Wpis z mikrobloga

Znałem najbardziej patologicznego Sebe, zawodowy dres, mentor ośiedla i diler w jednym.
Seba zawsze był szanowany bo to on wszystkich uczył ulicznego życia - jak mieć dobrą gadkę, jak się bujać, jak się
bić, jak jarać szlugi parę lat potem jak kręcić blanty i wciągać kreski, ale przede wszystkim uczył nas:
- Jak mieć #!$%@?. Piękne czasy.

Po wyprowadzeniu się z domu rodzinnego Sebastian zaczął brać więcej narkotyków a mniej sprzedawać, z naszego
mentora stał się zwykłym ćpunem który narobił sobie olbrzymich długów u "Mafii" która dostarczała mu towar.
Każdy się bał z nim zadawać żeby czasem nie zadzierać z "Mafią"

Sebastian mieszkał z młodszą siostrą oraz ledwo żyjącą babką. Po pierwszych groźbach od "Mafii" zrozumiał że jego córka i babka nie są bezpieczne w jego domu, postanowił wysłać staruszkę do domu starców a siostrę przygarnęła dalsza rodzina, do czasu gdy się wszystko ogarnie.

Sebastian został sam w tej ruderze którą nazywał domem, bardzo dużo ćpał jakiś zamulaczy aby zapomnieć o kłopotach.
Do czasu gdy znalazł dilera który sprzedaję metaamfetamine. Diler namawiał sebe że to się lepiej sprzedaje niż
amfa i zapewnia że towar z rąk legendarnego Seby pójdzie bardzo szybko i tak samo szybko spłaci długi. Sebastian dał się namówić i wziął od niego 20g na kredyt.
Seba jak to seba, musiał spróbować nowego specyfiku ..sniff... i od pierwszego wciągnięcia jego życie stało się inne.
Diler miał rację towar pójdzie bardzo szybko.
Pierwsze kilkanaście dni w ciągu na mecie były w sumie spokojne, Seba siedział całymi dniami na pagórku za jego domem, lornetka w dłoniach i obserwował swój podjazd do domu w zajebistym kamuflażu z liści i gałązek. Nocami sprzątał dom, co chwile patrząc czy żadne auto nie stoi na podjeździe. Potem było tylko gorzej, zaczął tworzyć różne bronie do walki z tą "Mafią", ale chyba już nie wiedział z którą.

Bejsbole, maczety, topory, koktajle mołotova a nawet jakieś granaty samoróbki, wszystko załatwił to w parę dni na metaamfetaminową wojnę. Gdy skończyła mu się faza, kasa i metaamfetamina Seba zrozumiał że trzeba się jakoś ogarnąć bo te bronie mu nic nie dadzą skoro "Mafiia" przyjedzie w wieloosobowej grupie. Pewnie z gnatami...

- Trzeba zdobyć jakieś pieniądze i zabezpieczyć ten dom! - krzyknął

A więc poszedł do już dorosłej siostry w odwiedziny, pogadał chwilę ze szwagrem, wypili z siostrą po kawce, Seba #!$%@?ł porfel szwagrowi a siostrze biżuterie - takie miłe spotkanie po latach.

Wracając od siostry Sebastian ucieszony idzie na zakupy, nakupował metaamfetaminy ile diler miał, a za ostatnie pieniądze kupił trochę żarcia w Żabce.

No i w końcu w domu po ciężkim dniu ..sniff... i jest ENERGIA, SEBA NIE DA SIĘ TAM JAKIEJŚ "MAFII" Seba postanowił tak nie krzyczeć bo mogą jeszcze usłyszeć, tu mi siu być jakiś dobry plan, jak w kevinie. Ok, jedziemy ..Sniff...
Zaczął barykadować każde okno i drzwi deskami, robiąc też jakieś bezsensowne pułapki przy drzwiach i oknach. Faza po mecie znów opada, seba zaczyna myśleć trzeźwo i odkrywa że nie zrobił drogi ewakuacji, czyli po prostu nie ma gdzie #!$%@?ć. O #!$%@?, co ja teraz zrobie ..sniff... ..sniff...
Także nasz Sebastian, mega nafurany brat Karyny, wpadł z wielkim młotem na pełnej #!$%@? do starego salonu babci i jednym ciosem #!$%@?ł idealną dziurę 1m2 (tak mówił, że co do cm) Seba #!$%@?ł jeszcze jednego węgorza i #!$%@?ł taki zajebisty drewniany właz i schodki. No i teraz z w razie zagrożenia może #!$%@?ć do piwny pełnej syfu i suchych kotów.
Forteca Sebastiana zdała test w 100%, "Mafiia" bo 4 nalotach odpuścili sobie sprawę.
Po paru tygodniach skutecznego ukrywania się, ale niestety w końcu "Mafia" dorwała Sebastiana gdzieś na łące z pełną siatą maków, wrzucili maki wraz z Sebastianem do bagażnika. Pojechali do lasu, i krótko mówiąc:
Sebastian ma znów #!$%@?. Prawdopodobnie już nie żyje.
Dostał kolejny czas na oddanie kasy, gratis ostry #!$%@?.
- Wybaczcie koledzy, nie bijcie już, wszystko będzie jak mówiliście kasa na piątek.
A Seba jak to Seba, już w szpitalu zamówił lot do Norwegi. Leci by zarobić trochę hajsu na spłatę długu i powiem wam że wierzyłem w tego chłopaka, z tego co słyszałem to całkiem nieźle mu to szło ale okazało się że Sebuś był tam na narkotycznych wakacjach, z tego co widzieliśmy to było jakieś ćpunparty 24/7. Poddaliśmy się...
Minął miesiąc, dzwoni do nas policja i opowiada że Państwa syn wczorajszego wieczoru pomyślał aby wyjść na szybki spacerek, ale jak zwykle to bywa z Sebą naćpany kokainą zaczął siać #!$%@? w centrum jakiegoś miasta w Norwegii.
Miał być to szybki spokojny spacerek a z tego co wiem to policja go całkiem szybko zwinęła, jeszcze szybciej spuścili mu #!$%@?, zawieźli na komisariat i jak najszybciej wysłali do polski.

Parę miesięcy temu wrócił do polski, zadzwonił żebym się z nim spotkał, spoko, parę godzin później byłem u niego, a więc gatka szmatka, mówi mi że wciąż jest szukany przez tą "Mafie", ale za to poszedł na odwyk od narkotyków, znalazł w miarę dobrą pracę, poznał fajną dziewczynę, a i że najważniejsze to znalazł w Polsce zajebistą miejscówkę na outdoor. I potrzebuje dobrego botanika, czyli mnie.


#truestory #coolstory #narkotykizawszespoko
  • 21
Mi się nie chce i trochę sie wstydzę opisywać swoich jazd z przeszłości. O tym jak miałem wrażenie ze ściga mnie ABW jak szukałem policjantów na drzewach w moim ogródku itd... Ale znam temat bardzo dobrze. Kolega (mgr chemii po polibudzie) na paranoi wyskoczył przez okno na 1 pietrze uciekł do lasu tam wyrzucił klucze do nie swojego mieszkania a potem wskoczył do rzeki ciagle myśląc ze trwa na niego obława.
@PureeZiemniaczaneNaZimno: nie chce mi sie rozpisywać z telefonu. Ale to oczywiste, ze osoby biorące narkotyki nie są w pełni "legalne" a paranoje z definicji powiększają rangę sprawy. Czasem do kosmicznych rozmiarów. Przecież nie bałbym sie o nielegalne mp3 na dysku. No ale z drugiej strony na jednej takiej paranoi założyłem 36 znakowe hasło na TC i system. A wspomniany kolega wrzucił dwa dyski 320gb do wiadra z kwasem siarkowym. :)
@perfidnyplan: Na to, że talentu pisarskiego nie masz nic nie poradzisz, ale mogłeś chociaż raz przeczytać przed wysłaniem żeby pozbyć się błędów logicznych. Takie rzeczy jak zamiana siostry w córkę, czy sugerowanie, że 20g towaru wystarczyłoby ćpunowi na paręnaście dni (wystarczyłoby wtrącić "nie wiem skąd wziął tego więcej" i byłoby dużo bardziej wiarygodnie) sprawiają, że tekst śmierdzi z daleka.

2/10 bo przeczytałam
@Nddsk: Wybacz za błędy, gdy to pisałem byłem trochę pijany, zmęczony po ciężkim dniu i doskonale wiem że mój styl pisania jest okropny. Na trzeźwo chyba nawet piszę gorzej, i mam z tym kompleksy a gdyby nie alkohol to prawdopodobnie bym tej historii nie wstawił ;)
Nie chodziło mi o to żeby tekst był w 100% wiarygodny, w niektórych momentach mnie trochę poniosło i parę mniejszych rzeczy dodałem od siebie, ale