Wpis z mikrobloga

Zauważyliście, że coraz częściej w mediach używa się zwrotu "na końcu dnia" w znaczeniu "w ostatecznym rozrachunku"? Ja przynajmniej słyszałem to kilka razy w ciągu ostatnich dni. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale to kalka angielskiego "in the end of the day", bo przecież w polszczyźnie nie ma takiego zwrotu. Równie denerwujące, co określenie "dowieźć" w znaczeniu "wywiązać się" - jakby ktoś znalazł w słowniku "to deliver" i zadowoliwszy się pierwszym spośród wielu znaczeniem, zaczął go używać a za nim całe stado baranów.

#jezykpolski
  • 5
@Asarhaddon weekend, biznes, marketing, parking, e-mail, blog, menadżer. To też nie są polskie słowa, ale używamy ich na codzień. Język się zmienia, ostatnimi czasy coraz szybciej ze względu na to, że mamy coraz większy dostęp do informacji, coraz więcej podróżujemy i połowę czasu spędzamy w globalnych social mediach. Niektóre słowa już zdążyły się zamaskować przez dziesiątki czy setki lat, ale również pochodzą z innych języków. Spójrz na podobieństwo słów skeleton i szkieletor.
@Asarhaddon w języku polskim mamy masę przypadków, w których są dwa, ba, nawet 5 określeń na jeden przedmiot lub sytuację. Idąc tym tokiem myślenia powinno być tylko jedno słowo dla jednej "rzeczy". Ktoś na jakiejś wiosce zaczął używać kiedyś jakiegoś słowa zapożyczonego z Niemiec, bo mu to pasowało, bo brzmiało zabawnie. Ktoś to podlapal i teraz mamy słowa sztuka, kisiel, majster, talerz. Według mnie śmiało można to przyrównać do obecnej sytuacji, po
"Kisiel" to jakaś pomyłka, akurat prasłowiańskie słowo. Co do talerza, sztukii td. to


Ktoś na jakiejś wiosce zaczął używać kiedyś jakiegoś słowa zapożyczonego z Niemiec, bo mu to pasowało, bo brzmiało zabawnie.


Nikt na wiosce raczej nie był za to odpowiedzialny, w większości pojawiały się w żywej mowie miejskiej, bo to w miastach w całej Polsce żyło od XIII, XIV wieku aż po czasy nowożytne setki tysięcy Niemców. Na wsiach też, ale