Wpis z mikrobloga

Napisałem ten komentarz pod znaleziskiem 44-latek spędził niemal dobę na SOR-ze. Był po udarze i trafił na laryngologię.

Ktoś zasugerował że dobrze go tu wrzucić.

To ja coś z życia. Historia taka jak tu. Udar SOR itp. Długo będzie ale mam nadzieję że coś wniosę.
Jak się ogarnąłem to przez moment pisałem coś na Mirko

Chce Wam opowiedzieć swoją historię trochę terapeutycznie a trochę Wam ku przestrodze.
Nie chce pisać o szpitalach, sorach ale wątki w mojej chorobie mają podobny przebieg jak u tego kolesia.

W wieku 43 lat trafił mi się udar niedokrwienny - styczeń 2023. Nie było źle, Udar był lekki, zabrało mi koordynację z prawej strony ciała. Na start poszła minimalnie koordynacja w prawej ręce wieczorem, a następnego dnia rano w nodze. O ile rękę sobie potrafiłem wieczorem wytłumaczyć zmęczeniem to z nogą już wyglądało to jakoś dziwnie. Nie panowałem nad kolanem - staw się nie blokował. I pojawiło się to uczucie strzału adrenaliny - jak bym pół kilo amfy wciągnął.
Do tej pory w szpitalu lądowałem na zabiegi planowe/badania albo z dzieciakami na dziecięcych sorach. Poszedłem na SOR, po rejestracji i triage przesiedziałem w poczekalni od 5 rano do 14. Nikt mnie nie wołał. Wqr. się i poszedłem do domu. Resztę dnia przespałem.
Rano było gorzej.
Znów na SOR kilka h. Głownie przez opóźnienie MRI. Stwierdzili udar ale że już był "długo" to piguła by już nie pomogła ( o pigule później ). Za to na oddział, bardzo mocne nawodnienie, leczenie przeciwudarowe zachowawcze - Acard ( jak już dostaniesz jednego udaru niedokrwiennego to drugi może szybko nadejść - skrzep nigdy nie jest jeden. ).
Najgorzej wspominam 3-5 dzień po udarze - obumiera do końca wtedy to co zostało niedokrwione i nasilenie objawów jest koszmarne. Wieczorem ręka się gibie, ale normalnie jesz widelcem. Następnego dnia rano nie możesz trafić szczoteczką do ryja. A jak się już udało to o samym myciu mogłem też zapomnieć bo szczoteczka mi z ręki po chwili wypadała. To co wyjdzie w tych dniach będzie później się odbijać większą lub mniejszą czkawką - o ile masz lekki udar.

Zabójcze gówno.
Statystki mówią że 60 do 100 tyś rocznie Polaków ma udar - przeżywa 40%. Z tych którzy przeżyją w większości przypadków mają jakieś niedobory - nie ma tak że udar pozostaje bez szwanku.

Po tygodniu ze szpitala. Pozostałości to 20% tego co miałem przy udarze + afazja + problemy z układaniem języka do słow. Kaloryfer czy kabanos były trudne. No i uwalona pamięć. Ilość notatek które robię jest koszmarna. 2 tyg. odpoczynku i rehabilitacja prawie 2 miesiące - fizyczna i logopedyczna i mentalna bo doświadczenie stanu udarowego jest koszmarne. Świadomość że poza bombą co już wybuchła masz jeszcze kilka i może być bum w każdej chwili zostawia ślad na psychice. Po rozmowie z lekarzem wiesz też że prawdopodobieństwo że przyczyną Twojej śmierci kiedyś jest udar to 80%, a nie na przykład raka czy inne gówno nie powiązane z układem sercowo naczyniowym. O ile nie zostaniesz warzywem i będziesz przykuty do łóżka przez jakiś czas zanim zejdziesz na cokolwiek innego lub kolejny udar. Szansa na kolejny udar w ciągu 6 miesięcy przy braku drastycznej zmiany stylu życia i bez leczenia - 70%. Z leczeniem - 40%. W dłuższej perspektywie - 25% szans że kolejny skrzepik będzie do 18 miesięcy od pierwszego i te szanse z czasem już nie spadną podobno poniżej 15%. 40 letni facet - zdrowy, chudy i ruszający się coś, ma szansę na epizod jak udar czy zawał na poziomie 1%. Mnie lekarka wyliczyła że 2 lata po udarze będę miał 15%.
Z całej tej imprezy zostało mi minimalne powłóczenie nogą ( kolano ) i minimalne zaburzenia koordynacji. Przy zmęczeniu zaburzenia akomodacji w jednym oku.
Snajperki w grach FPP już są niemożliwe bo myszka kręci kółeczka.
I ciągłe nieustanne wrażenie że masz zmęczoną rękę i nogę i nie masz niej siły. Nawet teraz gdy to piszę.

Po 2 tyg od powrotu do pracy, siedząc w biurze poczułem że objawy które znam z 3-5 dnia wróciły. No to z kumplem w samochód i na SOR bo szpital 300m. Miało być szybciej niż karetką.
A na SOR, rejestracja gdzie się mówi z czym przychodzi, szybki triage i wzięcie na sor do lekarz z podejrzeniem kolejnego udaru. Położyli mnie na salce, a że mnie zmuliło to zasnąłem. Jak się obudziłem to minęło 6 godzin. Czyli w sumie jakieś 7 od udaru. Kur. po prostu o mnie zapomnieli.
Nie wiem czy wiecie, ale w szpitalu obowiązuje procedura udarowa dla osób z świeżym udarem. Procedura wynika z tego że choremu z udarem można podać leki przeciwzakrzepowe które mają szanse rozpuścić skrzep, ale trzeba je podać szybko - 4 h od wystąpienia objawów. Szansa na odwrócenie większości zmian to około 30 procent. 50 procent że będzie jakoś oberwiesz, ale nie będzie to co byś normalnie dostał w prezencie od swojego skrzepiku. Lepszy rydz niż nic.
No cóż, zrobili mi MRI - nic nowego nie znaleźli, powiedzieli że to jakieś "echo" udaru. Mnie objawy ustąpiły i wróciłem do domu po 10 godzinach.

Kolejny raz i kolejny raz ale tym razem już wiedziałem że jest procedura i jak o niej mówiłem dosadnie na rejestracji to szło szybko. po 4 godzinach wychodziłem z SOR - nadal bez diagnozy.
Kilku lekarzy neurologów poza SOR, EEG itp. i nadal bez diagnozy.
Objawy wracały co jakiś czas w mniejszym lub większym stopniu. Nigdy nie było gorzej niż przy udarze w stanie ostrym czyli ten 3-5 dzień.

Zawsze wychodziłem z założenia że nie po to ktoś się kształci w danym zawodzie by mu wchodzić w kompetencje. Ale zacząłem sobie notować co robiłem przed wystąpieniem objawów, co jadłem, co piłem (cukier ) i ile. Czy spałem i multum innych rzeczy które przychodziły mi do głowy. Ale te akurat okazały się kluczowe.
Po kilku mniejszych razach miałem już całkiem niezłe pojęcie czemu pojawiają się ataki. Aż nadszedł październik 2023.

I nastał październik. Znów dostałem mocnego ataku, wezwałem pogotowie tym razem bo było już późno a czułem się na tyle źle że taryfa nie wchodziła raczej w grę.
Spakowałem notatki no i SOR
i tu dopiero był ekspres. po 1 !!! godzinie w szpitalu już wiedziałem że nie mam udaru.
Za to trafiła mi się Pani Doktor która popatrzyła w kartę i powiedziała że dość tego i trzeba nie tylko pacjenta wysłać na kolejne MRI ( od udaru miałem ich z 5 ) tylko trzeba dojść co i jak.
I pogadała w końcu ze mną. Chciała wysłuchać to co miałem do powiedzenia i co sam wywnioskowałem. Zostawiła mnie w szpitalu.
Kolejne EEG i jeszcze jedno i takie bez snu przez całą noc i nic - w żadnym badaniu nic nie wychodziło. Nie mogli odtworzyć błędu mojego OS.

Namówiłem ją na próbę z ograniczeniem napojów - 1 l w ciągu doby + zmęczenie po nocnym niespaniu do EEG i objawy wróciły w stopniu zauważalnym dla lekarza.

Po kilku konsultacjach wyszło że mam padaczkę objawową poudarową. Czyli wracają mi objawy z udaru. Mózgowi czegoś brakuje i daje znać że nie dbam o niego. Czyli to do czego już sam doszedłem. Brak wystarczającej ilości snu ( muszę minimum 8 h spać ) brak nawodnienia ( minimum 3-4 l na dobę ) i skoki insuliny po posiłkach które większość zna z chęci drzemki godzinę po posiłku ( wskazuje w kierunku stanu przedcukrzycowego )
Przy czym musicie wiedzieć że padaczka to nie tylko epilepsja z skurczami trzęsieniem się którą znacie ale też może mieć inne zupełnie objawy które bardzo często inni lekarze identyfikują jako tiki nerwowe. Mózg to cuda na kiju.
Dostałem leki, nie mam już ataków większych niż 5% tego co przy udarze i święty spokój.

Powiem Wam że to mentalnie również nie było łatwe. Człowiek dosłownie dostaje po głowie od środka i od wewnątrz - zaburzenia fizyczne i strach że znów to samo dają niezły zjazd emocjonalny. Jak miałbym depresję miałbym przesrane.

Jak widzicie objawy udaru to nie tylko porażenie którejś strony, opadający kącik ust, problemy z mówieniem. Udar w zależności gdzie się zlokalizuje może mieć różne - kompletnie od czapy objawy.
Ze mną na sali leżał ok 50 letni facet z udarem. Żadnego fizycznego problemu. Jedynie pamięć mu siadła. Był jak rybka Dory. Po 2 min zapominał co się do niego mówi. Ciągle pytał gdzie jest - co tu robi. przeszło mu po "magicznej" tabletce. Drugi - 70 letni dziadek zaczął się jąkać i był zagubiony.
Na sali obok leżały 2 dziewczyny - ok 25 lat i druga niezły 40 milf z niemal identycznym nasileniem problemem jak ja.

A znam przypadki tylko z sali stanów lekkich. A gdzie te gorsze? W szpitalu w którym leżałem oddział neurologii podzielony jest na 2 części. Neurologię w jednej części a w drugiej po przeciwnej stronie korytarza był OIOM neurologiczny - ma swoją nawet osobną nazwę - oddział udarowy. Tam trafiali ci co mieli mniej szczęścia.

Po udarze jak już mi było lepiej, łaziłem po korytarzu wiecznie bo chciałem rozchodzić nogę. Za drugim pobytem też tylko wtedy bo mi się nudziło. Nigdy nie poszedłem na drugą stronę na spacer. Widziałem za to wielokrotnie jak wyjeżdżały takie specjalne nosze z namiotem. Namiot był po to by zmarły nie kłuł w oczy. Tych transportów widziałem po 2-3 dziennie.

Co do wieku udarowców to też jest ciekawie - po 2020r. wzrosła podobno ( źródło. Lekarze z oddziału i net ) ilość udarów niedokrwiennych u młodych osób u których epizod sercowo-naczyniowy nie powinien w ogóle wystąpić. Teraz dużo udarów dostają ci z zakresu 30-50 lat w porównaniu do poprzednich lat. Oczywiście nadal przodują 60+. Przyczyn może być wiele, ale wydaje się że obijają się o covid nie tylko jako chorobę, szczepionki , ale zmianę stylu życia podczas "pandemii".

Znajdź przeczytaj sobie objawy udaru. Na YouTube możesz zobaczyć jak wygląda udar w realnej sytuacji.

Będziesz wiedział jeśli Ty lub ktoś w Twoim otoczeniu czuje się dziwnie, bełkocze lub nie mówi składnie ( wiesz że nie jest pijany), ma klasyczne objawy porażenia na którąś stronę, zwiotczenie mięśni, problem z pamięcią krótkotrwałą i to wszystko np połączone z wysokim ciśnieniem ( czerwony ryj lub ból szyi ) itp. to trzeba zwrócić na to baczną uwagę. Jeśli cokolwiek Cię utwierdza w przekonaniu że jest coś nie tak - to nawet sekundy nie czekaj i dzwoń po pomoc. Liczy się czas. Powiedz że wygląda jak udar mimo iż nie jesteś pewny. Podaj objawy. Nie jesteś lekarzem, masz prawo się pomylić. A lepie się pomylić niż ..

Znajdź też sobie i przeczytaj czynniki ryzyka dla problemów sercowo naczyniowych ( zawał, udar, zatorowość płucna, zakrzepica - wszystko jedna cholera tylko w różnych miejscach na ciele) , sprawdź ile z nich pasuje do Ciebie. a jak widzisz więcej niż 2-3 to zrób wszystko żeby je zminimalizować bo jak widać w dupę dziś można dostać w każdym wieku.

Długo wyszło. Sorki.
  • 135
  • Odpowiedz
@restofme: w ciągu ostatnich trzech miesięcy przeżyłem dwa udary znajomych. Ten pierwszy współpracownika, zupełnie mnie zaskoczył.. zadzwoniliśmy po karetkę, przyjechali, pierwsze badanie to złapanie na krzyż rąk i prośba chorego o ściśnięcie. Badanie wyszło dobrze. pomierzyli ciśnienie zrobili w karetce EKG i kazali jechać do domu i mierzyć ciśnienie. Objawy to ewidentny paraliż jednej strony który do przyjazdu karetki minął. Na szczęście znajomy neurolog powiedział żeby natychmiast prywatnym samochodem zawieźć chorego
  • Odpowiedz
Długo wyszło. Sorki.


@restofme: co ty pierdzielisz?! dawno nie czytałem czegoś tak dobrego!
dziękuję ci, Pan Mirek, za twoją historię, tej karty w przeglądarce nie zamykam przez parę dni, muszę se to natłuc do durnego, starego łba.
  • Odpowiedz
Dziewczyna zadzwoniła pod 112. Przyjechało pogotowie i tu zaczyna się cała akcja. Zobaczyli, że na biurku stała puszka piwa - ratownicy od razu bez żadnych badań twierdzili że to wszystko przez to że jestem pijany.


@miszas: Czyli wychodzi na to że nie tylko na SOR pracują bezduszni imbecyle, ale i nawet w karetkach ratunkowych.
  • Odpowiedz
@SuperMaslo: z moich doświadczeń - lekarze na SORach (nie tylko zresztą) to niewiarygodne #!$%@? (pewnie z wyjątkami, ale raczej rzadkimi - za to ratownicy są z reguły w porządku). Jak zresztą ewidentnie widać po historii OPa - siedział na SOR przez 10 godzin i nikt się nim nie zainteresował. Czy to dlatego że nie było kiedy, tak zarobiony jest tam personel medyczny, ciągle pełne ręce roboty, bez przerwy ratują życie właśnie
  • Odpowiedz
bardzo dobrze napisał. Pandemia potęguje to, bo “młodzi” byli zamknięci. Brak ruchu, beznadziejny tryb życia, syfowe jedzenie, używki


@Ka4az: ale przecież to juz minelo i nie trwało długo
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 0
@January-zwiedza-szpary: nie. Bo są 2 rodzaje udaru. Niedokrwienny taki jak mój gdzie kawałek tkanek nie ma zasilania. I krwotoczny. - to pęknięte naczynie i ucisk skrzepu krwi
Oba dają takie same objawy. Tylko MRI to zobaczy.
Jak weźmiesz przeciwzakrzep na ten drugi - umierasz. Jak weźmiesz koagulant na 1 to może być tylko gorzej.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 0
@getin: Nie masz na to czasu . W 10 min z chodzącego człowieka jesteś kłodą. Ja miałem lekki udar który mógł się tylko tak zaczynać grubym. Obsługę medyczną skopałem ja w chwili udaru a nie służba zdrowia. Miałem po prostu farta.

nigdy nie czekaj z wezwaniem karetki bo może przejdzie.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 0
@LM317K: Badałem się raz na rok. Cholesterol minimalnie podniesiony.
Ogólnie poza rozwalonym kolanem czułem się nieśmiertelny.
  • Odpowiedz