To jest jakieś nieporozumienie, groteska wręcz, że posłowie partii, której "rozliczenia pisu" były jednymi z najważniejszych haseł wyborczych, próbują przepchnąć jakąś gównoustawę za pomocą pisu i wbrew stanowisku części własnych koalicjantów.
Już nawet te pisowskie szmaty miewały więcej rigczu. Nie wierzę, że pisowiec wyszedłby do studia i bredził, że liczy na PO i Tuska, żeby uwalić sprzeciw solidarnej/suwerennej albo kukiza wobec np. BK2%. Przecież to jest jak plaskacz w ryj wyborcy.
Już nawet te pisowskie szmaty miewały więcej rigczu. Nie wierzę, że pisowiec wyszedłby do studia i bredził, że liczy na PO i Tuska, żeby uwalić sprzeciw solidarnej/suwerennej albo kukiza wobec np. BK2%. Przecież to jest jak plaskacz w ryj wyborcy.
Mówicie że w powiatowych nic się nie dzieje, a myślę że warszawiaki mogą pomarzyć o własnym święcie spuchy.