Wpis z mikrobloga

Już mi się #!$%@? nie chce. Jak jestem sama to mam spokój. Zwykłe życie, robię co chcę, nie stwarzam sobie problemów. Jak jakieś się pojawią to szybko je rozwiązuje. Kiedy miałam problem ze zdrowiem to dałam radę sama, niczego mi nie brakowało.
Wchodząc w związki wszystko się komplikuje.
Nie wybieram ludzi agresywnych, z nałogami, ciężko zaburzonych. Raczej celuje w taką średnią półkę. I co? Zawsze pojawiają się problemy, zawsze coś jest nie tak, zawsze masa rzeczy do zrobienia.
Nie umiem dobrze trafić. Nawet jeśli z początku wszystko jest super to później wychodzi niedopasowanie, jakieś kłamstwa, zatajenie czegoś, duże różnice...
Jest mi po prostu smutno.
Czuję, że najlepiej mi jest samej. Wtedy nic nie kradnie mojego szczęścia.
#zwiazki
  • 8
  • Odpowiedz
@spirityfree: być może działają w tobie jakieś toksyczne schematy, które to powodują. W moim przypadku na przykład okazało się, że dziwnie podświadomie poszukuje w partnerach relacji z matką, przez wiele lat wybierałam sobie osoby niedostępne emocjonalnie, a moi przyjaciele byli zupełnie innymi osobami. Co prawda mam podobne odczucia do Twoich, ale dopiero się uczę w relacje, jest to bardzo trudne i wierzę, że ostatecznie zbuduję coś fajnego :)
  • Odpowiedz