Aktywne Wpisy
xPekka +3
Mirki, jak się rozliczacie z różowymi za mieszkanie? Zakładamy zwykła partnerkę, a nie żonę ani narzeczoną.
Rachunku 50/50 to oczywiste, a jak podejść do raty kredytu? imo podejście typu 50% rynkowej ceny wynajmu 1 pokoju byłoby git, bo niezbyt spoko byłoby spłacać sobie kredyt hajsem różowej, jednak z drugiej strony jeśli ona nie ma swojego mieszkania to przecież nigdzie by nie wynajęła mieszkania za cenę samych rachunków xD pytanie hipotetyczne
#niewiemjaktootagowac #
Rachunku 50/50 to oczywiste, a jak podejść do raty kredytu? imo podejście typu 50% rynkowej ceny wynajmu 1 pokoju byłoby git, bo niezbyt spoko byłoby spłacać sobie kredyt hajsem różowej, jednak z drugiej strony jeśli ona nie ma swojego mieszkania to przecież nigdzie by nie wynajęła mieszkania za cenę samych rachunków xD pytanie hipotetyczne
#niewiemjaktootagowac #
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Jak wytłumaczyć partnerowi, że jego zachowanie przeszkadza w wyleczeniu mojej depresji?
Miesiąc temu dostałam diagnozę depresji. Ta diagnoza mnie w zasadzie ucieszyła, bo nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nigdy nie byłam taką osobą, która ciągle źle się czuła, nie chciała wychodzić z domu. Pierwotny powód depresji (mobbing w pracy) został wyeliminowany. Niestety sama depresja została i jej skutki uboczne też. Czuję się po prostu źle. Nie mam na nic siły, jestem płaczliwa. Przez 3 miesiące siedzenia w domu przytyłam 5 kg i to też sprawia, że czuję się słabo, taka klocowata. Chodzę na terapię i biorę niewielką dawkę leków przepisaną od psychiatry oraz staram się zapełniać sobie czas nie tylko pracą, ale też tym, co lubię robić (zajęcia tańca, spotkania z przyjaciółmi, spacery po lesie).
I teraz w tym wszystkim jest mój partner, który alergicznie reaguje na moje przejawy "słabości" (celowo w cudzysłowie) i uważa, że wie lepiej. Dla niego słabością jest np. to, że jak ledwo rano wstałam, to nie wyładowałam od razu zmywarki. Po prostu wstaje i łoi mnie od góry do dołu. Mimo że mu powiedziałam, że tak przez jakiś czas będzie, że czasem nie będę miała siły na nic, a on powiedział, że jasne i rozumie. A teraz widzi, że siedzę na kanapie, to zaczyna się jazda "a ty na siłowni nie miałaś być? potem znowu będzie płacz, że dupa rośnie. siedzisz jak menel na tej kanapie, ogarnij się, a nie jesteś jednym wielkim chodzącym problemem". Nie chodzi o to, że zwraca mi na coś uwagę. On się odpala na starcie. Mimo że nie chodzi o jakiś syf w mieszkaniu, ale o drobnostki, przynajmniej z mojej perspektywy.
Czuję się jak zepsuta zabawka, którą wyrzuca się do kosza. Byłam "idealna", to było w porządku. Teraz wystarczy, że coś nie pasuje i zaczyna się gnojenie mnie. Ja się nie kłócę, nie oponuję. Nie mam siły na to. Każe coś zrobić, to wstaje i robię. Ale on nie przestaje. Jazda trwa. Nazywanie mnie leniem, głupią. To trwa. Dochodzi coraz częściej do sytuacji, że ja go błagam, żeby przestał i tłumaczę, że jeśli chce mieć znów normalną dziewczynę, to niech mi da odetchnąć. A potem to już jest krzyk, mój płacz. Ostatni raz skończył się wyjątkowo, bo ja pod naporem słuchania o tym, jakim jestem leniem i jaka jestem głupia i nic nie potrafię zrobić dobrze, po prostu zaczęłam wyć i dostałam jakiegoś ataku płaczu. Po tej sytuacji każda jazda kręci się wokół tego, że jestem wariatką. Nie wiem, jak mam mu przemówić do rozsądku. Terapeutka powiedziała, żeby mu opowiedzieć o swoich uczuciach. No nie... to nie zadziałało. Moi rodzice byli w odwiedzinach, to przez ten czas zachowywał się do rany przyłóż. I tylko wtedy. Dodam, że nie musi mnie utrzymywać. Nadal płacę połowę raty kredytu i wszystkich opłat i mimo że jestem w trakcie szukania nowej pracy, to mam spore oszczędności (dobrze zarabiałam) i nie ma problemu pod tym kątem.
Podsumowując, muszę sobie jakoś z tym poradzić i wrócić do zdrowia. Dlaczego go nie zostawię? Typowe babskie "ja go kocham" i fakt, że przedtem było dobrze. Nie zawsze było dobrze, ale przedtem też umiałam się postawić szybko i nie przytłaczało mnie to.
#rozowepaski #zwiazki #logikarozowychpaskow #kiciochpyta
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
Powiedz mu wprost, że twoja choroba wiąże się z pewnymi ograniczeniami i że potrzebujesz przede wszystkim wsparcia oraz zrozumienia. Jeżeli cię nazywa leniem albo głupią, to nie wiem czy powinnaś z nim być. Ja bym się nigdy tak nie odezwał do mojej kobiety.
Takie czasy. Jesteś słaby - kopa w dupę. Kobiety dla facetów robią tak bez przerwy....
@mirko_anonim: lepiej nie będzie, tylko gorzej, jak już doszło do takiego etapu. Kwestia tego czy chcesz tak żyć, bo nawet jeśli przestanie do ciebie tak mówić (a nie powinien w ogóle zaczynać takich epitetów), to i tak o tym nie zapomnisz i będzie do ciebie wracało.
@mirko_anonim: nazywasz taka osobe partnerem? W czym on jest partnerem?
@mirko_anonim: twoja wylacznie sprawa i twoj wybor, ze nazywasz taka osobe "partnerem".
jak jest naprawdę to wiesz tylko Ty i on, ja już znałem takie laski wiecznie "w depresji" na "terapiach" - a problemem no niestety było ich lenistwo i nieporadność życiowa + złe decyzje
tak więc rób wszystko żeby się z marazmu wyrwać i ewentualnie zmienić partnera
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
Jedyna osoba, która będzie zadawać ból w takiej sytuacji, to ktoś z ładnym repertuarem swoich nieprzepracowanych problemów emocjonalnych. Zastanów się ile razy wcześniej miałaś poczucie, że na jego miłość musiałaś zasłużyć. Ile razy czułaś, że pogardza
@LubianyTyp: bo wy udajecie by manipulować dobrą wolą kobiet, wzbudzając poczucie winy, wycierając sobie mordę depresją wyleczoną x lat temu.
Zakochanie jest ślepe. Nie można mylić miłości z zakochaniem.