Przypomniało mi się jak byłem parę lat temu na mszy św. i przyjechał jakiś ksiądz z wizytacją. Gość miał wadę wymowy czy coś, w każdym razie nie wymawiał "ł" tylko "l" i to nawet nie było takie wileńskie "l". W ogóle, aby dopełnić obrazu dodam, że mszę odprawiał w okularach bez jednego zausznika, taki był z niego hipster, ale nvm.
Ogólnie śmiesznie było przez cały czas, bo ciągle coś źle wymawiał, ale
Rodzice właśnie mają gości i facet jest idealnym przykładem friendzone, w sumie powszechne tylko ze gość ma z 70lat xD Współczuję. #twnogf nie miejcie wiary ze kiedyś wam się uda xD
Życzę wszystkim Mireczkom wszystkiego najlepszego. Zdrowia, szczęścia i pieniędzy (dogecoinów / catcoinów), dla #twnogf znalezienia swej wybranki serca, dla #przegryw większego szczęścia w życiu, dla #silownia niemałych przyrostów.
KTO MA CIOTKE ZAKONNICE KTORA JAK CO ROKU NAPISALA LIST Z ZYCZENIAMI W KTORYM WSPOMNIALA OCZYWISCIE ZE MODLI SIE ZEBY SOBIE ZNALAZL DOBRA KATOLICKA DZIEWCZYNE?
@das2sin: Ja znam jedną co tak chłopaków friendzonowała. Wydaje mi się, że takie dziewczyny nawet dla tych, których traktują jako swojego chłopaka są niedobre. Mają nawyk generalnie traktowania mężczyzn jak szmaty i nawet zakochane są chojowe. Facet żeyje ze świadomością, że szmata się prowadza z chłopaczkami, dostaje od nich prezenty etc. Na jeden raz.
Dwa tygodnie temu dostałem zaproszenie na studniówkę, od tego czasu tylko na to czekałem, a dzisiaj dostaję smsa, że jakieś problemy z miejscami i niestety musi mi podziękować :| A taka fajna była... pocieszcie nowego, nieobeznanego mirka jakimś plusem :<
@lasic01: na bank przyjdzie z innym, tradycyjnie wręcz nastoletnie "ameby", które boją się, że nie będą miały z kim iść na studniówkę "rezerwują" sobie wpierw chłopa, który "ujdzie w tłumie" i generalnie nie będzie wstydu się z nim pokazać, ale szczytem marzeń to on nie będzie. Potem dopiero zaczyna się "na spokojnie" poszukiwanie partnera marzeń ;)
Ja liceum skończyłem daaaawno temu, ale mentalność nastolatek się nie zmienia tak szybko ;)
@szele: wiesz, różnie bywa... Ja np. kupowałem w aptece, w której potem moja dziołcha podjęła pracę. Niby nic, ale potem miała imprezę z ludźmi z pracy, na którą też byłem zaproszony. Wiem, że obsługująca mnie wtedy kobitka kompletnie nie pamiętała, że cokolwiek kiedyś u niej kupowałem, ale mi tam jakoś głupio było :P
Strasznie mnie irytuje pieprzenie przegrańców spod tagu #twnogf. Jezu, ludzie, od użalania się nad sobą jeszcze nikt do niczego w życiu nie doszedł, weźcie się w garść, wyjdźcie do ludzi, przestańcie myśleć jacy #!$%@? jesteście i wszystko się ułoży.