Wpis z mikrobloga

@Arbuzbezpestek: Doskonale pamiętam moje pierwsze biegi. Człowiek ledwo ukończył te dwa kilometry (ale miałem zaparcie, nie mogłem przestać na 1,6). Potem chwila, 3 km, 4 km, 5 km, 7 km, 10 km. Człowiek wychodził wieczorem na trening, "coś się fajnie biegnie, mógłbym przyspieszyć, ale mi do planu nie pasowałoby" i tu pyk, rekord na piątkę zmasakrowany.

Zresztą pamiętam, jak @Kinja zaczynała [przepraszam za wołanie, ale pierwsza mi się skojarzyłaś], chwaliła się
@xcky: masz jakiś link? Bo z tego co ja kojarzę, to Kszczot biega rozbiegania w podanych przez Ciebie prędkościach, z tym że rozbiegania u średniodystansowców są biegane z dość dużą intensywnością. Truchtem bym tego nie nazwał
@kwiati: Nie jestem ekspertem, więc możesz brać tę wypowiedź z dużą dozą rezerwy, ale jeśli będziesz biegać w odpowiednim zakresie tętna to jestem praktycznie pewny (zresztą mój kumpel tak zrzucił całkiem sporo). Z tego co czytałem, to najlepsze efekty daje bieg w około 70% MHR, czyli gdy masz oddech przyspieszony, ale spokojnie możesz rozmawiać.

Jeśli nie biegałaś, to pierwsze razy mogą być trudne. To raczej będzie chód z paroma zrywami truchtu.