Wpis z mikrobloga

Tl;dr


Pomóżcie mi proszę i doradźcie co robić. Tydzień temu z laptopa HP Omen zaczęło śmierdzieć spalenizną i po jednej stronie zrobił się bardzo gorący. Od razu go wyłączyłam i odłączyłam od zasilacza. Rozkręciłam obudowę, ale jakimś specem nie jestem, jedyne co zobaczyłam w środku dziwnego, to oleista ciecz na wentylatorach i różnych innych elementach. Poczytałam w necie, że to normalne, w środku jest dużo thermopadów i to one się „pocą”. Skręciłam więc go ponownie i odesłałam na gwarancję (bezpośrednio do HP, nie do sklepu). Dziś odpowiedzieli mi, że laptop w środku ma oleistą ciecz (no shit Sherlock), więc pewnie został zalany i nie naprawią go z gwarancji, mogę im zapłacić 1,3k złotych, to wtedy zrobią. W ogóle do nich nie dociera, że nie ma mowy o zalaniu, chyba sami nie wiedzą, że ten tłusty płyn w środku nie jest w żaden sposób uszkodzeniem mechanicznym (bo takie nie podlegają gwarancji).
Co można dalej z nimi zrobić? Złożyłam reklamację, ale i tak chcą mi odesłać nienaprawionego lapka. Próbował może ktoś z Was się w takich sprawach odwoływać, zlecać ekspertyzę jakiemuś zewnętrznemu specowi, który na piśmie wyjaśni panom z HP skąd to oleiste coś w środku i że to nie jest z mojej winy? Może z UOKiK warto pogadać?
Nie porobiłam niestety zdjęć przed wysyłką, ale wyglądało to mniej więcej tak, jak tutaj opisał ktoś na reddicie https://www.reddit.com/r/laptops/s/Fu7R5SsGZz

#hp #laptopy #serwispc #informatyka #uokik
  • 11
  • Odpowiedz
@Zaff: „olej” z termopadow nie przewodzi prądu elektrycznego, tym samym nie może i nie jest powodem „spalenizny” w Twoim lapku.

To z reddita to zwykłe zalanie, dość mocne. Żeby coś takiego powstawało z termopada to musiałby być większy niż cały laptop, ten temopad musiałby być wiekszy
  • Odpowiedz
  • 0
@Pan_Slon znalazłam lepsze zdjęcie bo nawet też HP Omen, bardziej to wygląda tak, ma oleistą konsystencję, jak przetarłam ręcznikiem papierowym ten plastik przy wentylatorach, kolor był brunatnawy, jakbym wytarła smar https://www.reddit.com/r/laptops/s/W8Q3q2qkin
Wiem, że nie powinien ten „olej” zrobić krzywdy laptopowi i niczego spalić (smród był z gniazda USB C przede wszystkim, a nawet nigdy nic do niego nie podłączałam), ale właśnie przez jego obecność serwis nie chce go naprawić, bo twierdzą, że
  • Odpowiedz
  • 0
@wypokowy_expert: no ale ludzie palą, o ile laptop nie jest używany w zamkniętej piwnicy, gdzie chucha na niego przez pół dnia dziesięciu palaczy, tylko raz na jakiś czas przy uchylonym oknie się człowiek zaciągnie, to chyba nie powinno być uznawane za celowe zalanie i używanie niezgodnie z zaleceniami, a co za tym idzie, nie powinno odbierać gwarancji
  • Odpowiedz
@Zaff: port USB-c mógł ulec kontaktowi z cieczą z zewnątrz, w zasadzie nie wiele wiadomo, bo trochę rozmawiamy o odczuciach nt tego co tam zaszło. Jak wróci zrób dokładne zdjęcia i zarządaj pisemnego uzasadnienia z serwisu, może wykonają zdjęcia i określą o co chodzi
  • Odpowiedz
  • 0
@Pan_Slon: ok, tak zrobię. Gość z serwisu przez telefon stwierdził, że do wymiany by było prawie wszystko - płyta główna, wentylatory, w zasadzie właśnie wszystko, na czym to oleiste coś było, dlatego mnie tak dręczy, że coś tam nie tak jest i chcą mnie po prostu zbyć, byle nie robić nic w ramach gwarancji. Przy czym nie powiedzieli zupełnie nic o tej spaleniźnie i co się spaliło, jedynie jak mantrę powtarzali,
  • Odpowiedz
@Zaff: jak zalanie to każdy chce umyć ręce i wszystko przerzucić właściciela urządzenia, więc można powiedzieć że to „normalne”. Można ew go doczyścić i oddać na rękojmię do sprzedawcy ;)
  • Odpowiedz