Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

''We are so outnumbered there's only one thing to do. We must attack.''

Sir Andrew Cunningham, dowódca Royal Navy. [A]

Poranek 8 kwietnia 1940 roku był sztormowy na Morzu Północnym. Ciężkie, ołowiane chmury wisiały nisko na niebie, a wielkie fale przewalały się niczym jakieś pradawne morskie stwory, znacząc swój szlak kłębami białej piany morskiej. Dla maleńkiego niszczyciela HMS ''Glowworm'' walka z żywiołem była bardzo trudna. Ale niewielki okręt nie poddawał się żywiołowi. Chociaż kładł się i uginał pod wpływem fal i podmuchów wiatr, naraz wstawał do pionu, niczym szara bańka-wstańka. Ale i potęga morza, odwiecznego przeciwnika i przyjaciela marynarzy, nie dawała za wygraną. Najpierw z okrętu fala zmyła jednego z marynarzy, więc okręt został, żeby go szukać. Odłączył się od własnej eskadry z krążownikiem liniowym HMS ''Renown” na czele, by szukać zaginionego marynarza. Potem było coraz gorzej. Jeden z marynarzy został ciężko poraniony. Jedną z szalup fale porwały z żurawików i połknęły w głąb morskiej toni, niczym jakiś osobliwy okup dla Neptuna. I jeszcze ta cisza radiowa! Przez to ''Glowworm'' - po polsku ''Świetlik'' - nie mógł się skontaktować z własnymi siłami i błądził po szarym dywanie Morza Północnego. W końcu komandor Gerard Roope, przystojny, 35-letni dowódca okrętu, zdecydował się przerwać ciszę radiową, uznając, że ma dość błąkania się po omacku. Podano mu pozycję zespołu - około 60 mil od Trondheim - więc maleńki ''Świetlik'' z pełną mocą maszyn popędził na spotkanie okrętów.

O czwartej nad ranem wachtowy dostrzegł sylwetkę niszczyciela. Dwukominowa, smukła sylwetka. Pozycja z grubsza się zgadza. Nadano lampą Aldisa pytanie: ''What ship?''. Nieznany okręt zidentyfikował się jako niszczyciel szwedzki. ''Svenska destoyer Gőteborg''. Ki czort? ''Destroyer''? Przecież po szwedzku ''niszczyciel'' to ''Jagaren''. I sylwetka tego tutaj w ogóle nie pasuje do szwedzkich okrętów - one nie mają aż pięciu dział. Komandor Roope zmrużył oczy i przypatrzył się nieznanemu okrętowi. Przecież to niemiecki okręt! Natychmiast zabrzmiały dzwonki, a obsługi 4,7-calowych dział popędziły na stanowiska! Zaraz potem ''Glowworm'' otworzył ogień.

''Szwedzkim'' niszczycielem był w rzeczywistości niemiecki Z11 ''Bernd von Arnim''. I on nie pozostał dłużny - na nim też skrzą się błyski wystrzałów. Prowadzony ostrzał przy wysokiej sztormowej fali nie jest ani zbyt celny, ani zbyt groźny. To bardziej próba nerwów. Gra w tchórza. I ''Bernd von Arnim'' ją przegrał. Okręt jest bowiem wyładowany strzelcami górskimi i wyposażeniem lądowym, zmierza do Narviku wraz z resztą flotylli komandora Bonte, by zająć ten strategicznie ważny port w ramach operacji ''Weserübung'' - inwazji na Danię i Norwegię. Niemiecki niszczyciel próbuje oderwać się od ''Glowworma'', ale sztormowa fala porywa z pokładu dwóch marynarzy. Zdesperowany dowódca prosi o wsparcie. Na plac boju wkracza kolejny niszczyciel niemiecki Z18 ''Hans Lüdemann''.

Nagle, o 9:50, z mgły, fal, sztormu wyłania się niczym z morza potężna sylwetka. Na HMS ''Glowworm'' zaświtała nadzieja. Może to wreszcie HMS ''Renown'' przybył na pomoc?

''What ship?'', raz jeszcze, pełna nadziei, miga żółtawa lampa na niszczycielu.

W odpowiedzi wokół ''Świetlika'' wyrastają słupy wody.

Pancernym kolosem był niemiecki krążownik ''Admiral Hipper''. Niemiecki okręt, przysłany na pomoc z rozkazu admirała Lütjensa, by rozprawić się z uciążliwym Brytyjczykiem, ma miażdżącą przewagę siły ognia. Osiem dział 203 milimetry i dwanaście 105 milimetrów. Pancerz w pasie burtowym 80 mm i 105 mm w wieżach artylerii. Wyporność - 18 400 ton, dziesięć razy więcej od ''Glowworma''. Cztery 120-milimetrowe działa ''Glowworma'' nie mogą zrobić mu większej krzywdy.

To był pojedynek Dawida z Goliatem.

Ale tak, jak słaby Dawid stanął do walki z potężnym Goliatem, tak i HMS ''Glowworm'' nie uląkł się ''Hippera''.

Maleńki niszczyciel uwija się, manewruje, uchyla się przed ciosami pancernego kolosa. Ale na ileż salw wystarczy szczęścia...?

Czwarta salwa trafia.

''Świetlik'' stawia zasłonę dymną. Na nic to. Działa krążownika naprowadzane są radarem, Niemcy nadal prowadzą ogień. Ale każda minuta tej walki, każda jej chwila, kupuje bezcenny czas, gdy brytyjski niszczyciel nadaje pozycje napastników własnemu zespołowi i opóźnia rejs Niemców w kierunku Norwegii. Gdy ''Glowworm'' wychodzi z zasłony, znajduje się w zasięgu dział 105 mm, które teraz błyskają ognikami wystrzałów. Pociski trafiają kabinę radiową, rozbijają dziobowe działo 120 mm, mostek, kajutę kapitana i wreszcie przewracają maszt. Ten, upadając powoduje zwarcie syreny okrętowej. Jej dźwięk rozlega się pośród fal i dociera na pokład ''Hippera''.

Jak ryk niewielkiego, ale niezwykle odważnego stworzenia, które za wszelką cenę chce się odgryźć swojemu prześladowcy. Ryk, który nie jest straszny, chociaż bardzo dzielnie próbuje takim być.

Komandor Roope nie traci ani na moment zimnej krwi i nakazuje atak torpedowy z 800 metrów. Ale ''Hipper'' z godnym podziwu refleksem wymanewrowuje wszystkie pięć torped. ''Glowworm'' na moment wpada w swoją zasłonę dymną, by przeładować wyrzutnie i raz jeszcze spróbować szczęścia. Ale niczym szara góra, niczym jakieś potworne fatum, jak pancerne monstrum podążające za swoją ofiarą, ''Hipper'' nieubłaganie, z mozołem zbliża się, wyłaniając zza zasłony, wodząc groźnie lufami swych armat za okrytym dymem brytyjskim okrętem. Drugie dziobowe działo ''Glowworma'' milknie. Tylko dwa rufowe nieregularnie prowadzą jeszcze ogień.

Wtedy komandor Roope podjął jedną, jedyną decyzję, jaką mógł podjąć jako dowódca okrętu Royal Navy.

- Maszyny cała naprzód! Ster prawo na burtę!

Okryty kłębami dymu, płonący, umierający niszczyciel wykonuje zwrot tuż przed dziobem ''Hippera''. Dziób ''Świetlika'' nurza się w falach aż po resztki dziobowych dział. Okręt z pełną prędkością wbija się w prawą burtę ''Hippera'', tuż za kluzą kotwiczną. Płynący ''Hipper'', niczym w transie, zrzuca z siebie swoją prędkością ''Glowworma'', który zsuwa się ku rufie. Zmasakrowany wrak niszczyciela zdziera i wgniata poszycie. Doskonała walcowana stal Kruppa jęczy i pęka pod naporem brytyjskiego kadłuba. U burty ''Hippera'' zieje trzydziestometrowa wyrwa. W ciągu godziny zaledwie wlewa się przez nią ponad 500 ton wody, a przechył wynosi 4 stopnie. Co gorsza, ładunek wieziony przez ''Hippera'' dla oddziałów inwazyjnych - paliwa, amunicji, żywności - ulega zalaniu. Cios jest to więc bolesny.

Wreszcie, śmiertelnie okaleczony ''Świetlik'', pozbawiony dziobu, kładzie się na lewą burtę, jakby zasypiając. Jest godzina 10:24, gdy eksplodują na nim kotły, wciągając go w głębiny.

Dowódca krążownika, Kapitän zur See Hellmuth Heye natychmiast nakazuje zatrzymać okręt i udzielić pomocy Brytyjczykom. Wyłowiono ich 40, w tym jedynego oficera, porucznika Ramsaya. Bohaterski komandor Gerard Roope był ostatni raz widziany, gdy kiwał ręką na pożegnanie swoim ludziom, po czym nakryła go fala i zniknął pod wodą. Wraz z nim w odmętach Morza Północnego spoczęło 108 innych członków załogi HMS ''Glowworm''.

Walkę obserwował z pokładu krążownika m.in. Peter ''Ali'' Cremer, późniejszy dowódca U-333, słynnego szczęśliwego okrętu spod znaku ''trzech małych rybek'' i kawaler Krzyża Rycerskiego. Skomentował to krótko: ''Po raz pierwszy ujrzałem na własne oczy, co znaczy odwaga i determinacja''.

Po powrocie do Kilonii, komandor Heye, będąc pod wielkim wrażeniem odwagi swojego przeciwnika, za pośrednictwem kanałów dyplomatycznych przekazał Brytyjczykom swój raport z walki z niszczycielem i zasugerował odznaczenie jego bohaterskiego dowódcy. Tak też się stało i komandor Gerard Roope jako pierwszy Brytyjczyk podczas II WŚ otrzymał najwyższe brytyjskie odznaczenie za męstwo - Krzyż Wiktorii, przekazany jego żonie 10 lipca 1945 roku. Jest to jedyny przypadek odznaczenia brytyjskiego oficera na wniosek oficera Kriegsmarine, i jeden z dwóch przypadków odznaczenia Brytyjczyka na wniosek niemiecki - drugim było męstwo sierżanta Thomasa Durranta podczas rajdu na St. Nazaire w marcu 1942 roku.

Zdjęcie - szarżującego ''Glowworma'', widzianego z pokładu ''Hippera'' - ocenzurowałem z oczywistych przyczyn.

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #zdjeciazwojny #anglia #wielkabrytania #royalnavy #morze #historia
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: 434411035_853606556780227_1863462676897326634_n

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz