Wpis z mikrobloga

Anna von Hausswolff - Stranger

Wprawdzie mija dokładnie tydzień od rozpoczecia offa, no ale piąteczek, burza to sobie cosik skrobnę.
Żałuję, że nie udało mi sie dotrzeć na pare koncertów, Batard Disco trochę mniej jak poczytałam, ze średnio xD Ale Rojasa, Baek, SPOIWO, Mape czy Anne Meredith już trochę bardziej. x( ze smutków dodam, że nie udało mi sie kupić płyty ŻÓŁTYCH KALENDARZY (to mi przypomniało, ze miałąm napisać do pana spytać czy może jednak jakaś się uchowala damn) i brak naleśników francuskich ehh.
Pierwszy dzień zdecydowanie wygrała Anna, jeden z lepszych koncertów z całego offa, pokochałam ją jeszcze bardziej, kto nie dał rady/nie był ten dupa jaś ( ) C Duncan też dal bardzo przyjemny koncert, na który dobiegłam wręcz ze sztafety dworcowo-opaskowej :D IDLES widać, że energia i w ogóle, ale jakoś doszłam nie mogłam się wciągnąc posłuchałam i poszłam na Trupe Trupe, która też była całkiem spoczi. Nie wiem jakim cudem Helado miał się rozkręcić, bo przez trzy utwóry grał moczno podobnie i nie wykorzystał potencjału wielkich srebrzystych mopów ehh, Shellac to takie tatuśki trochu na trasie xD Feist była urocza, ale totalnie mnie zmulila, ledwo na Anne dotrwałam, ale po dzis dzień cieszę sie, że sie udało. Oczywisćie Anna podziekowała Stopie za zaproszenie xD o dziwo zagrała śliczne Strager, bo była bardziej tajemnicza niż Batusha i nie sadziłam że wciśnie taka nazwijmy to pauze.

UDAŁO SIE, drugi dzień prawie od 15, ale Wilcze Jagody zaliczone, swoją drogą bardzo niedoceniony koncert bo mnie osobiście dziewczyny sie bardzo podobały a w sumie mało gdzie mi sie ich nazwa przewinęła. Długowłose japońce w ścisłej czołówce koncetow offa, baaardzo mi sie podobali, mogli sobie podarowac jeden kawałek wolniejszy i więcej improwizacji gotarówych dac i byłaby w ogóle bajka, ale byli super! Na Bluszcze pognałam, bo pierwsze zaczęli grać Theo które najabrdziej lubie z Juniora (aż telefon zgubiałam, ale mili ludzie mi go przynieśli jaj!) no i generalnie supcio, lokalny patriotyzm we mnie siedzi mocno i dodatkowo okazało sie, ze jeden mój ziomeczek gra to już w ogóle i ja bawiłam sie przednio :D publika wciąż jakaś drętwawa, no ale temperatury może swoje zrobiły nwm :P Pamiętne mirkopiwo (japierdziele połowy nawet nie wiem kto był kim i jak miał na imie xD) ale poznałam super dziewczyny! (mniejszość zawsze łatwiej jednak ogarnąć xD) NIE POZNAŁAM @mvgda x((((((((((((((((((((((((((((((((( (a tak ją namawiałam, żeby off). Sheer Mag fajnie brzmiało z daleka, więc koncet tez był spoko. Gadka szmatka i PJ udało się posłuchac na chillu na leżaczku (w jej przypadku chyba NAJLEPEIJ) (podrawiam fanboje xD). Żywizna sama w sobie dość surowa bo śpiewy uroczej starszej pani, która potwornie wzruszona była reakcją publiczności i brzdąkającego Ralpha, opisali nichy folk open ale jak na mnie to folk z lekka skaza :D doładowanie baterii i JESSY #niczegoniezaluje o jance różne opinie czytałam, jedni że spoko, że tany, a inni że się zawiedli, dla mnie Jessy była obowiązkowa więc żadnej dyskusji nie podlegała obecność na całości (no chyba, ze byłoby słabo pewnie ;d). Pierwszy utwór jakoś nie dostrojone, lekki stresik że tak będzie cały koncert, ale potem impreza się rozkręciła (za rok jade w stylówie ala Jessy ( ͡ ͜ʖ ͡)) NAJLEPSZE WIZKI EWER. Talib trochę bk, ale można by powiedzieć że chwilę się było i reklasik na Phurpie, ktore wibracje spprawiły, że chyba na chwilkę odpłynęłam xD i bardzo dobrze, bo secik Kornela był osom i szkoda, ze go wywalili te kilka minut po 3 :( (kiedyś koncerty do 4 ehhhhhhhhhhhhhh TO BYLY CZASY).

Ostatni dzień już bardziej na chillu, wygrywa dobre jedzenie niż koncerty. Docieramy sobie poczilować na końcówce Circuita (ale nei wiem czy bym tak cały koncert usiedziała, wiec w sam raz) i uroczą Frankie Cosmos. Gdzieś tam na głównej scenie letał czarny mężczyzna w stroju faraona, jednak chillout wygrał przed nadchodzącym popołudniowym maratonem. Wpierw Viet Congi czy coś tam na P, szok bo publiczność trochę drętwa, a panowie dobrze się bawili, ja też. No i potem coś na co czekałam, czyli prawdziwe szaleńcstwo, najbardziej energetyczny koncert offa czyli Thee Oh Sees. I tutaj publika potrzowoała chwili na rozruszanie się, jednak magia namiotu eksperymentalnego robi swoje i tam energia szybciej się uwalnia :D Trochę żal mi gybe na sterydach, ale ten koncet wykończył mnie totalnie i na Borisie nie mialam siły nawet się dybać :D troche to też mi odebrało przyemność z odbioru Rózu, ale mogłam sobie popodziwiać mrocznego perkarza i koncert w ostatecznym rozrachunku mi się podobał, ale nie przeżyłam o tak jakbym chciała, eh starość xd Odpoczynek konieczny, kiedy większość poszła na Łabędzie strojące gitary ja udałam się na Oliviera który był bardzo miłą niespodzianką! Innocent Love wciąz w głowie mi siedzi ostatnio. ( ͡ ͜ʖ ͡) zamieniłam plastik w herbatę, no i chwile posłuchałam tego Giry, który sobie podjękiwał do mikrofonu, fajnie fajnie, udałam się znowu do Trójki ale za wczeście aż wylądowałam kolo stoiska muzycznego słuchając DJ Tennisa xd Jednak Moor Mother okazała się dla mnie zbyt głęboka i tylko chwile na niej wysiedziałam, udało się załapać ziomeczki na koniec i spożyć darmowy posiłek na ostatnich minutach festiwalu ( ͟ʖ)
TO BYŁA BARDZO UDANA EDYCJA!!!!!111111oneone Super było Was poznać i się z Wami bawić, spędzić dobrze czas! ^___^ Mam nadzieję, ze dozo za rok, ja klasycznie pewnie kupię Early Birda :D #cebulka :^) Trochu sie rozpisałam więc
tdrl


Buziaczki ()

#offfestival #paniladniespiewa #artpop #muzykaalternatywna #muzyka
kwiatencja - Anna von Hausswolff - Stranger

Wprawdzie mija dokładnie tydzień od ro...
  • 9
  • Odpowiedz
@kwiatencja: EH ale zostałam przynajmniej wymieniona po nicku w podsumowaniu (ʘʘ) w przyszłym roku odbijam to zeszłoroczne i tegoroczne minięcie sie i widzimy się OBOWIĄZKOWO ()
  • Odpowiedz