W sylwestra miał być over, wszystko było gotowe, każdy jeden szczegół, zapis, a substancja wyzwolenia czekała w kielichu mojego ostatecznego żalu i rozpaczy. Wtedy zadzwoniła osoba z rodziny, że musimy być razem do końca, że tylko my zostaliśmy, że jeszcze są wujkowie, którzy bardzo by cierpieli, gdyby po jednym zgonie nastąpił drugi. Ten telefon był na 3 godziny przed godziną realizacji, czyli wpół do 24. I tak siedziałem przy stole, płakałem, krzyczałem.
Van-der-Ledre
Van-der-Ledre