Wpis z mikrobloga

#famemma

Mój ojciec to trochę taki Boxdel, tyle że w reallife unikający świata wirtualnego.

Na co dzień miła osoba, poukładana. Ale do czasu. Chłop czasami jest jak naukowiec z doktoratem wszystkich zawodów świata. Od budowlańca, przez mechanika po stolarza czy innego glazurnika. W między czasie pasjonat ogrodnictwa, chemii czy innych inżynierskich padoli. Jego oblicze zmienia się z dnia na dzień. Jednego potrafi być inżynierem budownictwa i geodezji i architektury w jednym, zaprojektować altankę i rozbudować ją do niestworzonych rzeczy implementując różne nowości, ze świata ówczesnej automatyki. Drugiego dnia po przebudzeniu jest dietetykiem i sportowcem z przejawami fizjoterapii.

Posiada wielką szafę z wysuwanymi półkami. Każda półka ma swoją nazwę, związaną z koncepcją wykorzystanego zawodu. Łącznie spoczywa tam kilkaset różnorodnych projektów, przemyśleń czy rozwiązań. Ogólnie ta szafa jest na kłódkę, a nawet dwie - aby, uniemożliwić dostęp do tych pilnie strzeżonych akt. Kluczyki do tych kłódek są na szafie (ale to szczegół).

Jego napędem energetycznym jest tworzenie planów z różnych dziedzin. Czuje się jak nastolatek w kwiecie wieku, gdy działa nad nowym projektem.

Jak moja mama - jego żona, prosi o naprawę czegoś, przybicie jakiejś listwy, czy wymiany uszczelki w kranie. Zawsze pada z jego ust, magiczne słowo "zaraz ogarniemy". No ale to zaraz - trwa nieskończoność. Przykrecenie listwy? - tego gówna co łączy dwa pokoje, żeby nie było dziury między panelami a płytkami zajęło mu 4 miesiące. Zajęło to źle powiedziane - przykręcić nie przykrecił, ale kiedyś pod wpływem alkoholu potknął się o to i upadł - w szale rzucał w stronę tego wystającego plasticzku mnóstwo wyzwisk i wuglaryzmów, aż koniec konców wyrwał to w #!$%@? i jest dziura.

Na ogół szanuje jego wiedzę i samozaparcie. Ale jest jeden mankament w tym wszystkim. Pomimo dużej ilości projektów, zamysłów, wszelakiej wiedzy, chłop nigdy nie zrealizował swojego nawet jednego projektu - no może prócz szafki.
  • 4