Wpis z mikrobloga

Zaginięcie Tabity Tuders

Historię można usłyszeć również na moim kanale na Youtube – tutaj

Tabitha Tuders urodziła się 15 lutego 1990 roku we wschodnim Nashville. Jej ojciec, Bo, pracował jako kierowca ciężarówki, a matka, Debra, jako kucharka w szkolnej stołówce. Tabitha miała dwójkę rodzeństwa – o 12 lat starszego brata, Kevina, oraz o 9 lat starszą siostrę, Jamie. Między nią a jej rodzeństwem była spora różnica wieku, więc była oczkiem w głowie swoich rodziców i w związku z tym może była trochę rozpieszczona. Uwielbiała spędzać czas ze swoją rodziną i zawsze ich rozśmieszała. Była bardzo pogodną dziewczynką.

W 2003 roku Tabitha miała 13 lat, ale jak mówiła jej matka, czasami zachowywała się bardziej jakby miała 8 lat. Często nie odstępowała Debry na krok. Zdaniem rodziców, nie interesowała się jeszcze zbytnio chłopcami. Jej ojciec wspominał, że czasem jacyś chłopcy dzwonili do ich domu i prosili Tabithę do telefonu, ale ona często prosiła, aby powiedzieć, że jej nie ma.

Dziewczyna chodziła do 7 klasy Bailey Middle School i miała świetne oceny, z czego była bardzo dumna. Miała również świetną frekwencję.

29 kwietnia 2003 roku jej matka wstała do pracy około 6:00 rano i zobaczyła Tabithę leżącą na podłodze przy nogach małżeńskiego łóżka swoich rodziców. Debra nie była tym zbytnio zaskoczona. Mimo, że jej córka miała już 13 lat, często zdarzało jej się przychodzić w nocy do sypialni rodziców, ponieważ czuła się samotna.

Godzinę później, o 7:00 rano, do pracy wstał ojciec i obudził Tabithę. Nastolatka miała zwyczaj kończenia swoich zadań domowych rano przed szkołą. Tak było i tym razem. Gdy Bo wychodził do pracy, Tabitha oglądała telewizję. W domu została z nią jej starsza siostra, 21-letnia Jamie, wraz z dwójką swoich małych dzieci.

Tabitha wyszła z domu jak zwykle o 7:50. Autobus miał przyjechać o 8:00, ale droga nie była długa. Przystanek leżał zaledwie 3 przecznice od jej domu, więc dojście do niego zajmowało jej jedynie 5 minut. Niestety tego dnia nie dotarła na przystanek.

Debra wróciła do domu około 13:30. Tabitha zawsze wracała o 16:00, jednak tego dnia tak się nie stało. Wraz z upływem kolejnych minut jej matka była coraz bardziej zaniepokojona. Tabitha była bardzo punktualna, więc już o 16:10 Debra postanowiła wyjść po nią na przystanek, jednak gdy tam doszła, nikogo na nim nie było. Przyszło jej do głowy, że Tabitha musiała spóźnić się na autobus, więc postanowiła pojechać do oddalonej o 3 km szkoły. Tam jednak czekały na nią zamknięte drzwi.

Debra znalazła woźnego, wraz z którym zaczęła przeszukiwać szkołę w poszukiwaniu córki. Pomyśleli, że być może Tabitha została przez przypadek zamknięta w jakimś pomieszczeniu. Po pewnym czasie bezskutecznych poszukiwań spotkali jednego z nauczycieli, który powiedział, że tego dnia 13-latki w ogóle nie było w szkole. Z jakichś przyczyn szkoła nie zadzwoniła jednak i nie poinformowała rodziców o tym fakcie.

Około godziny 18:00 zgłoszono zaginięcie Tabithy na policji. Przez całą noc 15 policjantów, rodzice i ochotnicy przeszukiwali okolicę. Niestety zła pogoda nie pozwoliła na zaangażowanie helikoptera.

Od samego początku część z policjantów trochę bagatelizowało sprawę. Byli bardzo zaskoczeni tym, że rodzice nie byli nawet w stanie powiedzieć co ich córka miała na sobie tego dnia, a przecież zarówno Debra jak i Bo, widzieli ją tego ranka jedynie w piżamie. Gdy Tabitha wyszła do szkoły, jej siostra i siostrzeńcy jeszcze spali. Po przejrzeniu rzeczy do prania, Jamie wytypowała w końcu, że Tabitha prawdopodobnie miała na sobie niebieską koszulkę, jeansy i białe trampki.

Część policjantów założyła również, że skoro dziewczyna miała 13 lat, to musiała uciec z domu. Na nic zdały się tłumaczenia rodziny, że Tabitha nie miała na swoim koncie żadnych prób ucieczki i coś takiego zupełnie nie leżało w jej naturze. Nastolatka była bardzo blisko związana ze swoją rodziną i nie miała żadnego powodu do ucieczki. Za dwa tygodnie miała z resztą pojechać do parku rozrywki w Louisville i była tym bardzo podekscytowana. Właściwie o niczym innym nie mówiła.

Policja postanowiła przeszukać rzeczy w jej pokoju. Znaleźli w nim wszystkie ubrania dziewczyny, jej kosmetyki, klucze do domu, a nawet 20 dolarów, które wygrała w kościele w poprzednią niedzielę za zapamiętanie 10 przykazań. Oznaczało to, że w chwili zaginięcia Tabitha miała przy sobie jedynie szkolny plecak, w którym były tylko przybory do kolejnego dnia lekcji.

Funkcjonariusze byli w stanie jedynie pobrać jej DNA ze szczotki do włosów i szczoteczki do zębów. Jednocześnie, wciąż twierdząc, że Tabitha była uciekinierką, postanowili nie uruchamiać procedury Amber Alert. Uzasadniali to konkretnymi formalnościami, które muszą mieć miejsce, aby móc użyć tego alarmu, m.in. musiałaby być pewność, że Tabitha została uprowadzona i musiałyby być znane szczegóły tego uprowadzenia. Tego w tej sprawie brakuje.

Dzień później policjanci wrócili do domu rodziny Tuders, aby dokładniej przeszukać pokój 13-latki. Tym razem znaleźli pewien ślad – karteczkę z literami „TDT – N – MTL”. TDT to inicjały Tabithy – Tabitha Danielle Tuders. Rodzice nie byli jednak w stanie rozszyfrować inicjałów MTL. Według ich wiedzy, Tabitha nie miała chłopaka.

Tego samego dnia na policję zgłosił się 11 letni chłopiec, który w dzień zaginięcia czekał na przystanku i widział Tabithę idącą w jego stronę. W pewnym momencie obok dziewczyny zatrzymał się czerwony samochód prowadzony przez Afroamerykanina w wieku około 30-40 lat, który miał na głowie czapkę z daszkiem. Tabitha wsiadła do auta, które następnie zawróciło i pojechało w drugą stronę.

Zdaniem rodziców dziewczyna nigdy nie wsiadłaby do samochodu kogoś obcego. Matka przytoczyła nawet anegdotkę, że pewnego dnia jej przyjaciółka miała przywieźć Tabithę ze szkoły, ale ta nie zgodziła się wsiąść do auta. Innym razem przybiegła do Debry, aby zapytać się czy może wsiąść do auta sąsiada. Autem kierować musiałby więc ktoś z rodziny. Policjanci z jakichś względów kwestionowali prawdziwość zeznań chłopca, nie wyjaśniono jednak dlaczego.

Wkrótce okazało się, że były chłopak Jamie był ciemnoskóry i miał dostęp do czerwonego samochodu. Przez jakiś czas mieszkał nawet z Tudersami, więc doskonale znał rozkład dnia rodziny. Dodatkowo odmówił udziału w poszukiwaniach nastolatki, co było dosyć dziwne. Policjanci przesłuchali go, jednak nie było żadnych dowodów na to, że miał coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny.

Policjanci przesłuchali też samą Jamie i testowali ją wariografem. Co ciekawe, testowali ją aż cztery razy, z czego trzy razy wynik był niejednoznaczny. Można było przypuszczać, że coś wie, ale z drugiej strony przed rozpoczęciem przesłuchania funkcjonariusze nastraszyli ją, że jeżeli wariograf pokaże, że kłamie, to opieka społeczna zabierze jej dzieci a jej rodzice będą czytać w gazetach, że to ona stoi za zniknięciem Tabithy. Jamie odpowiadała na pytania pod wpływem ogromnych emocji, co musiało mieć wpływ na cały test.

Tymczasem pojawiali się kolejni świadkowie, którzy widzieli Tabithę w drodze na przystanek w dzień zaginięcia. Nic z resztą dziwnego, mnóstwo osób wstaje do pracy i wychodzi z domu między 7:00 a 8:00 rano. To dosyć „ruchliwa” godzina.

Jeden z sąsiadów widział Tabithę na rogu ulicy Lillian, na której mieszkała, i ulicy 14, na której był przystanek. Dwóch innych widziało ją idącą wzdłuż ulicy 14. Kolejny sąsiad akurat wyjrzał przez okno i zobaczył Tabithę idącą 14 ulicą i czytającą jakąś kartę. Najprawdopodobniej był to arkusz z jej ocenami, który otrzymała poprzedniego dnia, i z którego była bardzo dumna. Nie wyglądała na zaniepokojoną, szła spokojnym tempem.

Do poszukiwań zaangażowano również psy tropiące. Psy podjęły trop wzdłuż 14 ulicy, lecz w pewnym momencie zawróciły, tak jakby Tabitha nagle zmieniła kierunek. Pokrywa się to z zeznaniami chłopca, który powiedział, że wsiadła do czerwonego samochodu, który zawrócił.

Jedna z koleżanek Tabithy powiedziała policji, że przynajmniej raz były razem w lokalnej bibliotece, gdzie pisały z różnymi ludźmi na czatach. Policja zabezpieczyła wskazany komputer, jednak do tego czasu korzystało z niego tyle osób, że nic konkretnego nie udało się ustalić.

Policjanci szukali oczywiście kogoś o inicjałach MTL, jednak nie było to proste. W szkole Tabithy nikt nie miał takich inicjałów. Okazało się, że 18-letni syn przyjaciół Debry i Bo ma takie inicjały, jednak chłopak miał alibi. W chwili zaginięcia nastolatki był w szkole.

Okazało się również, że w okolicy mieszkało kilku zarejestrowanych przestępców seksualnych. Kilka domów od Tudersów mieszkało małżeństwo aresztowane dwa tygodnie po zaginięciu Tabithy za zgwałcenie nieletniego chłopca. Niedaleko mieszkał również niejaki Millard Earl Smith, który został aresztowany w czerwcu tego samego roku za próbę napaści seksualnej na chłopcu, który chodził do tej samej szkoły co Tabitha. Około 1,5 km dalej mieszkał Leslie Paul Duke, mężczyzna, który spędził w więzieniu 10 lat za wykorzystywanie seksualne swoich czterech córek. Oczywiście wszystkie te osoby sprawdzono, ale nie było żadnych dowodów przeciwko nim.

Na policję zgłosił się pewien lokalny pracownik utrzymania ruchu, który twierdził, że widział Tabithę tego ranka, gdy zaginęła. Mężczyzna nie potrafił przywołać żadnych powodów, aby być tego dnia w tej okolicy, za to gdy opisywał Tabithę robił to w bardzo sugestywny sposób. Rękami pokazywał kształty, których nabierała podczas dojrzewania. Na policji wywarło to tak duży wpływ, że wkrótce ten mężczyzna stał się głównym podejrzanym. Jego dom, leżący zaledwie 3 km od domu Tudersów, został bardzo dokładnie przeszukany, ale nie było tam żadnych śladów krwi ani innych, sugerujących, że mógł mieć coś wspólnego ze sprawą.

Podczas, gdy policja prowadziła śledztwo, rodzice i rodzina Tabithy robili co w ich mocy, aby ją znaleźć. Próbowali nagłaśniać sprawę w mediach, rozprowadzali plakaty, przypinki i koszulki z podobizną 13-latki. Napływały do nich informacje, że Tabitha widziana była w różnych częściach Nashville, jednak żadnej z nich nie udało się potwierdzić. Sąsiedzi również stanęli na wysokości zadania, zrobili grafik i przez prawie rok dostarczali Tudersom ciepłe posiłki. Wiedzieli, że w tej sytuacji rodzice dziewczyny nie mieli głowy do gotowania.

W październiku 2003 roku na policję zgłosił się kierowca ciężarówki, który widział dziewczynę uderzająco podobną do Tabithy w Linton w stanie Indiana. Dziewczyna wyglądała na zaniepokojoną i przestraszoną i była w towarzystwie innej nastolatki i jakiegoś mężczyzny. Jeden z pracowników hotelu w Linton również zeznał, że widział taką samą grupę osób. Niestety ten trop okazał się ślepym zaułkiem. Nie udało się odnaleźć tych ludzi.

19 sierpnia 2003 roku z Northport w Alabamie zniknęła 11-letnia Heaven Ross. Dziewczynka, tak jak Tabitha miała jasne włosy, była podobnej do Tabithy postury i zaginęła w drodze do szkoły. Dziewczynki mieszkały w odległości 400 km od siebie, co z jednej strony nie jest dużą odległością, jeśli patrzeć w kontekście całych Stanów, ale z drugiej strony to sporo. Nie ma żadnych dowodów na to, że te sprawy są ze sobą połączone. Niestety ciało Heaven znaleziono trzy lata później, a sprawa jej zabójstwa do dziś pozostaje nierozwiązana.

Tymczasem rodzice Tabithy przechodzili piekło. Starali się jak najbardziej nagłaśniać sprawę zaginięcia swojej córki, aby utrzymać zainteresowanie. Powiesili przy drzwiach swojego domu duży plakat ze zdjęciem Tabithy i wszystkimi informacjami, aby każdy przejeżdżający ich ulicą usłyszał o tej sprawie. Występowali w telewizji, gdzie w jednym z programów jakiś jasnowidz powiedział im, że Tabitha nie żyje a jej ciało leży na środku jakiegoś pola. Innej rodzinie, której syn zaginął, ten jasnowidz powiedział to samo, ale chłopak po jakimś czasie wrócił do domu cały i zdrowy, więc najprawdopodobniej ten wróżbita opowiadał to samo każdej rodzinie.

Rodzice Tabithy musieli zrezygnować z telefonu stacjonarnego, ponieważ ciągle otrzymywali telefony od jakichś „żartownisiów” mówiących „Tatusiu, to ja Tabitha, chodź do mnie i ocal mnie”. W głowie mi się nie mieści jak można robić coś takiego. Dodatkowo coraz mniej znajomych wspierało Tudersów. Ludzie po prostu nie wiedzieli co mogą zrobić i jak mogą ich pocieszyć, więc przestali ich odwiedzać.

W 2008 roku, w piątą rocznicę zaginięcia, opublikowano obszerny artykuł opisujący sprawę zaginięcia Tabithy. Dzięki temu pojawił się nowy świadek, który do tej pory milczał i nigdy nie został przesłuchany przez policję. Osoba ta twierdziła, że widziała jak nastolatka wsiadała rano do zielonego a nie czerwonego samochodu. Dodatkowo na tym aucie przyklejona miała być naklejka ze skorpionem. Policja rozpowszechniła tę informację w mediach społecznościowych, jednak nie udało się znaleźć tego samochodu.

W 2010 roku FBI ogłosiło nagrodę w wysokości 25 000 dolarów za informacje, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy. Trzy lata później nagrodę podniesiono do 50 000 dolarów.

Mijały kolejne lata. Musiało minąć ich aż 8, aby na policję zgłosiła się kobieta, która znała mężczyznę z zielonym samochodem, który mieszkał w tamtym czasie w okolicy. Był to niejaki Juan, który znał Tabithę, ponieważ podobno palili razem papierosy. Początkowo policja nie mogła go znaleźć, więc rozpowszechniono jego zdjęcie. Po jakimś czasie okazało się, że mieszkał teraz w oddalonym o 3,5 godziny drogi Louisville. Mężczyzna został przesłuchany i pozytywnie przeszedł test wariografem. Okazało się, że kobieta mocno ubarwiła swoją historię.

Ostatnie informacje na temat tej sprawy pojawiły się 14 lutego 2020 roku, w przeddzień 30 urodzin Tabithy. Policja ogłosiła, że istnieje duża szansa, że dziewczyna została porwana i była później zmuszana do prostytucji. Przez te wszystkie lata mieli otrzymać mnóstwo wskazówek, od takich mówiących, że Tabitha żyje, ma się dobrze i jest już mężatką, do takich mówiących, że od dawna jest martwa. Obecnie śledczy mają na oku 8 osób, które mogły mieć coś wspólnego z zaginięciem Tabithy.

Przez lata pobrano nawet próbki DNA od kilku kobiet, które przypominały Tabithę. Żadna z nich jednak nią nie była. Policja twierdzi również, że wiele osób nie chciało z nimi współpracować.

Rodzice Tabithy w każdą rocznicę zaginięcia swojej córki organizują czuwanie. Czuwanie odbywa się w ogrodzie poświęconym ich córce przy gimnazjum, do którego chodziła.

Debra i Bo wciąż mają nadzieję, że pewnego dnia Tabitha zapuka do ich drzwi. W związku z tym wciąż żyją w tym samym, dwupokojowym domku we wschodnim Nashville.

Niestety, mimo że upłynęło już 17 lat, do dzisiaj nie wiadomo co stałą się z Tabithą tego kwietniowego poranka. Nie wiadomo czy została porwana, czy sama uciekła, czy jej zniknięcie ma coś wspólnego z zabójstwem Heaven Ross. Mimo mnóstwa podejrzanych i różnych tropów, nie wiadomo nawet czy wciąż żyje. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kiedyś tajemnica jej zaginięcia zostanie rozwiązana i da to ukojenie wciąż szukającym ją rodzicom.

Źródła: youtube.com, nashvillescene.com, charleyproject.org, wsmv.com, nbcnews.com, unsolvedmysteries.fandom.com, nashvillescene.com, truecasefiles.com, storiesoftheunsolved.com, missingtabithatuders.wordpress.com

#historieriley
riley24 - Zaginięcie Tabity Tuders

Historię można usłyszeć również na moim kanale ...

źródło: comment_1586501019dD0Cyr0U3eN32Gvvp6rWFc.jpg

Pobierz
  • 34
@riley24: Sam nie wiem co gorsze ta nieświadomość czy żyje, czy znalezienie zwłok jak tej drugiej dziewczyny. Ja obstawiam porwanie, dziewczyna pewnie była naiwna skoro zachowywała się na 9 latkę w wieku 12 lat to może ktoś ją namówił w końcu na podwozke. A potem niewolnictwo seksualne nieletnich, ładna była więc to możliwe. A potem jak dojrzeje i się znudzi zwyrolom to do odstrzału i cykl się rozpoczyna od nowa
@riley24: Chyba najgorsza z możliwych opcji dla rodzica. Już lepsze znalezienie zwłok, wiadomo że serce pęknie ale minie 5/10 lat, masz pozostała dwójkę dzieci, zajęcie i jakoś z biegiem lat można nauczyć się żyć na nowo. Tutaj do usranej śmierci będą się zastanawiać czy ich córka nie jest prostytutka w jakimś zatęchłym burdelu albo czy nie siedzi w piwnicy u jakiegoś zwyrola.