Mirunie, no szlag mnie zaraz trafi!
Część rodziny (i to nawet nie najbliższej tylko jakieś ciotki i siostry cioteczno-stryjeczno-piątawodapokisielu) ma pretensje, że nie chcę za darmo poświęcać swojego czasu na naukę ich debilnych* dzieci. Po kiego jest 500+ skoro nie potrafią dzieciom zapewnić korepetycji?
Mówiąc w skrócie: zanim wyjechałam z Polski przez lata uczyłam matematyki, więc mam ją w najmniejszym palcu. Teraz w czasie koronawirusa dzieciaki przeszły na nauczanie zdalne i zaczął
Część rodziny (i to nawet nie najbliższej tylko jakieś ciotki i siostry cioteczno-stryjeczno-piątawodapokisielu) ma pretensje, że nie chcę za darmo poświęcać swojego czasu na naukę ich debilnych* dzieci. Po kiego jest 500+ skoro nie potrafią dzieciom zapewnić korepetycji?
Mówiąc w skrócie: zanim wyjechałam z Polski przez lata uczyłam matematyki, więc mam ją w najmniejszym palcu. Teraz w czasie koronawirusa dzieciaki przeszły na nauczanie zdalne i zaczął
Ja pie*dole prawie tydzień minął a daaalsza rodzina dalej rozpowiada o mnie jakies niestworzone historie XD
Wstęp do opowiesci:
Brat mojego kuzyna (więzy dalekie, ale całkiem się ze sobą trzymamy) ma narzeczoną z podlasia i mają razem gówniaka 8 lat. Z dnia na dzień, a dokładnie w czwartek) wyszła jakaś sytuacja, że muszą jechać do niej do domu rodzinnego, na jakąś zapadłą wieś, podpisać jakieś dokumenty ktoś