Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

LEGENDA I HAŃBA „KOŚCIUSZKOWCÓW”

W szturmie Berlina brały udział cztery jednostki ''ludowego'' Wojska Polskiego. Były to: 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, 2. Pomorska Brygada Artylerii Haubic, 1. samodzielna brygada moździerzy i 6. batalion pontonowo-mostowy. W sumie 13 tysięcy żołnierzy.

Pierwsza do walki weszła 1. samodzielna brygada moździerzy w składzie sowieckiej 47. Armii i toczyła zażarte walki o Spandau na przedmieściach Berlina 25 kwietnia. Dwa dni później do walki weszła 2. brygada haubic. Artylerzyści mieli ciężko w zabudowanym terenie, siłą własnych mięśni przepychając haubice. Brakowało im ciągników, a nawet jeśli jakiś mieli - to te nie dawały sobie rady ze zwałami gruzów. Zdarzyło się, że jedną haubicę rozebrano, wciągnięto na II piętro budynku za pomocą szmat, koców i lin, i tam złożono, by prowadziła ogień na niemieckie barykady.

Ostatnia do walki weszła 1. Dywizja Piechoty, przydzielona do 2. Armii Pancernej Gwardii późnym wieczorem 30 kwietnia. 1. i 2. pułk piechoty nacierały na sektor ''Z'' od zachodu, przez dzielnicę Charlottenburg. 3. pułk piechoty znajdował się po drugiej stronie Szprewy i Kanału Landwehry. Walki miejskie były niezwykle ciężkie, toczone w niemal całkowitych ciemnościach, rozświetlanych tylko łuną pożarów i eksplozjami. Każde pomieszczenie i każde piętro stanowiły osobne pole bitwy, a zdobycie każdej kolejnej barykady było nadzwyczajnym osiągnięciem.

W końcu, jak sami wiecie z mojego wpisu z wczoraj, obrońcy Berlina walczyli do upadłego...

''Do wsparcia naszego batalionu przydzielono radziecki batalion czołgów KW. Mogły one strzelać tylko zza barykady, ponieważ Niemcy z każdego okna prowadzili ogień pancerfaustów. Większość czołgów została unieruchomiona'', wspominał chorąży Jan Dragun.

Dywizja stoczyła boje o Politechnikę Berlińską i park Tiergarten. O ile park i znajdującą się tam stację kolejki miejskiej udało się jej zdobyć, o tyle szturm Politechniki wznawiano kilkukrotnie i dopiero nad ranem 2 maja udało się zdobyć jej gmach.

Wreszcie - zajęła samą Siegessäule - Kolumnę Zwycięstwa. Kolumna Zwycięstwa służyła Niemcom jako punkt obserwacyjny dla artylerii. Flagę zawiesiło 2 maja rankiem pięciu żołnierzy. Przypomnijmy ich nazwiska. Byli to żołnierze 8. baterii 3. dywizjonu 1. Pułku Artylerii Lekkiej: ppor. do spraw polityczno-wychowawczych Mikołaj Troicki, plut. Kazimierz Otap, kpr. Antoni Jabłoński oraz kanonierzy: Aleksander Kasprowicz i Eugeniusz Mierzejewski. Flagę osobiście zawiesił plutonowy Otap, podobno ''zwinny jak małpa''.

Oddajmy głos Antoniemu Jabłońskiemu, widocznemu na zdjęciu:

''Godzina druga w nocy, maj, ciemno. Weszliśmy w głąb niemieckich pozycji. Patrzymy; stoi tam wieża jakaś. A dowódca podporucznik Troicki mówi: „Chłopcy, to kolumna Zwycięstwa. Jeszcze koło 1870 roku, gdy Wilhelm wygrał z Francją, na zwycięstwo pobudował tę kolumnę”. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy kable telefonów niemieckich, lecące po schodach. To był punkt obserwacyjny Niemców. Przecięliśmy te kable i schowaliśmy się. Schody kręte, żelazne, ale nikt po nich nie zszedł, żeby skontrolować, dlaczego nie ma łączności. Więc dowódca kazał przygotować automaty i dziesięć metrów jeden od drugiego zaczęliśmy iść w górę. Weszliśmy. Patrzymy, a stoi tylko aparat telefoniczny. Na wieży widać zaś tego anioła, postawionego na znak zwycięstwa. A wysokości miał chyba przeszło trzy metry.''

''W parku [Tiergarten] wisiały różnokolorowe spadochrony, na których Niemcy zrzucali żywność dla berlińczyków. Z czasz wycięliśmy dwa prostokąty: biały i czerwony. Powiązaliśmy je kablami i flaga była gotowa. "Za Polskę, za Warszawę, za zwycięstwo!" - powiedzieliśmy i zapłakaliśmy.''

Kapitan Jabłoński przebył długą drogę do Kolumny Zwycięstwa, którą ujrzał jako kapral. W 1939 roku w rodzinnym Surażu aresztowali go Sowieci i wcielili przymusowo do Armii Czerwonej. Walczył w jej szeregach latem 1941 roku, a potem wywieziono go za Ural, do robót w lesie. Nie zdążył, jak niektórzy z przyszłych ''kościuszkowców'', do Andersa. Władze sowieckie utrudniały przejazdy, nie zwalniały Polaków, albo nawet ich nie informowały o możliwości zaciągnięcia się. Trafił do Sielc nad Oką. Przebył całą drogę spod Lenino jako radiotelegrafista. Zmarł w 2015 roku w rodzinnym Surażu w wieku 96 lat.

I Kazimierz Otap miał podobną drogę - spod Białegostoku trafił na Syberię, a stamtąd do Sielc. Mikołaj Troicki zaś służył w ZWZ-AK, aresztowany, trafił do Jugosławii, służył u czetników, a potem przeszedł do partyzantów Tito aż do wyzwolenia Belgradu, później wrócił do Polski. Z kolei Eugeniusz Mierzejewski walczył w szeregach AK aż do 1944 roku i po wkroczeniu Armii Czerwonej został zmobilizowany do Wojska Polskiego.

W szturmie Berlina zginęło i zostało rannych w sumie 539 polskich żołnierzy z 1. DP, w sumie 8 % stanu. Straty niemieckie, dość z czapki i niezbyt wiarygodne, oszacowano na tysiąc zabitych, 2500 wziętych do niewoli, zdobytych 23 czołgi i 28 dział, oraz 300 motocykli. Poza flagą na Siegessäule, polska flaga została zatknięta też na stacji kolejki w Tiergarten.

* * *

Tu mógłbym przerwać i zakończyć tę historię ładną laurką na cześć ''polskiego'' wojska, które ''szło najkrótszą drogą'' do Polski, złożonego z tych, którzy ''nie zdążyli do Andersa''.

Ale to byłoby kłamstwo.

Udział jednostek polskojęzycznych był podyktowany dwoma względami. O ile jednostki specjalistyczne - saperzy, artyleria, łączność - Sowietom były potrzebne w walce, o tyle udział 1. Dywizji Piechoty był podyktowany niemal wyłącznie względami propagandowymi. Udział ''kościuszkowców'' zatwierdzono na prośbę dowódcy ''ludowego'' WP, gen. Michała Żymierskiego-Roli. Znanego skądinąd renegata, zdegradowanego przed wojną za korupcję i wieloletniego agenta sowieckiego, a uprzednio dowódcy Armii Ludowej - znanej wam dobrze organizacji bandytów.

''W bezpośredniej z nim [marszałkiem Gieorgijem Żukowem, dowódcą 1. Frontu Białoruskiego] rozmowie telefonicznej, przeprowadzonej około 22:00 w dniu 29 kwietnia 1945 r. powiedziałem marszałkowi, że zwracam się do niego w imieniu Partii i Rządu Polskiego o wyrażenie zgody na udział jednostki Wojska Polskiego w szturmie Berlina.'', wspominał sam Żymierski.

Nieprzypadkowo wybrano 1. Dywizję Piechoty. Była to najstarsza i najpewniejsza jednostka ''ludowego'' WP, sformowana w Sielcach i walcząca jeszcze na terytorium ZSRR. W świat szła informacja, że oto ''ludowi'', ''prawdziwie demokratyczni'' polscy żołnierze walczą w ''leżu faszystowskiej hydry''. Udział ''kościuszkowców'' w prestiżowej operacji berlińskiej wydatnie wzmacniał propagandowo pozycję komunistów w Polsce. Silnie to kontrastowało z żołnierzami 2. Korpusu generała Władysława Andersa, którzy wówczas nie byli nawet w Niemczech. Po wojnie walki o Berlin silnie zmitologizowano i opisywano jako niesłychane boje z tysiącami krwiożerczych esesmanów, wspartych - a jakże - przez Tygrysy.

A to, że ''kościuszkowcy'' powalczyli niecałe dwa dni i zaraz potem z Berlina ich usunięto z obawy, że zaczną dezerterować do Aliantów?

Przecież to nieważne...

Polska flaga została bardzo szybko zdjęta przez Sowietów i zastąpiona flagą francuską. Dla Stalina ważniejszy był symboliczny gest wobec generała Charlesa de Gaulle'a, niż sprawianie radości Polakom. Tych miał przecież w garści. Zaś generał de Gaulle w zamian za poparcie Stalina dawał Sowietom, co tylko chcieli. Na czele z uznaniem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego za polski rząd.

Wbrew powojennym opowieściom, Polacy nie zawiesili flagi na Reichstagu. Na Reichstagu nie byli w stanie nawet jej zawiesić, bowiem walczyli z jego drugiej strony - w parku Tiergarten. Z kolei zdjęcie, rzekomo przedstawiające polską flagę na Bramie Brandenburskiej, w rzeczywistości jest kadrem z serialu ''Czterej pancerni i pies''. Historie, podawane swojego czasu przez prof. Wieczorkiewicza o tym, że polski żołnierz został zastrzelony przez sowieckiego za zatknięcie polskiej flagi są dość mało wiarygodne. Przypomnę, że 1. Dywizja do walki weszła dopiero 30 kwietnia wieczorem, czyli już po tym, jak Sowieci ogłosili zdobycie Reichstagu i zatknęli na nim sztandar. 1 maja, kiedy zajęto Bramę Brandenburską, Polacy dalej walczyli w parku.

* * *

I jeszcze jeden szyderczy uśmiech losu przewija się w tej historii. ''Polska'' 1. Dywizja Piechoty została przydzielona 12. i 1. Korpusu Zmechanizowanego. Los chciał, że 1. Korpusem Zmechanizowanym dowodził generał Siemion Kriwoszein. Znany m.in. z agresji na Polskę w 1939 roku i wspólnej, przyjacielskiej parady Armii Czerwonej i Wehrmachtu w Brześciu, oglądanej u boku generała Heinza Guderiana.

* * *

''I wreszcie ostatni akord – odprawa zwycięstwa w sali kirchy [kościoła] w miasteczku Seelow. Pijany, rozczulający się do łez [Stanisław] Popławski [dowódca 1. Armii WP] żegna dywizje 1. i 4. – idące do kraju na walkę z bandami.''

Relacja Daniela Rudnickiego, żołnierza ''ludowego'' Wojska Polskiego

Historia ''ludowego'' WP nie kończy się w maju 1945 roku. Kilka tygodni później ci sami ''kościuszkowcy'' z 1. Dywizji Piechoty, która w Sielcach przysięgała wszem i wobec wierność ''bratniemu Związkowi Radzieckiemu'' i ''sojuszniczej Armii Czerwonej'' - wezmą udział w tzw. ''obławie augustowskiej''. Współdziałając z jednostkami sowieckiej 50. Armii, 385. pułkiem 62. Dywizji NKWD i sowieckim kontrwywiadem - SMIERSZ - aresztują w lipcu 1945 roku co najmniej 7 tysięcy osób, spośród których ok. 2 tysiące zostało wywiezionych do ZSRR i zamordowanych. Udział w tym miały dwie kompanie z 1. ''Praskiego'' pułku piechoty, uważanego przez niektórych badaczy za najbardziej zindoktrynowany oddział ''ludowego'' Wojska Polskiego. Dowodził nimi porucznik Maksymilian Schnepf, ojciec ambasadora w USA.

Poza ''obławą augustowską'', tzw. ''kościuszkowcy'' aktywnie włączyli się w zwalczanie podziemia niepodległościowego, współdziałając z Sowietami (2. pułk graniczny NKWD, 198. batalion zmechanizowany NKWD z 64. Dywizji NKWD). W lipcu i sierpniu 1945 roku oddziały 1. Dywizji Piechoty, wraz z jednostką Janka Kosa - 1. Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte - brały aktywny udział w zwalczaniu podziemia niepodległościowego na Podlasiu, atakując oddziały pchor. Władysława Łukasiuka ''Młota'' i ppor. Teodora Śmiałowskiego ''Szumnego''.

O tej walce jakoś nie nakręcono kolejnych odcinków skrajnie infantylnego, propagandowego serialu ''Czterej pancerni i pies''...

Zdarzył się jednak jeden chlubny wyjątek po stronie ''kościuszkowców'', gdy dowódca 2. batalionu 2. pułku, kapitan Tadeusz Cynkin, pierwszy Polak-dowódca batalionu w dywizji, zawarł krótki rozejm z oddziałami 5. Brygady Wileńskiej AK por. Zygmunta Błażejewicza w Rozbitym Kamieniu 8 sierpnia 1945 roku, pozwalając im wyjść z okrążenia. „Dobrze, będę rozmawiał z panem jak katolik z katolikiem, bo co do polskości, to tam z wami nic nie wiadomo”, powiedział porucznik Błażejewicz przy pierwszym spotkaniu z Cynkinem. Obaj panowie spotkali się jeszcze 50 lat po tych wydarzeniach i się zaprzyjaźnili.

Ale był to, niestety, wyjątek, chociaż żołnierze byli niechętnie nastawieni do walki z rodakami (aczkolwiek mniej niż w innych dywizjach).

W samym lipcu 1945 roku oddziały 1. pułku dumnie donosiły o rozbiciu czterech ''band'' i zabiciu, bądź schwytaniu 110 „bandytów”.

8 lipca 1945 roku 1. pułk piechoty w sile 400 żołnierzy, osaczył liczące 180 ludzi zgrupowanie Armii Krajowej Obywatelskiej ''Piotrków'' pod Ogółami na Białostocczyźnie. Atak komunistów został zatrzymany ogniem plutonu żandarmerii partyzantów. Mimo przewagi ''ludowego'' wojska, partyzantom udało się wyrwać z okrążenia i to przy minimalnych stratach. Zginął tam politruk 1. pułku, kapitan Eugeniusz Oksanicz, jeden z najbardziej fanatycznych komunistów w jednostce.

Dywizja współdziałała z Sowietami, w tym z formacją, która eksterminowała Polaków i przed wojną, i w jej trakcie, i po wojnie - z NKWD. Współdziałała - mówiąc wprost - z ludobójcami, co najmniej równymi tym, których dopiero co pokonali. Gdy ''kościuszkowcy'' wracali z Berlina, w Moskwie trwały przygotowania do pokazowego procesu polskich przywódców Państwa Podziemnego - cały czas legalnych przedstawicieli polskiego rządu. Oskarżanych przez Sowietów o ''zbrodnie przeciwko Armii Czerwonej''. Trzy dni po zakończeniu ''procesu szesnastu'', 24 czerwca 1945 roku, pododdziały ''ludowego'' WP maszerowały w moskiewskiej paradzie zwycięstwa po Placu Czerwonym.

Walczyła nie tylko w 1945 roku. 24 czerwca 1946 roku pododdział 1. batalionu saperów z 1. DP urządził zasadzkę na część oddziału majora Mariana Bernaciaka ''Orlika''. Zginęli wszyscy partyzanci, a sam ''Orlik'', ciężko ranny, popełnił samobójstwo. Miejsce spoczynku majora nie jest znane do dzisiaj. Za udział w powyższej akcji odznaczono wszystkich zaangażowanych saperów - Virtuti Militari, Krzyżami Walecznych, czy Krzyżami Grunwaldu. ''Kościuszkowcy'' otrzymywali za to hojne nagrody: awanse, urlopy, nagrody pieniężne, odznaczenia. Zdobycie broni, czy radiostacji było sowicie opłacane, wypłacano także liczne premie.

„Dywizja kościuszkowska” była kuźnią komunistycznych kadr i elit powojennej Polski. Wielu jej żołnierzy i oficerów zrobiło kariery po wojnie, jak dowodzący podczas obławy augustowskiej Schnepf, prokuratorzy Wacław Krzyżanowski i Kazimierz Graff, znani z hojnego rozdawania wyroków śmierci (pierwszy zażądał kary śmierci dla Danuty Siedzikówny, drugi zasłynął oskarżeniem kpt. Stanisława Sojczyńskiego ''Warszyca''), czy Eliasz Koton, ''zasłużony'' w walce z oddziałami NZW ubek. Ciężko zraniony wybuchem miny, podłożonej przez partyzantów kapitana Romualda Rajsa ''Burego''. Do końca życia przez to kulał i mścił się na ''reakcjonistach''. Kariery co prawda nie zrobił Tadeusz Krawczuk, bo zginął wpadając po pijanemu pod pociąg. Ale zanim to się stało, jako referent PUBP w Wysokiem Mazowieckiem zamordował komendanta Okręgu Białostockiego NZW, mjr Władysława Żwańskiego ''Błękita''. Dostał za to hojne nagrody: awans o dwa stopnie, 20 tys. zł, Krzyż Walecznych, urlop.

Nie wspominam już o szerzej znanych, takich jak Stanisław Radkiewicz - pierwszy komunistyczny minister bezpieczeństwa; Konrad Świetlik - drugi dowódca KBW, odpowiedzialny za rozbicie podziemia niepodległościowego, czy Kazimierz Witaszewski, słynny ''generał gazrurka''.

O żołnierzach podziemia, których ścigali po lasach i mordowali, oficerowie ''kościuszkowscy'' pisali w odezwach: ''Nie przyznajemy im praw do polskości. To nie są nasi bracia! Dla nich mamy tylko kulę w łeb!''.

Jako komentarz pozwolę sobie przytoczyć tylko słowa ''kościuszkowca'', Andrzeja Reya: ''Przecież nie walczyliśmy »za sowietskuju rodinu i za Stalina«, ale w rezultacie właśnie na to wyszło. Nie umiem wyleźć z tej matni...''

Wraz z 1. Dywizja Piechoty z rzekomymi reakcyjnymi bandami walczyło dwanaście innych dywizji LWP. Poza mordowaniem własnych rodaków uczestniczyli też aktywnie w fałszowaniu referendum 1946 i wyborow, zastraszaniu legalnej opozycji z PSL, czy obrzydliwie oszczerczej kampanii wymierzonej w generała Andersa, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i rząd londyński.

Miejmy w pamięci te fakty, gdy będziemy mówić o tzw. ''żołnierzach zapomnianych''.

* * *

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #wojskopolskie #berling #berlin #polska #komunizm #historiapolski
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: IMG_9853

Pobierz
  • 64
  • Odpowiedz
Prof. Manteuffel odpowiedział: „Powiedz pan Rzepeckiemu, że my teraz nie robimy konspiracji ani powstania. My teraz robimy uniwersytet”.

Dlatego w latach 1944 i 1945 wróciła myśl Żeromskiego o stworzeniu „naszego własnego rządu bolszewickiego”. Może nikt tak tego wprost nie formułował, ale większość ludzi chłodno myślących zdawała sobie sprawę, że alternatywą jest nie powrót niepodległej Rzeczypospolitej z lat 1918-1939, lecz republika radziecka rządzona bezpośrednio z Moskwy, bez udziału Polaków, tak jak „zachodnia Ukraina”
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Nie wiem skąd takie jednoznaczne twierdzenie, że amnestia jest dla złodziei. Ja bym powiedział bardziej, że amnestia jest dla zapominalskich. Ja np. kiedyś skorzystałem z amnestii oddania książki do biblioteki, i za żadnego złodzieja się nie uważam.

O wysyłaniu na Syberię nie musisz mi mówić. Moja rodzina co prawda podczas I wojny światowej, ale została zabrana na północ Rosji na tundrę nad Morze Białe, gdzie spędzili 5 lat. A z
  • Odpowiedz
@Adamfabiarz: ja wiem, że homo sovieticusy zawsze będą usprawiedliwiać bandytyzm swojego systemu, ale to kacapy i ich kolaboranci byli intruzami w Polsce, i ogłaszanie przez nich „amnestii” dla ludzi, którzy walczyli o wolną Polskę, jest jakimś piramidalnym nieporozumieniem.

„ może warto było skupić się na odbudowie, zamiast na dalszej wojaczce, która i tak nie dawała na nic żadnych szans.” - no przecież to było takie proste, co za głupki, przecież mogli
  • Odpowiedz
@polacy_nigdy_nie_klamia odpowiem Ci za autora - moj pradziadek zawieszał flagę Polski pod Monte Cassino a po powrocie do Polski prosto ze statku trafił do więzienia po wyjściu z którego miał zakaz pracy i do końca życia siedział w dzielonym z innymi ludźmi mieszkaniu, do którego trafił po zabraniu mu przez rząd „ludowy” majątku pod Mysłowicami. Miał zakaz podejmowania pracy i utrzymywali go synowie żeby nie umarł z głodu. Pluje na komunistów, to
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: ale to kacapy i ich kolaboranci byli intruzami w Polsce, i ogłaszanie przez nich „amnestii” dla ludzi, którzy walczyli o wolną Polskę, jest jakimś piramidalnym nieporozumieniem.

Czy uważasz to za piramidalne nieporozumienie czy nie, realia były takie, że komuniści przejęli władzę w Polsce. Co zresztą zostało potwierdzone przez społeczność międzynarodową - USA i Wielka Brytania w lipcu 45' wycofała swoje uznanie dla rządu na uchodźstwie, a w przeciągu kolejnego roku
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Apropos Jana Rodowicza i tak demonizowanych przez Ciebie żołnierzy polskich uformowanych z kierunku wschodniego, to dodam, że w nocy z 17 na 18 września 1944 podczas dogorywającego powstania warszawskiego, ewakuowali go nieprzytomnego pontonem przez Wisłę na Pragę żołnierze 3. Pułku Piechoty z 1 Armii WP gen. Zygmunta Berlinga.
  • Odpowiedz
@Adamfabiarz: no super, a wiesz co z nim zrobili jak dowiedzieli się, że był z AK? Wynieśli go do lasu.

„Przykra sprawa”, cóż za eufemizm na skatowanie 26-letniego bohatera wojennego, którego „zbrodnią” było upamiętnianie poległych kolegów. I normalne życie. I bezczelnie kłamiesz, że „zwrócił uwagę”. Komuchy wtedy aresztowały kilkudziesięciu weteranów „Zośki”. Nachodzili nawet matkę Baczyńskiego, który nie żył od 5 lat. Takich przypadków jak „Anody” była masa. Ogromną większość Żołnierzy Wyklętych
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Ten wpis wywołał u mnie mieszane uczucia.
Z jednej strony dobrze, że podałeś garść ciekawych informacji i popularyzujesz historię, z drugiej...

Wrzucanie do jednego worka żołnierzy dywizji, niezależnie od tego, co którzy z nich faktycznie robili i jakie były ich życiorysy i przebieg służby, jest pozbawione sensu.
Oficerowie polityczni i ogólnie dowódcy, służyli komunistycznemu reżimowi, a ich działalność podchodziła pod kolaborację. Czego nie można powiedzieć o służących tam sybirakach i
  • Odpowiedz
@Trojden: jest komuchem, bo wybiela komuchów, usprawiedliwia, tłumaczy. Gdyby robił to samo z naziolami, to byście go tu ukrzyżowali. Ale komunistów można wybielać, bo oni biedni, bo oni chcieli dobrze, bo oni z łagrów przyszli. No oj, przykra sprawa, ajaj, że komunistyczne #!$%@? skatowały na śmierć bohatera Powstania bo chciał pochować zabitych kolegów, no trudno, ojoj.

Pluję na takich.
  • Odpowiedz
@Trojden: dzięki, bardzo wyważony i merytoryczny wpis. Co do Własowców, to jestem w stanie założyć, że motywacje były podobne jak w LWP, czyli niewielki trzon ideowy i masa która chce ratować własną d*pę. Nie jestem w stanie skrytykować ani jednych ani drugich, bo warunki w niemieckich i sowieckich obozach koncentracyjnych urągały wszystkiemu. Co do drugiej sprawy, będę obstawał przy okupacji. Co prawda po śmierci Stalina PRL miał jako takie prawo do
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Wprawdzie nie zgadzam się z większością tego co pisze @Adamfabiarz i uznaję go za nieco irytującego - jednak czy jesteś pewien, że wybielanie przez niego działań komunistów wynika z komunistycznych poglądów tego użytkownika, a nie z jego historycznej ignorancji?

Może występuję tu trochę w roli adwokata diabła, ale wybielanie i usprawiedliwianie to nie to samo - w którym dokładnie miejscu Adamfabiarz usprawiedliwia komunistów? Proszę, zacytuj fragment(y) jego komentarza, w którym/których
  • Odpowiedz
@Trojden: jeśli nie widzisz w wypowiedziach tego osobnika skrajnego usprawiedliwiania i wybielania zbrodni komunistycznych, to nic nie poradzę. Gdyby w jego wypowiedziach komunistów zastąpić nazistami, to nie zostałby z niego kamień na kamieniu. Gość całkowicie serio pisze, że:

ludzie którzy poddawali się amnestii, czy ogólnie ujawniali się, najczęściej przeżywali.

Ja bym powiedział bardziej, że amnestia jest dla zapominalskich.

Czyli porównał polskich żołnierzy, patriotów, do jakichś zapominalskich gapciów, którzy przecież mogli się
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Z przytoczonych tu tytułów czytałem "Łupaszkę, Młota, Huzara" i "Na białych Polaków obława".
Nie słyszałem dotąd o "Sowieckiej "bratniej pomocy"", jak znajdę w bibliotece, to zajrzę.

W wypowiedziach @Adamfabiarz widzę ignorancję i lekceważące podejście do tematu, z których wynika wybielanie komunistów i naiwność wobec nich.
Natomiast chwalenia systemu komunistycznego ani komunistycznej ideologii nie widzę.
Naziści zwykle działali w mniej wyrafinowany i perfidny sposób niż komuniści, więc trudno byłoby podobnie podstępne
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Należy odróżnić szeregowych żołnierzy od kadry oficerskiej (w większości rosyjskiej zresztą). Co prosty chłopak z Kresów mógł zrobić jak go wcielili? Przynajmniej teoretycznie było to polskie wojsko, a nie Wermacht, jak w przypadku Ślązaków czy mieszkańców Pomorza. Kadra, ideowi komuniści i zdrajcy to co innego.Tych należy potępić.
Sporo zresztą żołnierzy LWP zginęło. Bo sowiecka taktyka była taka, a nie inna. Nie wspominając o "dowodzeniu" Świerczewskiego i zbrodniach niemieckich na jeńcach.
  • Odpowiedz
@CzeskaSauna: Duży błąd - mogę ci podesłać linki do polskich bibliotek (pisma w ORYGINALE) z roku 1603, które dyktował mój przodek (prosty chłop mieszkający na wyspie na dnieprze) do króla zygmunta 3 wazy. Tak się składa, że 3 razy został hetmanem kozakow zaporoskich (podczas walk, bo w czasie pokoju wybierali innych - jego wybierali podczas bitwy). W polskiej wiki - jeszcze nie ma wpisu ale się pojawi. Albo ty go zacznij.
polacynigdynie_klamia - @CzeskaSauna: Duży błąd - mogę ci podesłać linki do polskich ...

źródło: 9677701_pomnik-poleglym-i-pomordowanym-na-wschodzie

Pobierz
  • Odpowiedz
@wykopowicz71: Oczywiście, że nie jesteśmy. Limit armii ZSRR w Pl to było ok 50 tys. W DDR było ich 500 tys. 500 tys żołnierzy USA było w RFN. Teraz jest ok 50 tys USA w DE. A polska prosi o dodatkowych żołnierzy USA w PL oprócz tych rotacyjnych. Wolna PL prosi USA by być "okupowaną". 10 tys rotacyjnych żołnierzy to za mało. Najlepiej by ich było 500 tys jak w zachodnich
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: Cześć Misiu. Napisz najpierw co w lipcu czyli po zakończeniu wojny robiła uzbrojona grupa bandytów okradającą polskich chłopów z jedzenia. Rozbój czyli zagrabienie jedzenia każdego dnia. Już nie mogli mówić, że są wojsko polskie. Bo wojsko polskie w lipcu 1945 miało polską flagę i orzełki. Leśni bandyci by przeżyć musieli kraść jedzenie. Każdego dnia. Mogli z amnestją się ujawnić. Mieli rozkaz AK by się ukryć. A ci wykłeci bandyci, zabójcy,
  • Odpowiedz
@kupczyk: Co robili "wyklęci" w lesie w lipcu 1945? AK kazało im się rozwiązać. PRL dał im amnestie. A oni dalej kradli jedzenie co tydzień chłopom. Rozbój czyli kradzież pod bronią to zbrodnia wg. kk. Także, ci panowie wyklęci to zbrodniarze. Ile miesięcy i lat siedzieli w lesie. Bandyci i złodzieje siedzieli w lesie tym dłużej im więcej nakradli. Ich "szlak bojowy" można rozpisać : ile muszę zjeść = ile muszę
  • Odpowiedz