Że pośród codzienności zgrzytu
Zapadli na spóźnioną miłość,
Z tych co nie mają prawa bytu.
I chociaż była jak aksamit,
Nosiła w sobie śmierci znamię.
Choć odmawiały pod stołami
Łebki od róży swój różaniec.
Bo trzeba róży urwać łeb,
Niech go nie nosi zbyt wysoko.
By nas omijał spojrzeń lep,
Złe oko.
Leżę, słucham sobie klasycznej kolekcji jazzu znalezionej na dysku i zastanawiam się, co mam z tym zrobić: TNG, DS9, VOY, ENT, SNW - obejrzane. DIS - słyszałem co to