczeniu chwilę, wpatrując się w pióra służące za prosty spławik.
- Może nazbieram trochę bobrów w lesie i Dorotka nam narobi zupy bobrowej?
- Może.
Conan ostrożnie podniósł wędkę gdy pióra na wodzie zaczęły drgać i szybko zaciął. Chwilę poszarpał się ze zdobyczą i w końcu wyciągnał pięknego bobra.
- Ooo, duży. - pochwalił Rigby.
- Dziękuję, bóbr też wyrośnięty. - Beaverian wrzucił bobra do wiaderka na bobry i znów zarzucił wędkę.
Beaverson wrócił wolnym krokiem do chatki, ciesząc się piękną pogodą. Zabrał koszyk, nożyk i poszedł do lasu zbierać bobry. W lesie obrodziło bobrami, rzeka pełna bobrów, w kopalni odkryli nową żyłę bobrów. Zapowiada się wspaniały sezon.
#kilofyirewolwery