Wpis z mikrobloga

tl;dr bełkot

Transcendencja, bo jak każdy - miewam lepsze i gorsze dni. Zdarzają się też te, w których jestem myślą.
Muszę się przyznać do czegoś. Jestem posiadaczem wyjątkowo ironicznego daru w
postaci nieśmiesznego poczucia humoru (które mnie samą zawsze bawi).
Stwierdzenie tego raczej nic nie wnosi do czegokolwiek.

Najbliższe urodziny chciałabym spędzić w niebycie. Może znajdę okazyjnie jakieś last minute.

Dość mam pogardy tych, którzy myślą, że rzeczywistość jest tym co się widzi,
bo nikt z żyjących nie ma moralnego prawa do stwierdzenia, że widzi.
Nie widzimy.
Na ogół mam też dosyć dni, kiedy jestem widzeniem i/lub słyszeniem.
Zakrzyczeliśmy tę planetę. Nie wybrzmiewa już przedwieczną harmonią.
Mam też takie, gdy świadomie tęsknię za istotą bycia w najprostszej dla nas, a zarazem najbardziej skomplikowanej formie - embrionem - domniemanym bytem w iluzorycznym niebycie - łonie.
Czy w ogóle można tęsknić za nie byciem?
Wszystko jest takie proste, naturale, matematyczne, czyste i jubilersko dokładne.
Tęsknie za niezłomnymi duchami, umysłami zaczynającymi kształtować pierwsze samoświadome myśli. Za nieustannie dążącym do perfekcji twórcami - kreatorami myśli innych - skazanymi na śmieszność i błądzenie po omacku w meandrach własnych kreacji.

Dziwnie jest mi tak trwać wśród destruktywnego społeczeństwa w bezsensownie przerobionym na jego nic nieznaczące potrzeby świecie niespójności.

Te gówniane egzystencje to tak naprawdę nasze jedyne i umownie namacalnie prawdziwe #cebuladeals. Tylko co z nimi zrobić, żeby było fajnie?
Przypomina mi się referat który mieliśmy za zadanie napisać na lekcje polskiego na temat który uprzednio sami mieliśmy wymyślić. Wybrałam jakieś tam smuty o wolności.
Jednak prawdziwa wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się materia.
Wolność nie jest kluczem do czegokolwiek.
Wolność nie jest, bo nie istnieje.
Nadal nie do końca rozumiem ideę przyświecającą stworzeniu abstrakcyjnych słów-znaczeń, czyli idei werbalizacji idei.

W sumie nie mam pojęcia jak chciałam żeby brzmiało to, co tu napisałam. Bo chyba nie ma to większego znaczenia. Ktoś przeczyta - fajnie, nie - też spoko.
Ogólnie chciałam się gdzieś przelać. Piękne w swym tragizmie jest to, że jesteśmy słowem. Ludzie odchodzą w niepamięć, lecz słowa - nawet te, które uważamy dziś, lub będziemy uważać kiedyś za błędne teorie - przetrwają. Co istotniejsze - stworzą podwaliny dla kolejnych słów.

Przechodząc do sedna. Postanowiłam, że napiszę po tym, jak znienacka wbiły mi się w głowę słowa: "axis mundi morituri profundi".

Ludzie nie są moim ulubionym "wyborem".
Gdybym mogła mieć wybór - wolałabym go nie mieć.

Tym oto zabawnym akcentem kończę swoje przemyślenia.
Bądźcie dla innych dobrym słowem.
()

#przemyslenia #filozofia #egzystencjalizm #wszechswiat
Morituria - tl;dr bełkot

Transcendencja, bo jak każdy - miewam lepsze i gorsze dni...
  • 7
  • Odpowiedz
@Morituria: szukasz ludzi swojego pokroju? inaczej byś założyła pamiętnik, chyba że o tym nie pomyślałaś jeszcze :V
W sumie z jednej strony możesz żyć odseparowana od destruktywnych ludzi a bardziej ich myślenie jest destruktywne, sami luudzie są niegroźni. Wtedy jednak musisz się liczyć z tym że będziesz narażona na ignorancję, lecz masz wtedy mniejsze grono odbiorców, którzy nawet kiedy cię nie rozumieją lubią cię.
Możesz też żyć i udawać tego kim
  • Odpowiedz