Mam bekę z ludzi którzy kupują mieszkania na obrzeżach dużych miast. Ja kupiłem mieszkanie 20 km od centrum miasta w mniejszym mieście przyległym przez to:
-dojeżdżam do pracy tyle ile moi znajomi z centrum miasta (25-30 min), mam świetną komunikację podmiejską, oni się tłuką tyle autem.
-zapłaciłem za m^2 ok. 30-40% mniej.
- przejdę spacerem 10 min i mam las.
- kiedy chce pojechać na zakupy lub coś załatwić w urzędzie nie
-dojeżdżam do pracy tyle ile moi znajomi z centrum miasta (25-30 min), mam świetną komunikację podmiejską, oni się tłuką tyle autem.
-zapłaciłem za m^2 ok. 30-40% mniej.
- przejdę spacerem 10 min i mam las.
- kiedy chce pojechać na zakupy lub coś załatwić w urzędzie nie
-> 7:00-15:00 później jadę na rower / idę do lasu z psem. Cały dzień przede mną
-> dom ogarnięty podczas pracy
-> obiad ugotowany i zjedzony
-> brak kosztów dojazdów, conajmniej 300 zł miesięcznie więcej w kieszeni
-> kiedy nie mam co robić w pracy nie kisnę w biurze i udaję że coś robię tylko zajmuję się swoimi sprawami w domu (nawet pleja odpalę i pogram)
-> Nie