Wpis z mikrobloga

Miałam podobne przeżycie co @mAgnes91 też z Urzędu pracy. To było ponad 10 lat temu, ale warto wspomnieć. Tylko od samego początku były schody. Dostałam skierowanie do pracy, a to jak wiadomo obliguje mnie do stawienia się w miejscu pracy, bo jak nie to cie skreślają z listy i koniec ubezpieczenia. Tylko jak zadzwoniłam pod wskazany numer, to miałam się pojawić między 16tą a 17stą. No luzik. Zima była, więc już ciemno, jakoś się dotoczyłam, do dziś pamiętam playlistę, której słuchałam.

Wchodzę, to był lombard, mówię z urzędu i tu mam skierowanie. ZONK
- Ja nic nie podpiszę, #!$%@? (no może nie tymi słowami)
- Że co? Jak to, dlaczego?
- Bo nie i #!$%@?!
O ty czekaj, wyciągnęłam telefon, wtedy to się jeszcze dźwięk nagrywało.
- Dlaczego nie chce mi pan podpisać skierowania!
- Wyjdziemy na zewnątrz...

O #!$%@?, sobie myśle, pobije mnie i tyle będzie

Telefon zadziałał, podpisał mi to skierowanie, że już kogoś przyjął, ale co przeżyłam to moje...
#pracbaza #zalesie #januszebiznesu #gorzkiezale #wykopefekt #urzadpracy
  • 4
  • Odpowiedz
@xandra: Też znam pewną osobę, która się schizuje, jak każę sie jej coś podpisać. Ale mnie zawsze rozwala jego reakcja, jak mówie - "pan podpisze to". Jakby go ktoś siekierą w plecy #!$%@?ął: "Co?!? Ja nic nie podpiszę!". Hahaha! xD
  • Odpowiedz